Bo nie wypada, bo chcemy być mili, bo „złość odbiera urodę”, bo nie chcemy nikogo krzywdzić. Czasem tak bardzo nie chcemy jej zauważyć, że sączy się i daje o sobie znać nie wprost, w najmniej odpowiednich momentach. Jak mąż (neutralnie) zapyta, gdzie sól, a my (po ciężkim dniu w pracy), sącząc przez zęby odpowiemy, że tam gdzie zawsze. Pora zrozumieć jedną rzecz. Że zaakceptowanie i polubienie swojej złości jest jedną z podstawowych i najskuteczniejszych strategii na uczynienie tej emocji swoim sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. O tym, jak i dlaczego dowiecie się z tego artykułu.
Spis treści
Nie złość się na złość
Emocje są od wielu lat, a nawet wieków przedmiotem badań w psychologii. Pomagają zrozumieć naturę ludzką, relacje i współzależności społeczne. Są czymś, co jest uniwersalne dla gatunku ludzkiego. Niezależnie od rasy i miejsca zamieszkania. Będziemy tak samo wyrażać złość, będąc urodzonym z dziada pradziada Polakiem lub Afrykańczykiem z czarnego lądu.
W różnych opracowaniach i modelach pojawiają się różne podziały. Złość za każdym razem jest wymieniana jako jedna z czterech podstawowych emocji. Pozostałe to radość, strach i smutek. Według Paula Ekmana, amerykańskiego psychologa i badacza, który badał emocje również w kontekście kulturowym, złość wyrażamy podobnie. Potrafimy odczytać ją poprzez wyraz twarzy – opuszczone i ściągnięte brwi, napięte powieki i ściągnięte wargi.
Nie lubimy obcować ze złością. Ponieważ przeważnie złość idzie w parze z oceną, ewaluacją, założeniami i interpretacjami. Zakładamy, że ktoś chciał nam robić na złość lub nas skrzywdzić. Jak to się dzieje? Podam przykład.
Umawiam się na poranne spotkanie robocze z koleżanką. Przed spotkaniem przemierzam rutynową trasę dom – przedszkole. Szacuje czas na dojazd w miejsce spotkania. Wszystko jest zaplanowane i zorganizowane. Przychodzi dzień spotkania. Z domu wychodzimy później niż zwykle, bo zaspaliśmy. W przedszkolu okazuje się, że syn ma potrzebę kontaktu i brak ochoty na samodzielne zostanie w placówce. Wychodzę po 40 minutach już grubo spóźniona. Droga do miejsca spotkania jest zakorkowana. Początkowa irytacja przechodzi w coraz większą złość. Po drodze pojawiają się różne myśli. Że mogłam wstać wcześniej, wyjść sprawniej z przedszkola, itd. Łapie się na tym, że częściowo idą w kierunku koleżanki, która wybrała miejsce spotkania i mogła się spotkać tylko w tym terminie. Bingo.
Aby wyrazić złość, nie używając przemocy, musimy być świadomi tego, że nigdy przyczyną złości nie jest drugi człowiek. Przyczyną złości jest myślenie. To bardzo ważne, aby rozróżnić wyzwalacz złości od przyczyny złości. (Marshall Rosenberg, Rozwiązywanie konfliktów poprzez Porozumienie bez Przemocy).
Wdzięczność – jak i po co ją praktykować w trudnych czasach?
Jak się złościmy, bardzo łatwo wpaść w pułapkę obwiniania. Siebie lub innych. Każdy z tych wariantów jest krzywdzący i destrukcyjny. Intuicyjnie o tym wiemy, jednak nieraz nie potrafimy się zatrzymać i wyjść z takich pułapek myślowych. Złość, jak każda inna emocja, jest bardzo potrzebna. W pewien sposób nas chroni, kiedy jesteśmy atakowani. Daje informację. Ostrzega. Że coś jest nie tak. Że nasze granice zostały naruszone. Że czegoś potrzebujemy w danej sytuacji, relacji, kontekście. Nieraz jest tak, że złość jest przykrywką do innych emocji, takich jak frustracja, zagubienie, ból emocjonalny.
Zaproś swoją złość do dialogu i spróbuj się dowiedzieć, o jakie Twoje potrzeby się domaga?
Złość jest sygnałem alarmowym, który mówi nam, że nasze myślenie i działanie nie prowadzi do zaspokojenia naszych potrzeb, ale zwodzi nas w stronę niezbyt konstruktywnych interakcji z innymi.
Marshall B. Rosenberg (z książki W świecie porozumienia bez przemocy. Praktyczne narzędzia do budowania więzi i komunikacji)
Złość wskazuje kierunek w stronę niezaspokojonych potrzeb
Jest taka scena w filmie Marka Koterskiego Dzień świra, w której główny bohater odwiedza matkę. On chce porozmawiać, a ona podjąć go pomidorówką. On dzieli się trudami dnia, a ona w tym czasie mu doradza. On mówi, że po każdej radzie mamusi, czuje się jeszcze gorzej. A mama tego nie słyszy i dalej prowadzi swój monolog.
