Katarzyna Koper: W ostatnich tygodniach wielu Polaków przyjęło pod swój dach uchodźców z Ukrainy, zaangażowało się w wolontariat lub organizację transportów pomocowych. To piękne gesty, jednak tu i ówdzie słychać, że wolontariusze są u kresu wytrzymałości, nie śpią, nie jedzą, miewają napady płaczu, lęku lub agresji. Czy to normalne?
Paulina Danielak: W ten sposób organizm może komunikować przeciążenie – wysokie napięcie i stres. Troszcząc się o innych, trzeba pamiętać, by zadbać też o siebie. Cóż, nie jesteśmy robotami, każdy z nas ma określone rezerwy energii i określoną odporność na stres. Gdy te zasoby się wyczerpią, może dochodzić do takich objawów. To poważny sygnał, że trzeba o siebie zadbać. Zignorowanie go może grozić konsekwencjami zdrowotnymi, takimi jak m.in. zaburzenia lękowe, depresja czy choroby psychosomatyczne.
Pamiętajmy, że w pomaganiu obowiązuje taka sama zasada jak wtedy, gdy włącza się sygnalizacja alarmowa w samolocie. Maskę tlenową najpierw zakładamy sobie, dopiero w dalszej kolejności osobom, którymi się opiekujemy. Gdy nie zadbamy o swoje bezpieczeństwo i coś złego się nam stanie, to nie będziemy w stanie pomóc innym.
– Jak uniknąć takich sytuacji?
– W obliczu ludzkiego nieszczęścia często działamy pod wpływem emocji, chcielibyśmy zrobić wszystko, by ulżyć w cierpieniu innym. Jednak zanim ruszymy do pomagania, warto przemyśleć, jakie są nasze rzeczywiste możliwości i czego potrzebują osoby, którym chcemy pomóc. To bardzo odpowiedzialna decyzja. Należy przeanalizować, w jakim zakresie i w jakim wymiarze jesteśmy w stanie pomagać – na jaki dyskomfort jesteśmy gotowi.
„Pomoc” to konstrukt elastyczny, który posiada wiele wymiarów. Ważne jest, by szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, jak chcę pomóc i dlaczego to jest dla mnie ważne? Dzięki temu odwołamy się do własnych wartości, a nie przekonań innych.
Czy można się śmiać, gdy spadają bomby? Odpowiada psycholog Andrzej Tucholski
– Czyli raczej zaangażować się w wolontariat niż zapraszać uchodźców pod swój dach?
– Są bardzo różne formy pomagania i każdy może znaleźć własny sposób pomocy innym, adekwatny do własnych możliwości i wartości. Można zostać wolontariuszem na dworcu lub w noclegowni, pomagać w transporcie czy przy zbieraniu darów albo pośredniczyć w przekazywaniu informacji. Wybierzmy taką formę pomocy, na jaką jesteśmy wewnętrznie gotowi i w takim wymiarze, na jaki możemy sobie pozwolić.
– Co powinna wiedzieć osoba zapraszająca uchodźców do swojego domu?
– Powinna być świadoma, że nie chodzi tylko o nocleg, ale o odpowiedzialność za otoczenie tych ludzi opieką, więc nakarmienie, zadbanie o ich bezpieczeństwo, także psychiczne, a w razie potrzeby zorganizowanie pomocy medycznej. Nasi goście być może będą też potrzebowali pomocy w załatwieniu formalności urzędowych, znalezieniu pracy i szkoły czy przedszkola dla dzieci.
Dla dobra własnego i gości warto na początku jasno określić zasady pomocy: powiedzieć, na jak długo oferujemy gościnę, które części domu udostępniamy, w jakich godzinach potrzebujemy łazienki, o której idziemy spać. Granice są potrzebne nie tylko nam, ale także tym, których gościmy. Osoby w kryzysie potrzebują jasnej informacji. To daje ogromne poczucie bezpieczeństwa. Wyobraźmy sobie, że to my mamy zamieszkać w domu zupełnie obcych ludzi. Gdy nie wiemy, jakie zasady obowiązują i jaki jest zakres oferowanej nam pomocy, możemy czuć się skrępowani i niepewni.
Działanie ponad swoje granice może prowadzić do napięć. Jeśli działamy przy tym nieświadomie, to może to prowadzić do przelewania emocji, np. złości z tym związanej, na te osoby, którym pomagamy – to stawia je w bardzo niekomfortowej i zagrażającej sytuacji. Warto być świadomym swoich emocji i tego, jak je okazujemy. W kryzysie ludzkie reakcje mogą być naprawdę różne, więc warto dbać o wyciszenie, odpoczynek i regulację napięcia.
– Nie sposób na początku ustalić zasad dotyczących wszystkich sfer funkcjonowania pod jednym dachem. Na pewno będą zdarzać się zgrzyty i napięcia. Co wtedy robić?
– To całkowicie normalne. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z osobami w kryzysie, które mogą łatwiej się pobudzać i reagować w sposób dla nas „niezrozumiały”. Mogą reagować złością, lękiem, smutkiem, płaczem czy euforią i są to naturalne reakcje. To często nie jest emocja skierowana w naszą stronę, ale sposób reagowania na bardzo trudną sytuację, w której człowiek się znalazł. Gdy coś takiego się wydarzy, warto spróbować popatrzeć na to, co się dzieje, z perspektywy kogoś, kto stoi z boku. Spróbować odpowiedzieć na pytania: „Co się dzieje, co ja czuję i czego potrzebuję, co czuje druga strona, czego potrzebuje i co możemy zrobić?”.
W trosce o dobre relacje warto zadbać o własną równowagę emocjonalną, stosować medytację, techniki relaksacyjne, ćwiczenia oddechowe, regularnie uprawiać aktywność fizyczną. To pozwoli nam być bezpieczną bazą.
