Spis treści
Stres traumatyczny
Sam stres (od ang. stress – naprężenie) bywa… dobry. Ewolucja podarowała nam mechanizm, który pomaga wyczuć niebezpieczeństwo i chronić się przed nim. Mobilizuje organizm do obrony przed zagrożeniem.
Jeśli jednak stres jest zbyt nagły i bardzo silny, dochodzi do traumy (stresu traumatycznego), z którą możemy już sobie nie poradzić. Czasami nagłe i bolesne doświadczenie wywraca nasze dotychczasowe życie do góry nogami. Według psychologów najbardziej stresującymi wydarzeniami są w kolejności:
- śmierć małżonka lub dziecka
- rozwód
- separacja partnerów
- pozbawienie wolności
- śmierć członka rodziny
- utrata pracy i mienia
Każda z tych sytuacji może wywołać traumę. Jednocześnie każdy z nas inaczej na nią zareaguje. Gdy nie jesteśmy w stanie dłużej bronić się przed silnym stresem, zaczyna spadać odporność. A to może w konsekwencji prowadzić do pojawienia się różnych chorób. Pojawiają się problemy z sercem, żołądkiem, snem, migreny i wiele innych. Jednocześnie negatywne emocje wyczerpują nas tak bardzo, że czasem dosłownie tracimy chęć życia.
Dobrze wówczas wiedzieć, że są sposoby, które pomogą stanąć na nogi i przywrócić równowagę psychiczną, emocjonalną i fizyczną. W skrajnych przypadkach niezbędna jest oczywiście pomoc psychiatryczna i leki chemiczne, ale nie zawsze musimy od razu po nie sięgać.
Warto spróbować homeopatii, ponieważ jest bezpieczną, naturalną metodą terapeutyczną i przynosi bardzo dobre rezultaty u pacjentów z objawami silnego stresu. Co ważne, nie uzależnia i nie powoduje żadnych działań ubocznych.
Homeopatia musi być dobrana indywidualnie do objawów i reakcji cierpiącej osoby. Każdy z nas bowiem różnie reaguje na trudną sytuację, inny jest także czas terapii. Jedni szybko odzyskują siły, drugim potrzeba na to miesięcy, a nawet lat.
Różne rodzaje traumy
1. Trauma jak grom z jasnego nieba
Czasem dramatyczna wiadomość spada na nas nagle. Nie przypuszczaliśmy, że spotka to właśnie nas. Trudno nam pogodzić się na przykład z ciężką chorobą bliskiej, zdrowej dotąd osoby. Jak grom z jasnego nieba spada na nas wiadomość, że mąż odchodzi do innej kobiety, chociaż jeszcze kilka dni temu nic nie wskazywało na tak ogromny kryzys… Odpowiedzi organizmu na tak gwałtowny szok są różne.
Może być tak, że pacjent, wcześniej zrównoważony i z silną osobowością, reaguje ogromnym szokiem. Gwałtownie skacze mu ciśnienie, odczuwa bóle w klatce piersiowej jak przy zawale, serce wali jak oszalałe.
Może mieć tak mocne zawroty głowy, że mdleje. Bywa, że gdy dowiaduje się o dramacie, zaczyna krzyczeć, rzucać przedmiotami, a nawet może uderzyć osobę, która jest przyczyną jego cierpienia. Nachodzi go myśl, że chce umrzeć.
Reakcje są bardzo intensywne, ale krótkotrwałe, pomagają rozładować ogromne napięcie. Pacjent da radę w miarę szybko, nawet po kilkunastu godzinach, wrócić do swoich obowiązków, zająć się domem, dziećmi, pracą. W takiej sytuacji najlepiej pomoże mu homeopatyczny aconitum napellus.
Często po pierwszym szoku i wstępnym okiełznaniu emocji pojawiają się już mniej gwałtowne objawy:
- bezsenność
- bóle narządowe
- kołatania serca
To kolejna faza reakcji na dramatyczne doświadczenie. Jest ona mniej gwałtowna, ale może trwać dłużej i w uciążliwy sposób zaburzać codzienne funkcjonowanie. Na tym etapie warto pomyśleć o homeopatycznej ignatia amara. Jest pomocna w stanach silnego napięcia emocjonalnego.
2. Spełnił się czarny scenariusz
Homeopatyczna ignatia amara jest odpowiednia dla osób, które liczyły się z dramatycznymi wydarzeniami. Najbliższa osoba chorowała od dawna albo kobieta podejrzewała, że jest zdradzana. Mimo to finalnie są silnie oszołomione. Jednak reakcja na szok jest mniej gwałtowna niż w poprzednim przypadku.
