Hydroterapia, czyli kuracja wodą, jest jedną z najstarszych metod leczniczych, stosowanych od tysięcy lat. Docenia ją także współczesna fizjoterapia. Bicze szkockie, zimne czy gorące natryski, kąpiele perełkowe – każdy zabieg ma inne właściwości i jest stosowany w innym celu. W zależności od temperatury, ciśnienia, tego, na jak długo się zanurzamy i w jakim tempie, woda pobudza lub wycisza nasz układ nerwowy, rozszerza lub zwęża naczynia krwionośne, dodaje energii lub uspokaja.
Dorota Mirska-Królikowska: Ubiegłej zimy wiele osób odkryło zalety morsowania. Przekonaliśmy się, że to wzmacnia odporność i poprawia nastrój. Czy lodowaty prysznic latem jest równie cenny dla naszego zdrowia?
Małgorzata Jachacz-Łopata: Zimny prysznic w upały, zwłaszcza gdy jesteśmy rozgrzani po aktywności fizycznej lub plażowaniu, może spowodować większy efekt niż wejście zimą do jeziora. Chodzi o różnicę temperatur. Nasze ciało przy kontakcie z zimną wodą automatycznie reaguje zwężeniem naczyń krwionośnych powierzchownych i przepchnięciem mas krwi do centrum ciała.
Prowadzi to do lepszego ukrwienia ważnych organów, a później także tkanek miękkich. Zostaje także uruchomionych wiele różnych szlaków termoregulacyjnych, co w rezultacie wpływa na obniżenie czynników stanu zapalnego w naszym organizmie. Spada także poziom szkodliwych hormonów stresu krążących w naszej krwi (m.in. kortyzolu). Nasza gospodarka hormonalna wyrównuje się, normalizuje. Kontakt z zimnem pobudza także nasz układ nerwowy (układ współczulny) do intensywniejszej pracy. Podnosi się nam tętno, ciśnienie.
A więc chłodny prysznic latem to taki pozytywny stres dla naszego ciała – motywujący, dodający energii. Jeśli więc ktoś polubił morsowanie, nie musi z utęsknieniem czekać na zimę. Kąpiel w Bałtyku lub lodowaty prysznic w upalny dzień dadzą podobny efekt.
Kontakt z wodą przypomina nieco oddychanie. Zanurzenie w zimnej wodzie to jak gdyby „wdech” dla organizmu – wiąże się z pobudzeniem i ożywieniem. Natomiast wejście do wody ciepłej to „wydech”, czyli rozluźnienie, odpuszczenie, poddanie się.
Hydroterapia – na czym polega i na co pomaga?
– Czy zimny natrysk po aktywności fizycznej to dobry pomysł?
– Kontakt z zimną wodą ma działanie przeciwbólowe. Dlatego często polecam osobom uprawiającym sport, by po intensywnym treningu skorzystały z zimnego natrysku, wymoczyły nogi w wodzie, pochodziły w zimnym morzu czy strumieniu albo chociażby po rosie.
Często podczas wysiłku dochodzi do powstania mikrourazów w tkankach. Dzięki obniżeniu temperatury obkurczają się natomiast naczynia krwionośne, co zapobiega powstaniu wysięków i obrzęków. Dlatego nawet po intensywnej aktywności możemy uniknąć zakwasów i wyjść z tego praktycznie bez szwanku.
Chodzenie po rosie czy brodzenie w płytkiej morskiej wodzie to dodatkowo masaż dla stóp. Pamiętajmy, że to bardzo receptywne okolice – nasze ciało ma odpowiednik niemalże każdego organu w określonych punktach na stopie. Połączymy więc działanie chłodu z naturalną akupresurą. Efekty bywają spektakularne.
– Ojjj, trochę się obawiam takiej zimnej wody. Na samą myśl zaczynam szczękać zębami…
– To proszę na początek wypróbować naprzemienny prysznic, ciepło-zimny. To łagodniejsza wersja zimnych zabiegów. W dodatku wyjątkowo przyjazna dla kobiet. Zmienna temperatura sprawia, że naczynia krwionośne w naszych tkankach na przemian kurczą się i rozszerzają. Dzięki temu zwiększa się metabolizm w komórkach. Efekt? Skóra staje się bardziej napięta i jędrna, w dodatku szybciej spalamy podskórną tkankę tłuszczową. W efekcie ciało się wygładza, znika cellulit.
