Kardiolog zapytany o nerwicę serca odpowiada wprost – to nie jest schorzenie kardiologiczne. Taka odpowiedź wiele osób zaskakuje. Zaburzenie, które w rzeczywistości ma podłoże psychiczne, zostało opisane po raz pierwszy przez amerykańskiego kardiologa Jacoba Mendesa Da Costę w XIX w. jako irritable heart, występujące u żołnierzy biorących udział w wojnie secesyjnej. Czasem używano określenia „serce żołnierskie”. W literaturze fachowej znajdziemy też inne nazwy zaburzenia – nerwica serca, astenia nerwowo-krążeniowa, dystonia neurowegetatywna, astenia krążeniowo-oddechowa.
Nerwica serca – objawy i diagnostyka
Anna Jarosz: Każdy, kto czuje przyspieszone bicie serca, ból w klatce piersiowej, ma problemy z oddychaniem, może się niepokoić o zdrowie, a nawet o życie.
Dr n. med. Piotr Wierzbiński: To prawda. Zaburzenie ma podłoże w lęku uogólnionym lub napadowym albo agorafobii, czyli zaburzeniu nerwicowym, które objawia się niczym nieuzasadnionym chorobliwym lękiem przed otwartą przestrzenią, tłumem czy nieznanymi miejscami. Typowy obraz tego zaburzenia to bóle w klatce piersiowej, brak tchu, kołatanie serca, ale także wyolbrzymianie objawów, duże nasilenie niepokoju czy lęku. Pacjentowi towarzyszy trwożliwe oczekiwanie na kolejne kołatanie serca czy silne kłucie w klatce piersiowej. Po takich przeżyciach sprawdza w Internecie, co mu jest. Zwykle dowiaduje się, że konieczna jest wizyta u kardiologa, bo może grozi mu zawał mięśnia sercowego. Albo że to choroba Hashimoto, borelioza lub jeszcze coś innego. Fantazja internautów jest nieograniczona.
– Stawianie diagnozy na własną rękę potęguje strach?
– Z doświadczenia wiem, że zaniepokojony pacjent rozpoczyna wędrówkę, często długą, od gabinetu do gabinetu. W pierwszej kolejności trafia do kardiologa. Specjalista przeprowadza wywiad, bada pacjenta, zleca EKG i stwierdza, że z układem krążenia nic złego się nie dzieje. Pacjent jednak zazwyczaj nie daje temu wiary. Idzie do kolejnego specjalisty. Gdy ponownie słyszy, że serce ma zdrowe, a przyczyn złego samopoczucia trzeba szukać w sferze mentalnej, ponieważ silne emocje często przekładają się na dolegliwości somatyczne, nadal nie dowierza.
– Czym zatem manifestuje się lęk?
– Najczęściej bólami brzucha i bólami w klatce piersiowej. Nie każdy pacjent przyjmuje to do wiadomości. Gdy jednak, po wykluczeniu chorób serca, zdecyduje się na wizytę u psychiatry czy psychologa i zacznie przyjmować właściwe leki, szybko się przekona, że dolegliwości ustępują i jakość życia znacznie się poprawia.
– A jeśli nie zdecyduje się na wizytę u psychologa lub psychiatry?
– Złe samopoczucie będzie się nasilało. Zaburzeniom lękowym dość często towarzyszą wtórne zaburzenia depresyjne. To, co nazywa się nerwicą serca, w psychiatrii określa się jako pavor precordialis, czyli ból przedsercowy. Pacjent, który trafia na SOR z bólem przedsercowym, po wyjaśnieniu, że nie jest to problem kardiologiczny, może czasem usłyszeć, że cierpi z powodu zapalenia chrząstek żebrowych, czyli że ma zespół Tietza. A tymczasem problemem jest psychika pacjenta, ale on sam nie chce w to uwierzyć.
– O zaburzeniach psychicznych coraz częściej się mówi, ale w naszej kulturze to wciąż temat tabu, źle postrzegany i dający podstawę do społecznego odrzucenia.
– Wiele w tym prawdy, ale to schorzenia jak wszystkie inne. Nieleczone są bardzo niebezpieczne, czasem śmiertelnie niebezpieczne. Gdy trafia do mnie pacjent z takimi zaburzeniami, aby uwiarygodnić rozpoznanie, daję mu do przeczytania ICD-10, Klasyfikację Chorób i Problemów Zdrowotnych opracowaną przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), która pozwala stwierdzić zaburzenia lękowe. I pacjent nagle doznaje olśnienia – to wszystko o mnie, ja też tak mam. Dociera do niego, że zaburzenia lękowe mogą objawiać się dolegliwościami cielesnymi.