Najczęściej potrzebują jej wrażliwe, dobrze zorganizowane kobiety, świetnie radzące sobie z obowiązkami domowymi i w pracy. Na trudną wieść, której się spodziewały, próbują zapanować nad stresem, uciekają w pracę.
Jednak emocje wygrywają. Wtedy pojawia się rozdrażnienie, bo kobieta złości się na siebie, że nie umie uporać się ze stresem. W tej złości bywa agresywna dla najbliższych członków rodziny. Inne objawy to wahania apetytu – jednego dnia jadłowstręt, a następnego napad wilczego głodu.
Kobieta może czuć:
- ból w klatce piersiowej promieniujący do lewej kończyny
- drżenie ciała
- zawroty głowy
- mieć kłopoty ze snem
- raz boli ją głowa, raz żołądek, serce albo gardło
Jednocześnie badania nie wskazują na żadną chorobę. To psychosomatyczna reakcja na stres.
Charakterystyczna dla tych pacjentek jest ucieczka przed rozmową, jednak gdy już się komuś zwierzają, wpadają w spastyczny, histeryczny szloch. Nie odcinają się całkowicie od ludzi – odbiorą telefon, dadzą się namówić na spacer czy kino, rozrywka jest w stanie poprawić ich nastrój. Co ciekawe, po odejściu partnera boją się być same w domu, zamykają wszystkie zamki z obawy przed intruzami.
Z czasem ignatia potrzebna jest już tylko doraźnie, gdy traumatyczne wspomnienia nagle wracają. Na przykład gdy kobieta kupuje sama choinkę, a wcześniej zawsze robił to mąż.
Jeśli czuje, że wzbierają w niej złe emocje, zbliża się atak płaczu lub popłochu, ignatia pomoże jej zapanować nad sobą i lepiej poradzić sobie z rzeczywistością.
Zobacz także: Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci?
3. Blizna w sercu
„To stało się dwa lata temu, a mam wrażenie, jakby wczoraj” – skarżą się niektórzy pacjenci. Część z nas długo, nawet przez lata, nie potrafi przeżyć żałoby po śmierci czy rozstaniu z najbliższą osobą.
Rozpamiętuje stratę, ogląda zdjęcia, przytula ubrania partnera czy kupuje jego ulubione smakołyki. Takie osoby zamykają się w świecie myśli i wspomnień.
Introwertyczne, nie znoszą pocieszania. Często nie odbierają telefonów, nie godzą się na odwiedziny, odmawiają spotkań. Słuchając sentymentalnej muzyki, rozpamiętują swój ból i płaczą.
Przy okazji narzekają na bezsenność, migreny, uczucie zimna w ciele. U takich osób, które pielęgnują stratę w sercu, ale tli się w nich nadzieja, że cierpienie w końcu minie, przydać się może homeopatyczne natrum muriaticum. Z jego pomocą, po pewnym czasie ból po stracie, melancholia i potrzeba samotności złagodnieją i stopniowo prawdopodobnie ustąpią.
4. Płacz w samotności
„Moje życie skończyło się po stracie ukochanego (dziecka, męża)” – to słowa człowieka, który po odejściu najbliższej osoby przestaje widzieć sens istnienia. Trapią go między innymi bóle głowy, kłopoty ze snem, drżenia ciała.
Płacz w samotności przynosi chwilową ulgę. Chcąc złagodzić traumę, szuka często ratunku w wierze, codziennie bywa w kościele, w domu pojawiają się symbole religijne.
Jednocześnie po tragedii wyostrzają się jego zasady moralne. Krytykuje ostro każdego, kto nie spełnia jego oczekiwań. Sam sobie też robi wyrzuty, że czegoś zaniedbał: „Może mogłem bardziej powalczyć o związek?”; „Powinnam była poszukać innego lekarza dla dziecka”. Osobę tak reagującą wesprzeć może homeopatyczne aurum metallicum.
Jest ono również przydatne u starszych osób, gdy po kilkudziesięciu latach związku umiera ich partner. Pomaga także stanąć na nogi po stracie pracy. Szczególnie jeśli dotyczy to silnego dotąd, wysoko postawionego i ważnego biznesmena. Mobilizuje do działania i poszukiwania nowego zajęcia, nie pozwala rozczulać się nad sobą.
Zobacz również: Święto pamięci, czyli dlaczego warto rozmawiać o tych, których już nie ma
5. Weź mnie za rękę
Szok. Niedowierzanie. Drżą nam nogi, nagłe osłabienie jest tak silne, że ktoś obok musi nas podtrzymać, żebyśmy nie osunęli się i nie zemdleli.
