O rozwoju naszej cywilizacji świadczy podejście do spraw seksu. Szczególnie kobiecego. Współczesna młoda mieszkanka Warszawy czy Krakowa zapewne nie wyobraża sobie sytuacji, w której ktoś mógłby uważać, że jako kobieta z natury nie może znać pojęcia rozkoszy. Co więcej, nawet nie powinna próbować do niej dążyć, bo jest to niefizjologiczne, grozi załamaniem nerwowym, bezpłodnością, no i jest moralnie naganne. Co innego mężczyzna, który może, ale i powinien uprawiać seks jak najczęściej, gdyż wstrzemięźliwość szkodzi jego zdrowiu. Na przykład wywołuje migreny.
Scenariusz utopijnego serialu? Nie, realia np. wiktoriańskiej Anglii, ale i większości krajów tych i odleglejszych czasów. Trzeba było setek lat, by ostatecznie kobieta odzyskała przyrodzone prawo do radości z seksu. Jak to możliwe, że jej nie miała, i jak wyrafinowanych poniżeń w sferze seksualności musiały doświadczyć nasze pramatki? Oto fakty.
Spis treści
Jaskiniowe obyczaje
Reay Tannahill, szkocka pisarka, której monografie historyczne są bestsellerami, zasłynęła książką Historia seksu (wyd. Aletheia), z której wynika, że kobiety mogły się cieszyć swobodą życia płciowego, doboru partnerów (wielu i różnych), dopóki… gatunek człowieka nie zamieszkał w jaskini. W dużym skrócie – osiadły jaskiniowy tryb życia sprawił, że ludzie podzielili się na mniejsze grupki, w których mężczyzna zaczął pojmować, czym jest własność: kobieta i potomstwo.
Swoboda seksualna kobiet została ograniczona, bo jaki samiec chciałby angażować swoje siły w opiekę nad potomstwem innego? Oczywiście to uproszczenie, ale, jak podkreśla autorka, tylko w czasie to poprzedzającym, kiedy kobiety nauczyły się uprawiać rośliny, siać ziarno – w neolicie – opatrzność miała cechy kobiece. Potem już zawsze Bóg był mężczyzną. Z konsekwencjami.
Joanna Keszka o kobiecej seksualności: ciało raz puszczone w ruch samo puszcza się dalej
Starożytne gry
Czasy przedchrześcijańskie, kiedy rozwinęło się wiele cywilizacji, były momentem szansy na rozwój kobiecych praw do seksu. W starożytnej Grecji kobiety miewały równe prawa z mężczyznami, mogły ich porzucać i tworzyć nowe związki – znana była instytucja rozwodu. W greckim mieście Milet istniała manufaktura olisbos – czyli dildo do masturbacji dla kobiet. Ale to raczej miły wyjątek, bo już religia hebrajska – podwalina tej chrześcijańskiej – wprowadziła kary dla kobiet za niewierność, czyli rozwiązłość. Mężczyzna miał też prawo dysponować nieposłuszną żoną – dowolnie skazując ją np. na niewolnictwo.
Z drugiej strony cały czas istniała podwójna moralność – różna dla obu płci. Starożytny Sumer i Babilonia rozwinęły np. instytucję uświęconej prostytucji. Usługi świadczyły kapłanki w świątyniach – co zapewniało instytucjom utrzymanie. Jednocześnie szanowana żona nie mogłaby oddawać się dowolnemu mężczyźnie.
Ciekawostką są starożytne Chiny, w których kobieta, owszem, była poddana mężowi, ale jednak rozkosz cielesną przeznaczono dla obojga. W specjalnych podręcznikach sztuki seksu podkreślało się, że kochankowie (oboje) muszą wyrazić chęć współżycia. Dlatego zalecana była długa i wyrafinowana gra wstępna. Jednak po XVII w. księgi te zostały zakazane i wszyscy powrócili do siermiężnego ukradkowego seksu.
Hinduska sztuka uwodzenia
Fenomenem pozostaje indyjskie dzieło tajemniczego twórcy Watsjajany, Kamasutra ─ dziś kojarzona z wymyślnymi pozycjami seksualnymi. Jednak jest to traktat naukowy – podręcznik uwodzenia uczy, jak żyć, by doświadczać największych rozkoszy. Ale też pokazuje, jak zachować rozsądek, dobre relacje ze światem i jak cieszyć się równowagą każdego aspektu bytowania.
Prawdopodobnie dzieło napisano dla kurtyzan – ówcześnie dobrze wykształconych i poważanych w społeczeństwie. Kamasutra była w owym czasie w Indiach popularną lekturą i pozostała nią aż przez dwa tysiące lat. W żadnym razie nie trzeba było się kryć z jej czytaniem, jak to miało miejsce później, np. w purytańskiej Anglii.
