Strona główna ZdrowiePsychologiaSeks Libido u kobiet – czym jest i od czego zależy jego poziom?

Libido u kobiet – czym jest i od czego zależy jego poziom?

autor: Maja Nowicka Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Czy jeśli nie mam ochoty na seks, to wszystko ze mną OK? A może powinnam zmuszać się do seksu? I jak rozbudzić pożądanie? Te pytania to wierzchołek góry lodowej. Natura kobiecego libido jest niezwykle skomplikowana. Jej tajniki przybliża seksuolożka kliniczna Marta Nowik.

Strona główna ZdrowiePsychologiaSeks Libido u kobiet – czym jest i od czego zależy jego poziom?

Najłatwiej – i zarazem najtrafniej – byłoby stwierdzić, że kobiece libido z zasady jest kapryśne. Taka jego uroda i taki urok. Albo inaczej: kobiece libido jest na huśtawce. I znowu – taka jest jego natura i warto temu kołysaniu się poddać, by czerpać z tego jak największą przyjemność. Tyle w teorii, a jak wygląda praktyka?

Co to jest libido?

Inaczej mówiąc, to pożądanie, popęd seksualny, apetyt na seks. Ma je każdy; nikt jednak nie zastanawia się nad tym, dopóki nie sprawia problemu. Pewnie dlatego pojęciu „libido” zwykle towarzyszy wartościujący je epitet. Nie mówimy „mam libido”, „mój facet ma libido”. Przywołujemy je, mówiąc „słabe libido”, i od razu odbieramy to jako coś złego. Ale też w przypadku stwierdzenia „wzmożone libido” przeczuwamy kłopoty.

Jak we wszystkim, tak i w seksie nie służą nam skrajności – zarówno niskie libido (hipolibidemia – zespół obniżonego popędu seksualnego), jak i nadmiernie wysokie libido (hiperlibidemia hiperseksualność). Najlepiej, gdyby libido… po prostu było! No i jest, tyle że nie zawsze poddajemy się jego naturze i akceptujemy to, że każdy z nas ma inne potrzeby seksualne i są one zależne od wielu czynników.

Dlaczego o libido mówi się głównie w kontekście mężczyzn?

Przyjęło się, że kiedy facet odbiera od partnerki sygnał „mam na ciebie ochotę”, musi szybko stanąć na wysokości zadania. Jeśli jednak ma słabe libido, mogą pojawić się kłopoty. Bo jak ukryć niewystarczającą erekcję i w efekcie niezdolność do odbycia stosunku? Automatycznie pojawia się więc przekonanie: mam słabe libido, czyli słabą męskość. Stąd w mężczyznach rodzi się lęk przed niepowodzeniem w łóżku. I przemożna chęć zapobiegania takim sytuacjom. Dlatego apteczne i drogeryjne półki uginają się od suplementów diety na podniesienie libido u mężczyzn, a viagra bez skrępowania kupowana jest przez panów w każdym wieku. Bo trzeba przyznać, że słabe libido przestało być problemem wyłącznie seniorów.

Na drugim biegunie mamy kobietę. Ona z fizjologicznego punktu widzenia zawsze sprosta zadaniu. Nie znaczy to jednak, że nie ma kłopotów z libido. Tutaj te dwa aspekty można rozdzielić i słaby apetyt na seks nie oznacza, że musi z niego zrezygnować.

Kobiece libido, czyli pożądanie na huśtawce

Zacznijmy od przyjrzenia się naturze pożądania, która jest diametralnie różna w zależności od płci. U mężczyzn pożądanie jest spontaniczne, pojawia się samoistnie, na przykład pod wpływem nagłej myśli o seksie, niekoniecznie sprowokowanej – dajmy na to – reklamą seksownej bielizny. U kobiet pożądanie jest responsywne – wyzwala je bodziec zmysłowy, któremu ulegamy. To może być pocałunek, czuły dotyk czy komplement z seksualnym podtekstem. Obudzenie i podtrzymanie pożądania ma bardziej charakter psychologiczny niż fizjologiczny, dla kobiet istotne jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i bliskości.