Wyobraźmy sobie dzieciństwo tego bohatera. Załóżmy, że nie był słuchany również jako dziecko. Ile złości mogło mu się nagromadzić przez lata? Kto zna losy bohatera filmu wie, że nie jest to historia z happy endem. Złość często jest korelowana z doświadczeniami z przeszłości. Może pokazywać potrzeby, które latami były przez nas ignorowane. Jak w historii z filmu – potrzeba bycia zauważonym, usłyszanym, zrozumianym, potraktowanym z powagą i po partnersku, docenionym i ważnym.
5 zasad zdrowego myślenia, czyli jak skorzystać z odkrycia Kartezjusza
Masz prawo do złości
Akceptacja przeżywanych emocji i umiejętność ich rozróżniania jest pierwszym krokiem do wzmacniania inteligencji emocjonalnej. Im bardziej będziesz świadom tego, co się dzieję w twoim wnętrzu, tym łatwiej przyjdzie Ci samoregulacja emocji. Prostsze staną się relacje z innymi. Pamiętaj, że wszystkie emocje są ludzkie. Masz prawo do ich odczuwania. I jednocześnie masz wpływ na to, co w związku z tym co czujesz zrobisz.
Nigdy nie zapomnę telefonu od klientki, która nie otrzymała ode mnie czegoś, co bardzo chciała. Szybko skończyła rozmowę mówiąc, że woli skończyć zanim powie coś, czego będzie potem żałować.
Gniew uświadamia mi trzy rzeczy: nie dostaję czegoś, czego bardzo chcę, obwiniam, kogoś za to i zaraz coś zrobię lub powiem, przez co na pewno tego nie dostanę.
Marshall B. Rosenberg
Złość niesie ze sobą ryzyko agresji. I jak już wspominałam na początku, tłumiona obróci się przeciwko nam. Wyrażona w niekontrolowany sposób – zarówno przeciwko nam, jak i innym. Jak przeżywać złość i dać jej wybrzmieć, jednocześnie nie raniąc? Ćwicz rozpoznawanie pierwszych oznak złości, nazywanie różnych stanów i szukanie potrzeb za każdym z nich.
Wyobraź sobie paletę kolorów zaczynając od żółtego, przez odcienie pomarańczowego do czerwoności. Jasno żółty to będzie lekka irytacja. Pierwsze oznaki płynące zazwyczaj z ciała. Potem może przechodzić w frustracje, gniew, złość, atak furii. Jeśli nie uda się wychwycić pierwszych momentów i emocje wezmą górę, zadbaj o to, aby koszty psychologiczne były jak najmniejsze. Wykrzycz, wybiegaj, oddychaj, wyskacz, przeczekaj.
Złość – i co dalej? Jak konstruktywnie kanalizować energię ze złości?
Nosi mnie, telepie, rozrywa. To sformułowania używane do opisywania złości. Złość to energia. Jeżeli dobrze ją ukierunkujemy, odwdzięczy nam się w pozytywny sposób. Dzięki takiej strategii, ze złości można coś zmienić, ulepszyć, wycofać się z niekorzystnych układów, rozpocząć nową współpracę.
I tak, złość może dodać odwagi do odejścia ze związku, który nam nie służy. Zmotywować do ochrony środowiska. Zmobilizować do ochrony kogoś słabszego od nas. Wzmocnić, kiedy czujemy się słabi czy wystraszeni. Strategii jest wiele. Wybór należy do nas.
Sposoby na doraźne radzenie sobie ze złością
Kolega, który był na bakier z metodami rozwojowymi, powiedział mi kiedyś, że „rozkminki psychologiczne” załatwia w inny sposób. Zaciekawiło mnie to. Okazało się, że regularnie biega. Aby być autentycznym, spójnym i jednocześnie zadbać o siebie i innych, można sięgnąć po różne praktyki pomagające w radzeniu sobie ze złością. Każda forma sportu, to zdecydowanie dobry kierunek. Co jeszcze może pomóc?
- Zmiana otoczenia – zmienią się bodźce i reakcja ciała.
- Kąpiel leśna – stosują ją Japończycy, a polega na regularnym kontakcie z naturą.
- Uważność – różne formy ćwiczenia koncentracji na chwili obecnej, jak oddech, medytacja, skanowanie ciała.
- Techniki relaksacyjne – jak trening progresywny mięśni, polegający na ich mocnym napinaniu i relaksacji na przemian.
Różnimy się między sobą jako ludzie. Lecz potrzeby mamy uniwersalne. Tak mawiał Rosenberg. I tu znajduje się klucz również do zrozumienia siebie w złości i polubienia jej za ważny kawałek nas samych.