Cnota i ciemnota
Nowożytne czasy niosą okowy dla kobiecej seksualności. Chrześcijaństwo uczyniło kobietę równą mężowi, ale tylko w sensie duchowym. W życiu dawało ograniczone prawa. Dopiero era krucjat sprawiła, że wędrujący przez zamorskie kraje mężczyźni poszerzyli swe horyzonty. W tym czasie kobiety musiały zająć się domowymi interesami – z powodzeniem, co je usamodzielniło.
Ruszył też kult Najświętszej Marii Panny – matki, zastępując kult Ewy – pierwszej kusicielki. Rozkwitła era miłości dworskiej, która hołdowała zakazanej nieszczęśliwej miłości kochanków, ale jednak w wersji light – bez konsumpcji związku. Kobieta pozostawała damą aniołem, którego można wielbić, ale nie powinno się uprawiać z nim seksu, bo jest to niewyobrażalne.
Ojcowie założyciele – purytańskich obyczajów
Co ciekawe, USA – obecnie uważane za pioniera nowoczesności – to kolebka konserwatyzmu. Pierwsi kolonizatorzy Ameryki, purytanie, pojechali na nowy ląd po to, by swobodnie kultywować skrajnie zacofane obyczaje – skutecznie. Model patriarchalnej starotestamentowej rodziny z kobietą w roli służebnicy męża, powołanej do rodzenia dzieci, przetrwał do czasów Hollywood, które propagowało wizerunek uległej kobiety i klasycznego związku.
Łechtaczka jak orchidea, czyli anatomia kobiecego seksu
Wiktoriański horror
W Wielkiej Brytanii pod panowaniem królowej Wiktorii Hanowerskiej, która sprawowała rządy w latach 1837–1901, nastał czas wynaturzeń seksualnych wynikających z moralnych restrykcji i obostrzeń. Przeniosły się one na inne kraje. Powróciła idea miłości dworskiej ─ kobieta miała być strażniczką moralności, bez przejawów jakiejkolwiek ochoty na seks. Miała się modlić i całkowicie podlegać mężowi, którego życie (seksualne) po ślubie się nie zmieniało. Nadal uprawiał często seks – pozamałżeński, ale miał też w domu zapewniony wikt i opierunek oraz powiększającą się rodzinę.
Efekty wiktoriańskich restrykcji seksualnych:
- wybuch prostytucji
- plaga chorób wenerycznych – przede wszystkim syfilisu, który nieleczony (w czasach sprzed penicyliny) prowadził do poważnych konsekwencji, także do śmierci; był również przekazywany dzieciom, które rodziły się z wrodzonymi wadami, i żonom
- hipokryzja w podejściu do kobiecej fizjologii – wizyta u lekarza możliwa była tylko z przyzwoitką, w ubraniu, bez dokładnych oględzin. Badaniu zaś służyła gliniana lalka, na której można było śmielej wskazać problem. Jeśli konieczne było badanie ginekologiczne – odbywało się w ciemnym pokoju, pod prześcieradłem
- apetyt na dziewice – które jakoby miały pomóc wyleczyć syfilis, co tylko potęgowało liczbę zachorowań oraz rozkwit przemysłu „cerowania” dziewic w domach publicznych
- obrzydzenie seksu małżonkom i zniechęcenie do niego
- aborcja, dzieciobójstwo i wstrzemięźliwość seksualna jako metody antykoncepcji
Dopiero rewolucja przemysłowa i obie wojny światowe przyniosły postęp i jako taki przełom w podejściu do seksualności kobiet. Choć np. w USA lata po II wojnie spowodowały ugruntowanie wiktoriańskiego modelu niemal świętej rodziny. Efekty – fala depresji, rozwodów, uzależnień od valium. Pokazuje to świetnie wspaniały film Godziny, w którym jedna z bohaterek, przykładna żona i matka, zmuszona tłumić swoją seksualność i orientację – decyduje się na dramatyczny krok porzucenia rodziny.
Rewolucja seksualna lat 60. w krajach Zachodu była pokłosiem wynalezienia pigułki antykoncepcyjnej, kiedy to kobieta wreszcie mogła uprawiać seks, z kim chciała, bez życiowych i biologicznych konsekwencji.
Polskie piekło
O tym, jak sprawa seksu kobiet wyglądała w naszym kraju, ciekawie opowiada książka Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce autorstwa Kamila Janickiego, historyka, pisarza i publicysty. Mówi o seksualności okresu międzywojnia, ale i czasów wcześniejszych.
Autor pisze: „Powiedzmy wprost: dla niemal każdej XIX-wiecznej kobiety akt seksualny był rozczarowaniem”. Janicki przytacza ankietę lekarza i antropologa Walentego Miklaszewskiego wśród warszawskich pacjentek na temat seksu (1908 rok). Doktor relacjonował: „Żona doznaje rozkoszy przy stosunkach płciowych stale w 7,5 proc. [przypadków], zmiennie w 11,56 proc. przypadków, a wstrętu w 8,3 proc. przypadków. Łącznie dla zaledwie 19 proc. kobiet życie płciowe było choć trochę satysfakcjonujące”! Na dodatek kobiety nie miały często wówczas świadomości, czym jest rozkosz, bo nielicznym znane było pojęcie orgazmu, nie mówiąc o jego przeżywaniu.