Pamiętajmy tylko, żeby taki naprzemienny prysznic zawsze zakończyć zimną wodą – zachowamy dzięki temu efekt pobudzenia i lepszego samopoczucia. Na koniec poddajmy działaniu zimnej wody twarz – to znakomity ożywczy zabieg, który da także efekt estetyczny. Skóra lepiej się ukrwi, lekko zaróżowi, wygładzi się. Po takim natrysku czujemy się i wyglądamy na bardziej witalne.
– No tak, to może mnie przekonać. 🙂 A czy możemy wzmocnić działanie zimnego (lub ciepło-zimnego) prysznica, jeśli dodatkowo wyszczotkujemy ciało? Kiedy zastosować takie szczotkowanie – przed natryskiem, w trakcie prysznica czy po nim?
– To prawda, że szczotkowanie ciała wspaniale złuszcza martwy naskórek, dodatkowo ujędrnia skórę, wzmaga grę naczyniową pod skórą, czyli jeszcze przyspiesza metabolizm. To też dobry sposób dla zmarzluchów – bo masaż szczotką mocno rozgrzewa, więc nawet pod zimnym prysznicem robi się gorąco. 🙂 Warto dobrać szczotkę do swojej skóry – możemy znaleźć mięciutkie niczym pędzle szczotki z włosia naturalnego, np. końskiego, z kolei te wykonane z włókien agawy (tampico) są nieco bardziej szorstkie i mają grubsze włosie.
Można zastosować szczotkowanie na sucho przed natryskiem. Daje naprawdę znakomite efekty. Ale przy suchej i wrażliwej skórze może to być zabieg dość intensywny (zwłaszcza jeśli użyjemy szczotki z agawy), przez niektórych odczuwany wręcz jako nieprzyjemny. W takim przypadku można użyć szczotki w trakcie kąpieli (włosie wówczas zmięknie i nie będzie tak mocno drapało) lub zaraz po niej.
Ale to dobra metoda, jeśli nie używamy podczas natrysku żelu z olejami natłuszczającymi i olejkami eterycznymi. Szkoda byłoby tych drogocennych substancji – zamiast wchłaniać się i pielęgnować naszą skórę, zostaną starte. Za to inna kolejność – najpierw szczotka, a dopiero potem balsam lub olejek – jak najbardziej. Idealnie! Rozgrzana, pozbawiona rogowej warstwy skóra szybciej „przyjmie” lecznicze i upiększające składniki kosmetyków.
– Jakie kosmetyki pod prysznic i po nim Pani może polecić?
– Naturalne. Takie, które pielęgnują i leczą naszą skórę w łagodny sposób, nie obciążając jej chemicznymi składnikami. Bardzo lubię żele pod prysznic z olejkami eterycznymi, które dają dodatkowy efekt aromaterapeutyczny. Latem wybieram zapachy cytrusowe, ponieważ wspaniale orzeźwiają i chłodzą. Poprawiają nastrój, energetyzują. Mają też dodatkowe działanie pielęgnacyjne. Na przykład olejek z cytryny działa jak detoks dla ciała – pomaga złuszczać zewnętrzną warstwę naskórka, dzięki czemu nadaje skórze świeży blask. Nasze ciało zaczyna więc lepiej oddychać, dotlenia się.
Z kolei olejek z werbeny ma działanie ściągające, tonizujące i przeciwzapalne. Dlatego łagodzi podrażnienia i zmiany na skórze. Dodaje także energii i pobudza, kiedy po całym dniu czujemy się ciężko, mamy spuchnięte nogi. Efekty takiej aromaterapii zostają z nami na długi czas, wpływają na nasz nastrój, samopoczucie.
– Wystarczy wprowadzić kilka prostych zmian, by zwykła kąpiel zmieniła się w prawdziwy rytuał zdrowotno-pielęgnacyjny…
– Często nie uświadamiamy sobie nawet, jak wiele informacji nieustannie odbiera nasze ciało: dotykowych, słuchowych, smakowych i zapachowych. To są takie małe kropki, ale łączą się w bardzo konkretne wrażenie, np. w to, czy zaczynamy dzień w świetnym nastroju i pełni energii lub kładziemy się spać odprężeni i zrelaksowani.
Każdy z nas jest czuły na inne bodźce. Jedni na dotyk, inni na bodźce słuchowe, jeszcze inni na smakowe czy zapachowe. Gdy zadziałamy na jak najwięcej ulubionych zmysłów, na przykład połączymy temperaturę wody i masaż oraz dopieścimy zmysł powonienia pięknym zapachem, uzyskamy tzw. „efekt wow”.
