Spis treści
Syndrom deficytu natury – czym się objawia?
75 proc. brytyjskich dzieci przebywa na powietrzu przez niecałą godzinę dziennie. To mniej niż więźniowie! Także polskie dzieci spędzają większość wolnego czasu w domu – 80 proc. z nich prowadzi siedzący tryb życia, alarmuje Active Healthy Kids Global Alliance, organizacja pracująca na rzecz uaktywniania najmłodszych.
Jak odciągnąć dzieciaki od komputera i zachęcić do ruchu? Dobra jest każda metoda, warto jednak pamiętać, że wizyty na placu zabaw, basen, lekcje tenisa, itp. nie zastąpią aktywności w plenerze i obcowania z dziką przyrodą. Gdyby tak było – jak sugeruje w swojej głośnej książce Zespół deficytu natury Richard Louv – nie mielibyśmy aż tylu dzieci z problemami, takimi jak:
- ADHD
- depresje
- lęki
- brak integracji sensorycznej
- alergie
- wady postawy
- nadwaga
Teza, że rosnący odsetek podobnych zaburzeń i dysfunkcji jest skutkiem oderwania dzieci od środowiska przyrodniczego, ma swoich zwolenników i przeciwników. Nie zmienia to jednak faktu, że coraz częściej mówi się o powrocie do natury od zera, czyli od dziecka. A wyniki badań naukowych wskazują, że to dobra droga.
Stres u dzieci – jak sobie z nim radzić?
Zieleń a kondycja psychiczna dziecka
Jak ważne jest otoczenie, w którym wychowują się dzieci, najlepiej pokazują głośne badania dr Kristine Engemann Jensen z uniwersytetu w Aarhus dotyczące wpływu zieleni na zdrowie psychiczne, którymi objęto ponad 900 tys. Duńczyków. Naukowcy ustalili ich miejsca zamieszkania w dzieciństwie, a następnie na podstawie zdjęć satelitarnych oszacowali ilość zieleni w sąsiedztwie ich domów (w odległości 210 m).
Osoby, które jako dzieci dorastały w otoczeniu najuboższym w zieleń, były – w ocenie naukowców – aż o 55 proc. bardziej narażone na wystąpienie zaburzeń psychicznych, takich jak depresja, lęki i uzależnienia, w późniejszych latach. Tę prawidłowość potwierdziło monitorowanie kondycji psychicznej bliźniaków jednojajowych (a więc mających prawie identyczne geny) dorastających w różnym otoczeniu. U tego z bliźniąt, które było wychowywane w bardziej zielonym środowisku, ryzyko zaburzeń depresyjnych okazało się znacznie mniejsze, co wykazała dr Hannah Cohen–Cline z University of Washington.
Sylwoterapia – co daje spacer po lesie?
Leśne przedszkola i szkoły
Wyniki podobnych badań wpłynęły na sposób myślenia o zdrowym wychowaniu. Zaczęto poszukiwać sposobów zapewniających, zwłaszcza dzieciom z wielkich miast, harmonijny rozwój w kontakcie z naturą. I tak np. w Korei pojawiły się centra terapii leśnej ze specjalną ofertą dla kobiet w ciąży, a także młodszych i starszych dzieci. W wielu krajach, także w Polsce, powstają leśne przedszkola.
– Dzieci przez cały rok, niezależnie od aury, mają zajęcia w lesie albo w specjalnie ustawionych namiotach z widokiem na las – mówi Dorota Zaniewska, współzałożycielka przedszkola „Puszczyk” na skraju lasu Antoniuk koło Białegostoku. Podkreśla, że zajęcia przedszkolne wśród szumiących drzew mocno stymulują rozwój umysłowy.
– Badania naukowe wykazały, że pod wpływem długotrwałej ekspozycji na zieleń zachodzą zmiany strukturalne w mózgu rozwijającego się dziecka – dodaje dr Katarzyna Simonienko, psychiatra, założycielka polskiego Centrum Terapii Lasem. – Zwiększa się m.in. objętość szarej substancji w korze przedczołowej oraz objętość istoty białej w obszarze przedczołowym i w obu półkulach móżdżku, co może przyczyniać się do poprawy pamięci roboczej i uwagi.
