Ledwo zaczęliśmy się pomalutku i mozolnie wylizywać z pandemii, a tu – bum! – dosłownie i w przenośni. Za naszą wschodnią granicą zaczynają wybuchać bomby i giną niewinni ludzie. Putin napada na Ukrainę, a nas napadają czarne myśli i dopadają jeszcze czarniejsze scenariusze.
To normalne, że się boimy. To normalne, że lęk nas budzi i z nami zasypia. To normalne, że ciągle sprawdzamy wiadomości i siedzimy z nosami w serwisach informacyjnych. To wszystko jest naszą reakcją na stres, ale… Ale jakoś trzeba sobie pomóc, żeby nie zwariować, żeby się nie zapadać, żeby z marazmu przejść do działania. Tylko… jak?
Spis treści
Zadbaj o siebie
Tak jak w samolocie najpierw zakładasz maskę sobie, potem dziecku, tak jak – zanim udzielisz pierwszej pomocy ofierze wypadku – najpierw musisz sprawdzić, czy sama jesteś bezpieczna, tak teraz… No właśnie, teraz obowiązuje ta sama zasada. Nie przekażesz spokoju swoim dzieciom, jeśli sama jesteś rozdygotana. Nie uratujesz nikogo, jeśli sama jesteś skrawkiem nerwów i rozpadasz się na kawałki. Zacznij od siebie.
Kiedy za naszą wschodnią granicą rozpętało się piekło, moja ukochana psycholożka Joanna Chmura napisała u siebie na Instagramie:
„W obliczu tej wojny zadania na dziś są takie:
- Powiedz tym, których kochasz, że ich kochasz.
- Przytul kogoś. Psa. Kota. Człowieka.
- Jeśli się modlisz, pomódl się za pokój.
- Jeśli się nie modlisz, weź wdech i wydech.
- Wymień trzy rzeczy, za które jesteś wdzięczny/a tu i teraz, dokładnie w tym momencie.
- Czuwaj, żeby nie dać się wkręcić w wir lęków. Skoro tam wojna, to w nas potrzebujemy spokoju.
- Dzisiaj – mijając jakieś osoby – wybierz losowo trzy, do których się uśmiechniesz. Tak po prostu. Na ulicy. W samochodzie. W sklepie.
- Zrób dla siebie jedną malutką i czułą rzecz, np. kawę, znajdź śmiesznego mema, pojedź ulubioną trasą do pracy itd.
- I taką malutką też dla innych: wpuść kogoś w korku, podaj wózek w sklepie, dodaj w mailu czułe słowo…
- Wesprzyj organizacje działające z pomocą @fundacjaocalenie
Wojny nie biorą się znikąd. One biorą się z wewnętrznego konfliktu. Putin i inni kiedyś też byli po prostu dziećmi, które pragnęły miłości i spokoju. Coś poszło nie tak. Więc dla dobra naszych rodzin, przyjaciół, miast, kraju i świata – pacyfikujmy nasze wewnętrzne wojny, wewnętrzne konflikty, lęki – miłością. Serio. Na serio”.
Zadania „na dziś”, bo od czegoś trzeba zacząć, np. od perspektywy czasowej. Kiedy strach cię przytłacza, pomyśl, że „ogarniasz” działania na najbliższe 24 h. Wiesz, kiedy zaczynasz i kiedy kończysz. Myślenie w przód czy planowanie długofalowe zostaw na spokojniejsze czasy. Skup się na tu i teraz. Co mogę zrobić teraz? Mogę przytulić dziecko, psa albo… siebie. Tak, tak, to też działa, co potwierdzają liczne badania.
Dotyk (ten dobry, oczywiście!) koi, uspokaja, łagodzi. Nawet jeśli pochodzi od nas samych dla nas samych. Nie masz wymówek – to możesz zrobić. Dla siebie i dla innych. I tak jest z każdą kolejną rzeczą z listy Joasi. Możesz ją zrobić. Dla siebie i dla innych. Bo twój stan i kondycja psychiczna nie jest tylko twoją sprawą, wpływa na twoje otoczenie, rodzinę, przyjaciół.
Jak zachować spokój w niespokojnych czasach?
Rób to, na co masz wpływ
Nie mamy wpływu na wiele sytuacji, które nas spotykają (napaść na Ukrainę i wojna za naszą wschodnią granicą), ale mamy wpływ na to, jak reagujemy i co z tym zrobimy. Moje rozmówczynie, z którymi poruszałam te tematy – Joasia Chmura i Aida Kosojan-Przybysz – zgodnie odpowiadały, że nie jesteśmy tu bezbronni. Ja jak mantrę powtarzam, że nawet maraton zaczyna się od pierwszego kroku, i bardzo w wierzę w baby steps, czyli małe wielkie kroki.