Kobiecy orgazm – jak zwiększyć przyjemność w łóżku?
Histeria i poty
W połowie XIX w. każdą kobietę skarżącą się na nieudane pożycie małżeńskie diagnozowano jako histeryczkę: z dusznościami, humorami, bólami głowy oraz poceniem się narządów płciowych. W istocie, jak podkreśla historyk, były to po prostu objawy seksualnej frustracji. Cóż, mężczyznom w tym czasie zalecano leczenie bólów głowy w domach publicznych.
„Albo kobiety były istotami zupełnie aseksualnymi, albo seksualnie popsutymi. I to do tego stopnia, że każdy przejaw potrzeb erotycznych wymagał interwencji lekarza” – pisze autor. Pierwsza noc poślubna stawała się aktem uległości, przede wszystkim zaś stanowiła wielką niewiadomą – nie rozmawiało się o tym w rodzinie, poza zdawkowymi uprzedzeniami, że trzeba to po prostu wytrzymać.
Nowoczesne podejście?
Koniec XIX wieku – z parą, elektrycznością, mikroskopem, odkryciem genetyki – zaczął odkłamywać pojęcie seksualności kobiet. Najlepsze, choć i kontrowersyjne, jej lata Polska przeżywała w okresie międzywojnia. Rozkwitły wolne związki (np. Marii Dąbrowskiej, Zofii Nałkowskiej), wolność dla zachowań nieheteronormatywnych, małżeńskie wielokąty. Jednak lata II Rzeczypospolitej minęły zbyt szybko.
„Okres unikalnego w naszych dziejach, nieskrępowanego chaosu i wyzwolenia obyczajów – skończył się w 1939 roku, razem z wolną Polską” – podsumowuje autor. Nastały czasy stalinowskie z prymitywnym podejściem do spraw seksu. Niewiedza, bieda, brak antykoncepcji sprawiły, że najskuteczniejszą metodą zapobiegania ciąży była aborcja – oferowana przez ogólnie dostępne gabinety ginekologiczne.
Joanna Chmura – co nam robi wstyd?
Nasza polska rewolucja
Lata 50. i 60. w Polsce były czasem tabu seksualnego. Na rynku funkcjonowały dwa tytuły prasy kobiecej: „Kobieta i Życie” i „Przyjaciółka”, które prowadziły dla kobiet otwarte poradnictwo płciowe, ograniczające się do podawania sposobów np. na upławy i nieregularne miesiączki. Poza prasą niewiele było miejsc propagujących edukację seksualną. Funkcjonowała instytucja Towarzystwa Świadomego Macierzyństwa, gdzie kobieta mogła w odosobnieniu, za zasłonką, ćwiczyć zakładanie diafragmy – krążka antykoncepcyjnego, co bywało krępujące oraz kończyło się często fiaskiem.
Powiew nowoczesności przyszedł wraz z publikacją Sztuki kochania Michaliny Wisłockiej w 1978 roku, po którą to książkę na ulicach ustawiały się długie kolejki. Ten poradnik seksuologiczny, wynik wieloletnich żmudnych badań, uczył intymnej bliskości, pokazywał, jak czerpać radość z seksu, uświadamiał, że udany związek jest oparty wyłącznie na partnerstwie, równości w dostępie do przyjemności oraz wolności w kwestii planowania rodziny.
Jednak prawdziwa polska rewolucja seksualna to lata po 1989 roku. Koniec komunizmu oznaczał uwolnienie dostępu do zachodnich filmów i publikacji o seksie – także tych pornograficznych – oraz otwarcie sex-shopów. Oczywiście to wszystko nie spowodowało nagle, że kobiety zyskały odpowiednie równe prawa w manifestowaniu swojej naturalnej seksualności. Jednak otworzyło doń drogę. I obyśmy z niej nigdy nie zeszły!
Pas cnoty
Wynaleziony w XIV w. we Włoszech pas mający chronić cnotę niewiasty rzekomo był zaopatrzony tylko w jeden klucz. Podobno jednak było ich wiele. Potem, aż do lat 30. XX w. miał zapobiegać próbom masturbacji – obu płci.
Nie tylko „ochy i achy!”, czyli o kobiecym spełnieniu
Źródła:
- Janicki, K. (2015). Kobiecy orgazm sto lat temu. Czy Twoja prababka mogła lubić seks? Pobrano z: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/05/04/kobiecy-orgazm-sto-lat-temu-czy-twoja-prababka-mogla-lubic-seks/
- Tannahill, R. (2013). Historia seksu. Warszawa: Wydawnictwo Aletheia.
- Janicki, K. (2015). Epoka hipokryzji: seks i erotyka w przedwojennej Polsce. Kraków: Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”. Pobrano z: https://cyfroteka.pl/ebooki/Epoka_hipokryzji__Seks_i_erotyka_w_przedwojennej_Polsce–ebook/p0403168i040#