Oprócz przedszkoli powstają także leśne szkoły z mobilnymi pracowniami. Są one zaprojektowane tak, żeby granica między wnętrzem a światem zewnętrznym była płynna. Program nauczania w tych szkołach oprócz tradycyjnych przedmiotów uwzględnia aktywności takie jak np. wspinanie się na drzewa. Co to daje? – Lista korzyści z takiej wspinaczki jest długa. Rozwój motoryki, lepsza zręczność i koordynacja, stymulacja twórczego myślenia, pobudzanie pewności siebie – wymienia Dorota Zaniewska.
Shinrin-yoku – japońska kąpiel leśna
Nauka poszła w las
Dzieci czerpią korzyści z nauki w plenerze już wtedy, gdy tylko kilka lekcji w tygodniu, np. przyrody, odbywa się poza klasą. Tak wynika z badań prof. Ming Kuo z University of Illinois. Kiedy w ramach eksperymentu do tradycyjnego planu zajęć nauczyciele dodali zajęcia na łonie natury, nie musieli tak często jak wcześniej upominać uczniów, aby koncentrowali się na omawianym temacie.
Zarówno podczas lekcji w plenerze, jak i po nich dzieci były spokojniejsze i bardziej zaangażowane w naukę. A omawiany materiał zapamiętywały na dłużej. Już samo patrzenie na zieleń przez okno w klasie pomaga w nauce. Dzieci, które przez szybę widzą otwarte przynajmniej na 50 m tereny zielone, mają – w porównaniu z tymi, którzy mają widok na ulicę – lepsze wyniki z matematyki, bogatsze słownictwo. Potwierdzają to badania prof. Nancy Wells, psychologa z Cornell University.
Terapia wśród zieleni
Natura to nauczyciel, który doskonale potrafi stymulować rozwój dziecka. Jeśli jednak pójdziemy o krok dalej, przekonamy się, że pomaga ona także w terapii dzieci z problemami rozwojowymi, a także z chorobami somatycznymi. Para amerykańskich naukowców, dr Frances E. Kuo i dr Adrei Faber Taylor, dowodzi, że kontakt z przyrodą może być jednym ze skutecznych sposobów leczenia dziecięcego ADHD. Już zwykły spacer wśród zieleni przynosi korzyści porównywalne z efektami dwóch leków stosowanych u małych pacjentów.
Dobroczynny wpływ kontaktu z przyrodą na nadpobudliwe dzieci potwierdza Dorota Zaniewska. – W klasie każdy psycholog bez trudu rozpozna dzieci z podobnymi problemami już po kilku minutach obserwacji. W grupie dzieci bawiących się w przedszkolu leśnym są one prawie nie do wychwycenia. Kontakt z naturą to forma autoterapii. Po kilku dniach adaptacji w leśnym środowisku dzieci nadpobudliwe wyciszają się, z kolei te wycofane – stają się bardziej aktywne – podkreśla.
– Kiedy maluchy z leśnego przedszkola trafiają do szkoły, nie kręcą się jak wielu innych pierwszoklasistów w ławce i nie mają problemów, których powodem jest coraz częstszy wśród dzieci brak integracji sensorycznej. Dzieje się tak dlatego, że środowisko leśne jest miejscem intensywnych ćwiczeń synchronizujących pracę zmysłów.
– Kontakt z przyrodą uspokaja dzieci na tyle, że może nawet niwelować objawy zaostrzenia niektórych chorób somatycznych, takich jak astma czy atopowe zapalenie skóry (AZS), o których wiadomo, że nasilają się pod wpływem stresu – mówi dr Katarzyna Simonienko.
Powołuje się na badania koreańskich naukowców, w ramach których 7-12-letni mieszkańcy wielkich miast ze wspomnianymi problemami zdrowotnymi spędzili 4 dni i 3 noce w koreańskim lesie. Przed tą wyprawą i po niej u dzieci z astmą wykonano serię specjalistycznych badań (spirometrię, pomiar poziomu tlenku azotu w wydychanym powietrzu), natomiast u dzieci z AZS – m.in. poziom chemokin, wskaźników stanu zapalnego. Po wycieczce ich wyniki okazały się znacznie lepsze w porównaniu z wcześniejszymi.