Jest pożądanie. I co dalej? U mężczyzn reakcja seksualna przebiega linearnie – jedno działanie prowadzi do drugiego. Mamy więc pożądanie, podniecenie, które narasta, stosunek, orgazm i koniec. Proste, prawda? To teraz kobiety… Reakcja seksualna rozwija się powoli i wyznaczana jest przez koło, które w każdym momencie może zostać zmodyfikowane – jedna reakcja może wracać kilka razy, a dążenie do finału wcale nie jest tak oczywiste. I o ile mężczyznom trudniej jest się rozproszyć i zatrzymać, gdy dążą do celu, o tyle u kobiet już sama myśl „czy dobrze wyglądam bez stanika” albo docierający zza ściany hałas mogą sprawić, że w sekundzie erotyczny czar pryska.

Widząc, jak skomplikowana jest natura pożądania i jak zawiły jest przebieg reakcji seksualnej u kobiet, nie dziwi już fakt, że kobiece libido jawi się jako „problematyczne”.

Od czego zależy poziom libido u kobiet?

Zmęczenie, stres, złe samopoczucie? A może nieodpowiednia pora dnia czy kiepska pogoda? Albo słaby moment w trakcie cyklu miesiączkowego i – jak mówią fachowcy – niekorzystne stężenie hormonów płciowych? I wreszcie „mityczny” ból głowy… Tak z grubsza (nomen omen, bo i kwestia niezadowolenia z sylwetki może być tu przeszkodą) można scharakteryzować powody, dla których kobieta rezygnuje z seksu.

Żeby nie było łatwo (gdy powyższe kwestie są na akceptowalnym poziomie), mogą pojawić się kolejne, bardziej drobiazgowe. Na przykład brak bodźca zmysłowego, który jest niemal konieczny do pobudzenia seksualnego. Albo – znowu cytując fachowców – indywidualna niewrażliwość na bodźce seksualne w sferze fizycznej lub psychicznej. Efekt? O seksie myślimy w ostatniej kolejności.

Dlaczego libido u kobiet jest niestabilne?

Popęd seksualny w przypadku kobiet nie jest zjawiskiem czysto fizjologicznym. To suma zdarzeń zarówno emocjonalnych, jak i zdrowotnych. Do tego wpisana w fazowość życia kobiety.

  • Na co dzień odczuwamy, że libido warunkowane jest hormonami – estrogenami i progesteronem – związanymi z cyklem miesiączkowym. Stąd pożądanie przychodzi falami – wzmaga się po zakończeniu miesiączki i rośnie do owulacji, następnie ponownie spada.
  • W ten względnie stabilny układ hormonalny zamieszanie wprowadzają oksytocyna i testosteron. Tej pierwszej mamy pod dostatkiem, kiedy jesteśmy zakochane  – wyzwala potrzebę bliskości i buduje przywiązanie – nieodłączne elementy specyfiki popędu seksualnego kobiet. Testosteronu, który warunkuje libido u mężczyzn, kobiety mają niewiele.
  • W niektórych momentach życia stawiamy seks na ostatnim miejscu. Mogą być one związane z fizjologią (np. ciąża i połóg). Ale też zaangażowanie w pracę, które powoduje zmęczenie i stres, również studzi łóżkowe emocje. To sprawia, że w teoretycznie najlepszym wieku na seks (przyjmuje się, że około 35. roku życia) ochota na łóżkowe igraszki ustępuje potrzebie nocnego odpoczynku, który zagwarantuje, że kolejnego dnia kobieta będzie realizowała się w roli matki i/lub pracownicy.

Kiedy zaś macierzyństwo mamy za sobą, a w pracy nie musimy udowadniać swojej wartości, często pojawiają się choroby przewlekłe związane z wiekiem – nadciśnienie, cukrzyca, miażdżyca i otyłość – wielcy wrogowie libido.