Po otrzymaniu dramatycznej wiadomości możemy wpaść w otępienie, słowa ugrzęzną nam w gardle, nie będziemy w stanie się odezwać ani zapłakać – mimo wielkiej potrzeby łzy się nie pojawią. Pacjenci określają taki stan „paraliżem emocjonalnym”. Część z nas tak właśnie reaguje na bardzo silny stres.
Dodatkowo pojawiają się silne bóle głowy, które akurat w tym przypadku uśmierzy kieliszek wina. Dlatego ci pacjenci częściej niż pozostali sięgają po alkohol, bo łagodzi fizyczne dolegliwości.
Co charakterystyczne, cierpiący boi się zostać sam. Jest tak słaby, że najchętniej leżałby, trzymając kogoś za rękę. Rozpamiętuje tragedię, ale chaotycznie. W głowie ma raczej strzępki wspomnień.
Mimo chęci zwierzenia się, mówi niespójnie, powoli, nie kończy zdań. W przypadku takiego otępienia, słabości, chaosu emocjonalnego i potrzeby bliskości warto pomyśleć o homeopatycznym gelsemium sempervirens.
Jak długo trwa leczenie traumy homeopatią?
Najszybciej stanie na nogi osoba, której pomogło aconitum. Najsilniejsze emocje można wyrównać już w kilka dni. Natomiast dalsze, bardziej długofalowe skutki traumy może złagodzić ignatia. Pierwsze i najtrudniejsze dolegliwości powinny złagodnieć maksymalnie po kilku tygodniach, co pozwoli pacjentowi wrócić do równowagi i pogodzić się z rzeczywistością.
Jeśli jednak cierpiący przechodzi w fazę „blizny w sercu”, unika ludzi i rozpamiętuje tragedię, bardziej potrzebne będzie homeopatyczne natrum muriaticum. W efekcie małymi krokami uporamy się z traumą, choć potrwa to trochę dłużej.
Znacznie dłuższej terapii wymagają osoby, które najlepiej zareagowały na homeopatyczne aurum metallicum. W przypadku śmierci bliskiej osoby mogą to być nawet lata, natomiast w sytuacji po stracie pracy pacjent stanie szybciej na nogi dzięki zyskaniu nowego, pozytywnego spojrzenia na swoje możliwości zawodowe.
W każdym z tych przypadków z czasem następuje poprawa, ale nie oczekujmy, że stanie się to z dnia na dzień. Osłabiona i otępiona po traumie osoba, której pomogło homeopatyczne gelsemium sempervirens, zwykle po miesiącu wraca do wstępnej równowagi. To oczywiście przybliżony czas, zawsze uwarunkowany reakcją indywidualną na jednorazowe, silne przeżycie.
Bywa jednak, że jedno nieszczęście pociąga kolejne. Na przykład po rozwodzie toczymy walkę z byłym mężem o dzieci czy majątek. Opiekując się chorym członkiem rodziny, musimy zrezygnować z pracy, brakuje nam środków do życia.
Każdy kolejny stres wydłuża proces leczenia. Terapeuta powinien zawsze wnikliwie obserwować rozwój sytuacji i jednocześnie reagować na niepokojące objawy, biorąc pod uwagę dalszą kurację czy zmianę sposobu leczenia.
Ważne jest dodatkowe wsparcie
Pomoc bliskich jest cenna, ale nie każdy pacjent umie ją przyjąć. Nie zabiegajmy o to na siłę. Nie namawiajmy na zwierzenia, na psychoterapię albo rozrywkę, bo nie każdy jest na to gotowy. Czasem warto po prostu być blisko i czekać, aż chory dzięki lekom otworzy się na wsparcie.
Wsłuchajmy się w potrzeby cierpiącego – jeśli dobrze go znamy, wiemy, co sprawi mu przyjemność lub ulgę i możemy się o to zatroszczyć. Gdy potrzebuje naszej bliskości, bądźmy przy nim.
Niektórzy znajdują pocieszenie w grupach wsparcia dla osób, które przeszły podobną traumę. Komuś pomoże medytacja, innemu wysiłek fizyczny lub wyjazd w dalekie strony. Czasem możemy zmniejszyć natłok myśli związanych z tragedią, gdy zaangażujemy się w pomoc innym ludziom bądź zwierzętom.
Sposobów na powrót do równowagi jest wiele. Każdy z nas poczuje w trakcie leczenia, co jeszcze może poprawić jego stan i sprawić, by jak najszybciej stanął na nogi. Najważniejsze, to wiedzieć, że nawet największą traumę można pokonać.