Odporność a przyroda
Przyroda działa pozytywnie na cały organizm, sprzyja też budowaniu systemu immunologicznego dzieci i zapobiega alergiom. – Jednak pod warunkiem, że z naturalnym środowiskiem zetkną się one w najwcześniejszym okresie swojego życia – podkreśla dr Simonienko. – U kilkumiesięcznego dziecka odporność dopiero się kształtuje. W kontakcie z naturą młody organizm „uczy się” koegzystencji z otaczającymi go drobnoustrojami, właściwej reakcji na pyłki czy inne substancje obecne we wdychanym powietrzu. Układ immunologiczny nie uwrażliwia się na nie tak mocno jak w sterylnych, miejskich warunkach.
– W przypadku starszych dzieci, które mają już prawie zbudowaną odporność, korzyści z chodzenia do lasu, parku, czy na łąkę nie są już tak duże – dodaje dr Simonienko. – U niektórych mogą już nawet pojawić się objawy alergii. Nie jest to jednak powód, aby rezygnować z przyrodniczych wycieczek. W takich przypadkach mogę zalecać np. spacery po iglastym lesie, gdzie drzewa wydzielają dużo substancji terpenowych, świetnie wpływających na drogi oddechowe.
Nie sposób nie wspomnieć, że odporność zbudowana w kontakcie z naturą chroni dzieci także przed infekcjami. – Dzieci z leśnego przedszkola, choć spędzają prawie cały dzień na świeżym powietrzu, niezależnie od pogody, rzadziej chorują niż ich rówieśnicy. A jeśli łapią infekcje, to przechodzą je lżej – zauważyła Dorota Zaniewska.
Odporność u dzieci – jak ją wzmocnić?
Syndrom deficytu natury – ważna rola rodziców
Bez kontaktu z przyrodą trudno jest wychować zdrowe, szczęśliwe i kreatywne dziecko. Co mają zatem zrobić rodzice dzieci mieszkających w centrach miast? Zamiast mobilizować dziecko do kolejnej lekcji tenisa czy baletu – zabrać je tam, gdzie jest zielono, choćby to była tylko nieduża kępa krzaków i drzew. To nie bogactwo i różnorodność zielonych terenów jest najważniejsza w walce z syndromem deficytu natury u dzieci.
Rzecz w tym, aby ich kontakt z przyrodą był częsty. Nawet dzieci z wieżowców, których rodzice konsekwentnie zachęcają do zabawy w parkach oraz często zabierają w plener, mogą tworzyć silne więzi z naturą i korzystać z jej dobroczynnego wpływu na psychikę i zdrowie. I to jest w tym temacie najbardziej optymistyczne.
To nie bogactwo i różnorodność zielonych terenów jest najważniejsza w walce z syndromem deficytu natury u dzieci, tylko częsty kontakt z przyrodą. Nawet dzieci z wieżowców, zachęcane do zabawy w parkach oraz często zabierane w plener, mogą tworzyć silne więzi z naturą i korzystać z jej dobroczynnego wpływu na psychikę i zdrowie.
BIO ekspertek:
Dr n. med. Katarzyna Simonienko jest lekarzem psychiatrą, przewodnikiem Białowieskiego Parku Narodowego i certyfikowanym przewodnikiem kąpieli leśnych Forest Therapy Institute. Założycielka polskiego Centrum Terapii Lasem. Od 2018 r. prowadzi zajęcia z terapii lasem oraz kąpiele leśne w Puszczy Białowieskiej i okolicach Białegostoku.
Dorota Zaniewska, antropolog kultury i pedagog. Współzałożycielka leśnego przedszkola i szkoły „Puszczyk”, wiceprezes Fundacji trzy czte ry!, trenerka edukacji outdoorowej. Inicjatorka powołania i koordynator ds. rozwoju i współpracy międzynarodowej Polskiego Instytutu Przedszkoli Leśnych.