A jeśli nawet jesteśmy zdrowe, nadchodzi największy „straszak kobiecego libido” – menopauza. Mówi się o niej, że odbiera kobiecość i ochotę na seks. Fakt, menopauza to wygaszanie funkcji jajników i związany z tym niedobór estrogenów, co może powodować rozmaite dolegliwości, m.in. suchość okolic intymnych, dyskomfort lub ból przy współżyciu. Spadek estrogenów to także zaburzenia snu i nastroju, zlewne poty, uderzenia gorąca – wszystkie te dolegliwości mogą odbierać ochotę na seks.

Jak zaakceptować swoje libido?

Zastanówmy się, po co się kochamy? Co daje nam seks? Sprawia nam przyjemność, pomaga rozładować napięcie? Powoduje, że w związku czujemy się szczęśliwe? Kiedy odkryjemy motywację, łatwiej będzie nam szukać w sobie zachęty do inicjowania zbliżeń. Ale nic na siłę. Jeśli odpowiedzią na pierwsze pytanie jest: „Bo muszę”, zadajmy sobie kolejne pytania: „Dlaczego muszę? Co dokładnie muszę? Do czego to prowadzi?”.

Uczciwe postawienie sprawy przed sobą, a w efekcie także przed partnerem, często jest dobrym startem do podjęcia działania, by zmienić sytuację lub ją zaakceptować.

Miejmy cały czas z tyłu głowy informację, że nie ma norm określających, ile stosunków seksualnych w tygodniu czy miesiącu powinna odbyć kobieta, by móc powiedzieć, że jej libido jest OK, a życie seksualne jest satysfakcjonujące. Są związki, w których do zbliżeń dochodzi kilka razy w tygodniu, zaś w innych – kilka razy w miesiącu. Warto przywołać tu slogan: „Nie liczy się ilość, tylko jakość”.

Poza tym to nie są wyścigi z innymi parami i wcale nie wygrywa ta, która kocha się więcej. Fakt, seks scala związek, ale nigdzie nie jest powiedziane, jak często musi dochodzić do zbliżeń. Ważne, by układ był satysfakcjonujący dla obu stron związku. O potrzebach seksualnych trzeba otwarcie rozmawiać – przemilczanie nie oznacza, że problem zniknie.

Viagra dla kobiet – czy może powstać?

Obecnie szukamy szybkich rozwiązań i w wielu przypadkach udaje się nam je znaleźć. Ale nie w tym. Naiwnością byłoby sądzić, że powstanie różowa tabletka na wzór niebieskiej, którą już od ćwierć wieku mogą stosować mężczyźni. Viagra działa skutecznie, bo seksualnością mężczyzn w dużym stopniu rządzą struktury podkorowe, panowie są zaprogramowani do funkcjonowania seksualnego. Natomiast u kobiet takie same znaczenie jak uwarunkowania biologiczne mają czynniki psychiczne i kulturowe. Poza tym – jak znaleźć jeden lek na coś, co u każdej kobiety ma inne przyczyny i inaczej się objawia?

Dobrą prasę wśród lekarzy ma arginina, która przyczynia się do produkcji tlenku azotu odpowiadającego za narastanie kaskady podniecenia u kobiet. Środki z argininą działają jak viagra, która ułatwia erekcję członka – u kobiet poprawiają ukrwienie narządów płciowych, co wpływa na intensywniejsze odczuwanie doznań podczas seksu. Ale nie wystarczy wziąć tabletkę tuż przed zbliżeniem, by poczuć przypływ pożądania i mieć ekstra seks. Trzeba nasycić organizm argininą, by libido stopniowo się poprawiało.

Więc znowu – rozbudzenie pożądania u kobiet to proces wymagający sporo zachodu i cierpliwości, bo efekt nie jest natychmiastowy. Tylko czy naprawdę zależy nam na ekspresowej poprawie libido na jedną upojną noc? Raczej nie w tym rzecz, by poczuć wzmożony apetyt na seks i szybko go nasycić, prawda? Zatem czy różowa tabletka jest nam rzeczywiście potrzebna?

Jak pobudzić popęd płciowy

Już sama obserwacja, że seksu mamy za mało, że nasze libido jest niewystarczające, że chciałybyśmy kochać się częściej, jest bezcenna. Nazwanie swojego „problemu” popycha nas do szukania rozwiązań. Działać można na wielu płaszczyznach i wybierajmy je w zależności od tego, co wydaje się nam najlepsze w danym momencie. Znowu: nic na siłę. Jeśli robimy coś pod przymusem, efekty będą słabe.