– Jakie dolegliwości występują najczęściej?
– Ból lub gniecenie w klatce piersiowej, kołatanie serca, poczucie omdlewania, przekonanie, że za chwilę nastąpi śmierć. Pojawiają się też bóle brzucha, tzw. nogi z waty, drżenie rąk, uczucie gorąca lub zimna, drętwienie palców, twarzy. Napad lęku trwa krótko, kilka minut. Zaczyna się nagle i tak samo się kończy, ale niesie duży poziom dyskomfortu. Ludzie nie wiedzą, co im dolega, i są przekonani, że za chwilę będą mieli zawał serca. Często po takich napadach pojawia się lęk antycypacyjny, czyli inaczej mówiąc, lęk przed kolejnym napadem lęku. On istotnie potrafi zmienić pacjentom linię życiową.
– Jakie są przyczyny lęku napadowego?
– U podstaw lęku napadowego, upraszczając problem, leży predyspozycja genetyczna i charakterologiczna. Lęk napadowy jest częstym zaburzeniem psychicznym, a najczęstszym zaburzeniem lękowym w ogóle jest zaburzenie lękowe uogólnione. Z tym ostatnim rodzajem zaburzenia psychicznego mają do czynienia lekarze w opiece podstawowej. To także jest najczęściej niedodiagnozowane zaburzenie psychiczne. Osoby z takimi zaburzeniami szukają pomocy u różnych specjalistów, ale bardzo rzadko u psychiatrów.
– Kto jest bardziej narażony na zaburzenia lękowe?
– U podstaw lęku napadowego leży predyspozycja genetyczna i charakterologiczna. Badania pokazują, że np. zaburzenia lękowe uogólnione zdarzają się dwa razy częściej u kobiet niż u mężczyzn. Ale też jest tak, że do lekarzy częściej zgłaszają się kobiety i one częściej będą miały rozpoznawane zaburzenia lękowe uogólnione. U mężczyzn one również często występują, ale panowie rzadziej szukają pomocy. Wcześniej mówiliśmy o objawach nerwicy serca. Panowie często je lekceważą.
– Czy wiek ma znaczenie, jeśli chodzi o częstość występowania zaburzeń lękowych?
– Tak. W psychiatrii wyróżnia się kilka szczytów zachorowań, w zależności od wieku. Zaburzenia lękowe uogólnione i zaburzenia lękowe napadowe najczęściej występują w okresie wczesnej dorosłości. Potem się wyciszają, aby między 45 a 55 rokiem życia wybuchnąć z całą siłą. Nie ma ścisłej zależności między samotnością a odczuwaniem lęku napadowego. Ale w przypadku lęku uogólnionego samotność jest ważnym czynnikiem sprzyjającym zaburzeniu. Trzeba podkreślić, że w świetle wielu badań samotność i słabe relacje społeczne niosą ze sobą większe ryzyko zgonu niż wypalanie 15 papierosów dziennie. Samotność, co należy podkreślić, to nie tylko zaburzenia lękowe, ale także depresyjne. Zaburzenia te często ze sobą współistnieją.
– Dlaczego lęk jest dla nas tak wielkim zagrożeniem?
– Lęk zmienia naszą linię życia. Oznacza to, że ludzie z zaburzeniami lękowymi nie robią tego, co mogliby robić w życiu, korzystając ze swoich umiejętności, wiedzy czy predyspozycji. Aby zobrazować tę sytuację, wyobraźmy sobie, że osobie z lękiem szef proponuje awans, bo uważa, że bardzo dobrze sobie radzi, jest sumienna i dobrze pracuje. Osoba żyjąca z lękiem będzie katastrofizowała taką sytuację. Uzna, że sobie nie poradzi, bo jest słaba, ma za mało wiedzy itd. Odmówi awansu, ponieważ ze strachu nie pójdzie dalej, nie zgłosi się do wykonania jakiegoś zadania. Tak często bywa wśród dzieci w szkole. Ktoś się dobrze przygotował, przyswoił wiedzę, ale nie zgłosił się do odpowiedzi, bo się bał. Takie sytuacje są dodatkowym stresem.