– Taki wodny rytuał to też często jedna z niewielu chwil podczas całego dnia, kiedy mamy czas tylko dla siebie, na doświadczenie prawdziwej przyjemności…
– O tak! I warto z niej korzystać. Zanurzyć się w niej w pełni. Możemy podczas kąpieli zastosować dodatkowo praktykę świadomego oddechu. Prostujemy się, wyciągamy czubek głowy do góry, otwieramy klatkę piersiową. Dzięki temu ciało ułoży się tak, że zarówno przepona, jak i żebra, do których poprzez różne struktury przyczepione są płuca, będą mogły prawidłowo pracować. Następnie robimy łagodny wdech do dolnych żeber i spokojny wydech. Pozwoli nam to przy wydechu zassać wszystkie mięśnie głębokie, począwszy od dna miednicy przez głębokie mięśnie brzucha i powięzi.
Takie oddychanie, podczas którego używamy wszystkich struktur oddechowych w pełni, jest niesłychanie ważne dla kobiet. Wpływa nie tylko na dotlenienie organizmu, ale też na pracę kręgosłupa, funkcję mięśni dna miednicy, a nawet wzmacnia ścianę brzucha. Warto więc wykorzystać każdą chwilę dla siebie i świadomie pooddychać. Przyznam, że dla mnie tuż po urodzeniu dziecka świadomy oddech był często jedynym bezpiecznym ćwiczeniem, jakie mogłam wykonywać. Ogromnie go doceniam w codziennym byciu aktywną.
Infekcje intymne – jak im zapobiegać i jak leczyć?
– Nie możemy pominąć higieny intymnej – jak i czym się myć, żeby zapewnić sobie świeżość i ładny zapach podczas upałów?
– Jestem fizjoterapeutką uroginekologiczną, kobiety zgłaszają się do mnie z różnymi problemami dotyczącymi naszego kobiecego ciała, w naszych rozmowach pojawia się także temat stanów zapalnych, nawracających infekcji intymnych, często u aktywnych fizycznie kobiet i zwłaszcza latem. I nie jest to tylko efekt kontaktu z basenami czy saunami.
Często źródłem problemu jest wyjałowienie okolic intymnych z naszej naturalnej warstwy ochronnej poprzez nadmierną albo nieprawidłową pielęgnację plus wzrost wilgotności w obszarze krocza w czasie ćwiczeń fizycznych. Wewnątrz pochwy pH ma wartość 3,6-4,5, natomiast pot to już pH 7. Na biom pochwy może wpływać zarówno pot, jak i zbyt intensywna pielęgnacja, chociażby irygacje czy używanie do mycia płynów do higieny intymnej.
Te zabiegi dają efekt wysuszenia, a to oznacza zaburzenie pH środowiska wewnętrznego. Niszczą naszą naturalną barierę ochronną, która przestaje nas właściwie zabezpieczać przed zakażeniami. Jeśli zdarzy się infekcja z niepokojącymi objawami i zapachem, zalecam bezwzględnie kontakt z lekarzem i unikanie samodzielnego leczenia. Na co dzień nie używajmy pieniących, pachnących płynów zapachowych, aromatyzowanego papieru toaletowego czy perfumowanych, syntetycznych podpasek. Dbajmy o odżywianie i mikroflorę organizmu – to też wspiera środowisko pochwy.
Ważne jest też noszenie przewiewnej bielizny bawełnianej. To najlepsza ochrona przed infekcjami. Często już sama zmiana nawyków na nazwijmy je „naturalistyczne” sprawia, że infekcje mijają.
Jeśli pozwolimy naszej fizjologii wrócić do równowagi, to ona będzie świetnie funkcjonować bez nadmiernych ingerencji. Poziom pH w pochwie reguluje się samoistnie dzięki równowadze bakteryjnej wewnątrz (mamy też „dobre” bakterie!). Zdrowe ciało nie będzie wydzielało nieprzyjemnego zapachu!
Możemy zastosować do pielęgnacji intymnej naturalne oleje z olejkami eterycznymi i żele z ekstraktami z roślin. Można kupić gotowe kosmetyki, które najczęściej mają w składzie olej migdałowy, witaminę E, olejki naturalne i ekstrakty roślinne najlepszej jakości: lawendę, rumianek, nagietek, aloes. Stosuje się je także podczas masażu przy przygotowaniu do porodu, więc jeśli zależy nam na ładnym zapachu lub dodatkowym nawilżeniu tkanek krocza, możemy ich bezpiecznie używać.