Czujesz, że ściska cię w gardle, żołądku, nie możesz spać, a lęk już dawno przerodził się strach, który już się czai, żeby wciągnąć cię w swoją spiralę? Strach towarzyszył nam od dawna, ale kiedy gonił nas tygrys, poziom stresu szybował w górę, potem się wyrównywał (zwialiśmy) i opadał (dotarliśmy bezpiecznie do jaskini). Teraz stres odkłada się w nas każdego dnia. Kropelka po kropelce, i to – jak twierdzą psychologowie i psychiatrzy – jest właśnie najbardziej niebezpieczne dla naszej (często nadwątlonej) konstrukcji psychicznej.
Zastanów się więc, co przynosi ci spokój? Modlitwa, medytacja, spacer, kawa z przyjaciółką, rozmowa z mężem albo dziewczyną? Zrób to. Nie ma znaczenia, czy mantrujesz, robisz wizualizacje lub modlisz się do swojego boga. Postaraj się odnaleźć swoją bezpieczną przestrzeń tam, gdzie jest przyjaźnie i otulająco.
Po pierwsze oddech. Po pierwsze sen
Wiem, łatwo mówić, tymczasem oddech jest krótki i urywany, a za nami kolejna bezsenna noc ze sprawdzaniem newsów z Ukrainy. Pomyśl, że jeśli ty nie zapanujesz nad swoim strachem i stresem, to one wezmą we władanie ciebie i tak łatwo i szybko nie wypuszczą ze swoich szponów. Oddech to życie. Oddech to zdrowie. Oddech to spokój. Prawidłowe oddychanie to dotleniony mózg i cały organizm.
Nigdy do tej pory nie oddychałaś świadomie? Zajrzyj na profil Marii Prokop i skorzystaj z darmowych wskazówek, przeczytaj nasz wywiad z Marią Prokop o świadomym oddechu, obejrzyj nasze live’y na Instagramie albo wskakuj na mentalist.pl po całą pakę podpowiedzi. Naprawdę warto.
Nie możesz spać, chociaż wiesz, że sen to regeneracja, spokój, lepsza odporność i dłuższe życie? Może pomoże ci joga nidra, która uczy odpoczynku i wyciszenia i nie wymaga żadnych sprzętów, poza własnym łóżkiem, kawałkiem podłogi i ciepłym kocem? Polecam www.lisiamatka.pl. Ja nie jestem w stanie wysłuchać żadnej nidry do końca, głos Mavy tak mnie koi i utula, że po kilku zdaniach smacznie i bezboleśnie oddaję się w objęcia Morfeusza.
Jak rozmawiać z dzieckiem o wojnie i zagrożeniu?
Działaj!
Wielu moich znajomych w działaniu odnajduje siłę i poczucie sprawczości. Przywożą ukraińskich uchodźców z granicy, organizują im mieszkania, jedzenie, pracę. Mówią, że bezczynność by ich zabiła. I tak jak pięknie (najpiękniej!) zdajemy teraz egzamin z człowieczeństwa, tak wciąż warto pamiętać o poprzednich punktach: zadbaniu o siebie, oddechu, swojej oazie spokoju. Nie, to nie egoizm, a jeśli już, to bardzo zdrowy. Każda bateria kiedyś się wyczerpie. Każdy powerbank – tak samo.
Pamiętajmy – aby skutecznie pomagać innym, musimy mieć na to siłę i przestrzeń w głowie. I w ciele. To jak w przypowieści z fasolkami. Można rozdawać to, co mamy w worku, i dzielić się z innymi, ale nie zapominajmy, że ten worek trzeba czasem napełnić. Z pożytkiem dla wszystkich: nas samych, naszych najbliższych i tych, którym pomagamy.
No to do roboty! Bo zrobić zawsze coś możemy. Bezczynność nas przytłoczy. Ile można siedzieć w jaskini i czekać, aż przyjdzie tygrys i nas zje? Przygotujmy się na jego wizytę mądrze, z głową i rozwagą. Róbmy to, co możemy, i tak, jak możemy. Bez porównywania się i licytacji. Każdy jest inny, każdy ma inny system odpornościowy i inną strefę bezpieczeństwa. Ale zawsze można coś zrobić, o coś zadbać i wykonać kolejny mały wielki krok. To krople wody składają się na ocean, kilometry na maraton, a nasze czyny na człowieczeństwo. Odwagi!