Uważa się, że zaburzenia lękowe uogólnione może mieć ok. 10 proc. ludzi. Lęk napadowy dotyczy 3 proc. ludzi, a zaburzenia o charakterze fobii społecznej – 7 proc. To pokazuje ogromną skalę problemu. Trzeba też zdać sobie sprawę z tego, że ta grupa pacjentów generuje ogromne koszty dla budżetu, ponieważ lęk manifestuje się objawami somatycznymi, które wymagają medycznego wyjaśnienia. Pacjentom zleca się różne badania, w tym także te bardzo kosztowne, które nie wyjaśniają przyczyn złego samopoczucia. Ale należy je wykonać, aby nie przeoczyć jakiejś choroby organicznej.
– Czy lekarzowi POZ trudno jest rozpoznać, że pacjent zmaga się z zaburzeniami lękowymi?
– To nie jest trudne zadanie. Czasem wystarczy zadać dwa pytania o lęk napadowy i dwa pytania o lęk uogólniony. Podstawą diagnozy jest dokładny wywiad i podstawowe badania (np. EKG), które wykluczą chorobę serca. Jeśli pacjent nie dowierza, że nic poważnego nie dzieje się z jego sercem, warto poprosić, aby opowiedział, w jakich sytuacjach pojawia się kołatanie serca, ból i płytki oddech. Warto dopytać, czy jest to nagły przypływ niepokoju, nad którym nie można zapanować. Jeśli pacjent przyzna, że sytuacje stresowe przyprawiają go o palpitacje – jesteśmy w domu. Jeśli opowieść pacjenta uzupełnimy o informację, jak długo trwa napad, to wiadomo, że pacjent zmaga się z lękiem napadowym. Są też specjalne skale (np. skala Hamiltona) do oceny poziomu lęku czy depresji. Każdy lekarz może się nimi posługiwać. Dodam, że lekarze POZ coraz częściej rozpoznają stany lękowe i robią to bardzo dobrze. Wypisują pacjentom leki psychiatryczne, a gdy widzą poprawę samopoczucia, zlecają mniej badań specjalistycznych, bo pacjent zwyczajnie ich już nie wymaga.
Nerwica serca – leczenie
– Na czym polega terapia zaburzeń lękowych?
– Najbardziej optymalną terapią jest leczenie farmakologiczne i psychoterapeutyczne. W leczeniu zaburzeń lękowych udokumentowano skuteczność leków z grupy selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (selective serotonin reuptake inhibitors – SSRI), inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny i noradrenaliny (serotonin norepinephrine reuptake inhibitors – SNRI). Pacjenci, którzy je przyjmują, dość szybko odczuwają poprawę samopoczucia. Ale pomimo skutecznej farmakoterapii powinni być kierowani na psychoterapię, ponieważ pozwala to rozpoznawać objawy lęku, racjonalizować go, umieć radzić sobie w sytuacjach, które go generują. Połączenie farmakoterapii i psychoterapii jest optymalnym rozwiązaniem.
– Czy nerwicę serca można całkowicie wyleczyć?
– Tak.
– A czy dolegliwości mogą powrócić?
– Ryzyko nawrotu zaburzeń lękowych jest bardzo duże. Dzieje się tak dlatego, że jeśli zaburzenia lękowe przez wiele lat nie są leczone, to utrwala to schematy lękowe u pacjenta. Często u tych osób występuje tzw. lękowe reagowanie na pozornie nielękowe sytuacje oraz tzw. wyuczona bezradność. Nauczyli się z tym żyć, chociaż koszmarnie utrudnia im to normalne funkcjonowanie. Przykład? Pacjenci po zawale, którzy mają zaburzenia lękowe, na wakacje będą wybierali miejsce położone blisko szpitala, aby w razie czego szybko tam trafić. Od takich przyzwyczajeń trwających latami nie jest łatwo się uwolnić. Kiedy podejmują leczenie i lęk ustępuje, często nie wierzą, że mogą pojechać tam, gdzie chcą, że mogą pojechać sami na urlop, bez tzw. obstawy.
Chory, który zaczyna leczyć lęk, normalizuje go. Oznacza to, że już wie, iż nic złego mu nie grozi.
Uwolnienie się od lęku wycisza nerwicę serca, daje szanse na nowe, ciekawe i radosne życie. Leki, które przepisujemy pacjentom, uwalniają od lęku, ale psychoterapia uczy innego podejścia do sytuacji stresowych, lękotwórczych. To warto zapamiętać.