Mam dwóch synów. Wiem, co znaczy wściekłość, złość, bezradność, furia. Oj, wiem.
Samej zdarzało mi się mówić do dzieci: „Uspokój się”. Zabawne, bo gdyby Tytus albo Kosma to potrafili, na pewno sami by to zrobili. Staram się więc na tym łapać, bo jak zatamować lawę z wulkanu?! Nie zakażemy jej płynąć słowem. Podobnie jest z emocjami u dzieci. Mówiąc: „Przestań, skończ już z tym”, dajemy dziecku sygnał: „Nie masz prawa do swoich emocji, te emocje są złe”. Tymczasem nie ma tych gorszych i tych lepszych emocji, są tylko bardziej lub mniej akceptowalne formy ich wyrażania.
Jak więc pomóc naszym dzieciom, kiedy dopada je stres, a co za tym idzie – emocje: od strachu po wściekłość?
Zdradzę Wam kilka naszych rodzinnych sposobów.
Stres u dzieci – jak sobie z nim radzić?
6 sposobów na rozładowanie emocji u dziecka
- ZABAWA. Kiedy chłopcy byli mniejsi (mieli około dwóch lat), świetnie działała zabawa w grzecznego Kosia czy Tysia. Kiedy któryś z nich się wściekał albo kładł na podłodze i oznajmiał, że się stamtąd nie ruszy, pytaliśmy, czy wie, gdzie się podział grzeczny Koś/Tyś i kiedy wróci? Zazwyczaj wracał bardzo szybko. „Już jest!” – wołał synek i ruszał z nami.
- ROZMOWA PRZED SNEM. Kiedy Tyś gryzł rękawy i dekolt bluzek, bo tak się stresował nową szkołą, najpierw bezmyślnie powtarzałam: „Wyjmij to z buzi”, a potem po prostu z nim rozmawiałam, spokojnie, łagodnie. Mamy taki rytuał przed snem, kiedy już leżymy razem w łóżku po czytaniu książek. Zawsze najpierw pytamy, co złego wydarzyło się tego dnia. Dzieci opowiadają, a potem kończymy pytaniem: „Co dobrego się wydarzyło?”. To czas, kiedy nazywamy emocje, oswajając je. Kończymy tymi dobrymi, na dobry sen.
- ODDECH. Działa wyśmienicie. Spokojne wdechy przez nos, spokojne wydechy ustami (albo przez nos). Znacie książkę Uważność i spokój żabki? Genialnie oswaja dzieci z oddechem i uczy uważności. Jest tam taka metoda, żeby znaleźć w ciele punkt spokoju. Wybiera go dziecko. Tytus ustalił, że to jego nadgarstek. Jak jest zdenerwowany, siada, dotyka to miejsce i liczy oddechy. Przy dwudziestym jest już OK.
- SKARPETKOWE KARATE. To metoda mojej ukochanej nauczycielki Montessori, Mahé Corolleur. Kiedy dzieci wracają z przedszkola czy szkoły i przekraczają próg domu, nie zaczynajmy od poleceń i pytań wyrzucanych w ich kierunku jak z karabinu: „Rozbierz się, gdzie położyłeś kurtkę, odnieś ją na miejsce, ustaw buty równo”. Poza domem na pewno były jakieś niekomfortowe sytuacje, stresy, strachy. Najpierw pozwólmy się dziecku tego pozbyć, np. wracając ze szkoły spacerem czy na rowerze. Jeśli nie ma takiej możliwości, zagrajcie w skarpetkowe karate. Jeden z domowników przyczepia skarpetkę za pasek spodni, a reszta musi mu ją zabrać. Mnóstwo przy tym radości, śmiechu, a emocje rozładowują się w zabawie. Działa genialnie! Potem możecie już zadawać pytania: „Jak było w szkole i co jest dziś zadane?”.
- ZDARTA PŁYTA. Koś wrzeszczy. „A ja cię kocham” – mówi do niego tata. „Jesteś głupi! Nie lubię cię!” – wrzeszczy dalej Koś. „A ja cię kocham” – powtarza tata. „Najgorszy tata na świecie!” – krzyczy synek. „A ja cię kocham” – powtarza Paweł. W końcu Kosma zaczyna się śmiać albo przychodzi opowiedzieć, co go tak zdenerwowało.
- PRZYTULAS. Działa zawsze, choć czasami nie od razu. Kiedy chłopcy są wkurzeni i obrażeni na cały świat, pytam, czy chcą się przytulić. Nie zawsze zgadzają się od razu, ale wystarczy chwilę zaczekać. Kiedy dopada ich stres, przytulas jest dobry na wszystko. Rozładowuje napięcie, koi, łagodzi.
Dzieci są bardzo emocjonalne. Uwierzcie mi, nie są wredne i nie robią nam na złość, wrzeszcząc i tupiąc. Pragną pozbyć się złych emocji, nie chcą trzymać ich w sobie, co zresztą jest bardzo zdrowe. To nasze zadanie i nasza rola – nauczyć je, jak pozbywać się stresu, strachu i złości w sposób mniej uciążliwy dla nas wszystkich. Powodzenia!
Zobacz także: Emocje, które bolą, czyli jak psychika wpływa na to, co czujemy w ciele
Ćwiczenia relaksacyjne dla dzieci, czyli jak pomóc maluchom wyciszyć emocje