Jak zachować spokój w niespokojnych czasach?
– A może zaproponować relaksację naszym gościom?
– Zaproponować tak, ale absolutnie do niczego nie zmuszać. U osób w kryzysie może dochodzić do silnej aktywizacji mechanizmów obronnych. W tej sytuacji można np. zachęcić do ruchu, który będzie bardzo wspierający w radzeniu sobie z napięciem.
Można zaproponować wspólny spacer w lesie, nordic walking czy wycieczkę rowerową. Może to być także wspólne gotowanie, oglądanie filmu, zagranie w grę planszową albo wzajemna nauka języka. Chodzi o zaangażowanie w działanie i kontakty społeczne oraz budowanie poczucie sprawstwa i wpływu. Należy także pamiętać, by każdy mógł mieć własną przestrzeń i mógł odmówić aktywności, gdy nie ma na to ochoty.
– A jeśli to nie działa? Jeśli nasz gość odmawia? Jest ciągle smutny, płacze, nie chce rozmawiać?
– Trzeba pamiętać, że osoby, które uciekły przed wojną, mogą być w silnym stresie i napięciu. Jeśli ktoś nie chce rozmawiać, to nie zmuszajmy go do tego. Zapewnijmy, że jesteśmy i zawsze wysłuchamy, gdy będzie chciał porozmawiać. Bądźmy – i okazujmy empatię. Powiedzmy, że widzimy, że przeżywa kryzys, i chcielibyśmy dać wsparcie. Zapytajmy, czego w tym momencie potrzebuje.
W intrenecie można znaleźć listę potrzeb w języku ukraińskim i pokazać ją tej osobie z prośbą o wskazanie tego, czego potrzebuje. Są też grupy na Facebooku, gdzie ogłaszają się psycholodzy posługujący się językiem ukraińskim czy rosyjskim, proponując darmową pomoc – możemy zawsze zaproponować naszym gościom wizytę u specjalisty, która będzie na pewno ogromnie wspierająca.
– Jak zareagować, gdy ktoś uporczywie odmawia?
– Po pierwsze – ludzie mają prawo do autonomii i wyboru. Nasza najważniejsza rola sprowadza się do zasady 3L (z ang. Look, Listen, Link) czyli patrzenia/obserwowania, słuchania i łączenia. Chodzi o to, by być uważnym na potrzeby człowieka w kryzysie, słuchać tego, co mówi, i proponować rozwiązania lub „łączyć” go z miejscami, gdzie otrzyma wsparcie.
Warto też delikatnie pobudzić tę osobę do tego, aby samodzielnie zadbała o siebie, np. pytając: „Co mogłabyś zrobić, aby poczuć się bezpieczniej?”. To będzie aktywizowało do działania, które jest bardzo ważne w sytuacji kryzysu. Jeśli stan apatii się przedłuża, nie możemy nawiązać kontaktu, podejrzewamy, że ta osoba przeżywa załamanie nerwowe czy zmaga się depresją, zaproponujmy skorzystanie z profesjonalnej pomocy psychologicznej lub skontaktujmy się z lekarzem czy poradnią.
Jak pomóc osobie w rozpaczy i kryzysie psychicznym?
– Czego nie robić?
– Nie zmuszać osoby, które są w traumie, aby opowiadały o tym, przez co przeszły. Jeśli same chcą nam o tym opowiedzieć i wychodzą z inicjatywą, to OK, ale jeśli widzimy, że opowiadając, bardzo się pobudzają emocjonalnie i fizycznie, to warto jest łagodnie poprosić, aby na chwilę przerwały swoją opowieść i np. wzięły wdech i dłuższy wydech lub wstały i przeciągnęły się delikatnie, przeszły po pokoju, by tym samym regulować napięcie i nie prowadzić do retraumatyzacji poprzez ponowne bardzo silne przeżywanie.
– Trzeba się przygotować, że my także będziemy mieli gorszy dzień i będziemy tęsknili za ciszą i spokojem, a obcy ludzie w naszym domu będą nas zwyczajnie denerwować. Co wtedy robić?
– Powrócić do naszych wartości. Przypomnieć sobie, co nas skłoniło do tego, że zaprosiliśmy ich pod swój dach. Co było i jest dla nas ważne w pomaganiu. Warto porozmawiać z innymi rodzinami goszczącymi uchodźców. Podpytać, jak sobie radzą w trudnych chwilach.
– Jakie sygnały świadczą o tym, że wzięliśmy sobie za dużo na głowę?
– Przede wszystkim zmęczenie, osłabienie, napięcie i będące ich następstwem bóle, np. głowy czy mięśni, labilność emocjonalna, drażliwość w kontakcie z innymi, problemy ze snem.
– Co wtedy zrobić?
– Przede wszystkim usłyszeć te sygnały, które daje mi ciało, potraktować poważnie i zastanowić się, co komunikuje mi mój organizm. Może rozpaczliwie potrzebuje odpoczynku? Może potrzebuję rozmowy z innym wolontariuszem, który mierzy się z podobnymi zadaniami? A może wymagam profesjonalnej pomocy psychologicznej?
Takiej pomocy udzielają profesjonaliści skupieni wokół rozmaitych fundacji udzielających wsparcia. Pomagają nie tylko uchodźcom, ale także wolontariuszom. Gdy zauważamy, że zaczynamy gorzej funkcjonować, nie śpimy, radzę udać się do lekarza pierwszego kontaktu, psychiatry, ośrodka interwencji kryzysowej lub poradni psychologicznej. W przypadku nagłego ataku lęku czy paniki, który nie słabnie, można również zadzwonić po pogotowie.