Diagnozowanie problemu warto zacząć od przeglądu organizmu. Wyeliminowanie ewentualnych przyczyn zdrowotnych często jest najskuteczniejszym rozwiązaniem i daje szybką poprawę. Skierujmy więc pierwsze kroki do internisty, który zleci badanie krwi, by oznaczyć poziom hormonów płciowych (estrogeny, testosteron, prolaktyna) i tarczycy (oznaczenie TSH to podstawa, bo niedoczynność tarczycy często odbiera apetyt na seks), jak również czynników mogących wskazywać na rozwój chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca, miażdżyca. Lekarz przeanalizuje też, jakie leki bierzemy – słabe libido może być skutkiem ubocznym wielu z nich, np. antydepresantów.

Jeśli przyjmujemy antykoncepcję hormonalną, warto porozmawiać o niej z ginekologiem. Teoretycznie sztuczne wyrównanie poziomu hormonów może wyciszyć pożądanie. Z drugiej strony jednak – obawa przed ciążą powoduje obniżenie libido, może warto więc rozważyć zastosowanie innych, niehormonalnych środków antykoncepcyjnych.

Warto udać się do specjalisty, który przyjrzy się kwestii naszej psychiki. Mniejszy apetyt na seks wiąże się częściej z problemami natury psychologicznej niż poziomem hormonów płciowych, a pożądanie w głównej mierze to kwestia dynamiki relacji. Niebagatelne znaczenie ma staż w związku (pożądanie po wielu latach może ustąpić miejsca czułości i bliskości). Ale ochotę na seks skutecznie tłumią też zaburzenia lękowe i depresja.

Jak podnieść libido bez wsparcia ekspertów?

Spróbujmy same popracować nad swoim popędem seksualnym. Jest wiele sposobów na to, by zwiększyć ochotę na seks. Pomóc może m.in.

  • praca z wyobraźnią, bo seks zaczyna się w mózgu, a fantazje seksualne są drogowskazem do lepszego poznania siebie. Dobrze jest myśleć o seksie już od rana, by wieczorem do niego doszło, bo „gra wstępna” u kobiet tak naprawdę trwa wiele godzin, a nie – jak w przypadku mężczyzn – kilka minut tuż przed zbliżeniem
  • oglądanie filmów erotycznych, ”świntuszenie” z partnerem (np. wymienianie w ciągu dnia SMS-ów z podtekstem seksualnym), rozmawianie z koleżankami o ich seksie, by pozbyć się hamulców, ale i poznać „nowości”, mieć pretekst do  eksperymentowania
  • aktywność fizyczna – jeśli nie lubimy regularnych treningów w klubie fitness, chodźmy na długie, energiczne spacery, najlepiej codziennie. Ruch znakomicie poprawia nastrój, bo powoduje wzrost produkcji endorfin – „hormonów szczęścia”
  • sen 7–8 godzin na dobę, w stałych godzinach – tak, tak! – sen NIE zamiast seksu, lecz oprócz. Niewyspanie pobudza produkcję kortyzolu, który rozregulowuje gospodarkę hormonalną. A gdy jesteśmy wypoczęte, mamy większą ochotę zdobywać seksualne szczyty

Źródła:

  1. Lew-Starowicz, Z., Kasprzycka, B. (2011). O kobiecie. Warszawa: Wydawnictwo Czerwone i Czarne.
  2. Lew-Starowicz, Z., Romanowska, K. (2013). O rozkoszy. Warszawa: Wydawnictwo Czerwone i Czarne.
  3. Długołęcka, A., Reiter, P. (2011). Seks na wysokich obcasach. Warszawa: Wydawnictwo Agora.
  4. Depko, A., Jędrzejewska, S. (2017). Chciałabym, chciała… O czym Polki marzą w łóżku. Warszawa: Wydawnictwo Wielka Litera.
Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły