Na sto małżeństw sześćdziesiąt się rozpada. Najczęstsze powody rozstań to brak intymności emocjonalnej, niezgodność seksualna, różnice w celach życiowych, słaba komunikacja i brak umiejętności rozwiązywania konfliktów. Nie ma złych lub dobrych powodów do rozstania. Pytanie tylko, jak wyłapać moment, w którym warto jeszcze zawalczyć o związek. I po czym poznać, że nasza relacja dryfuje donikąd i konieczne jest zejście z tej tratwy pozorów, nawet jeśli musi to być skok do zimnej wody? Sprawdźmy, co mówi na ten temat psycholożka Bianca-Beata Kotoro.
Spis treści
Co stanowi największe zagrożenie dla naszych związków?
Dziś rozstanie i rozwód nie są już tematami tabu. – Czasem się tym wręcz chwalimy, choć brzmi to może trochę dziwnie – komentuje psycholożka Bianca-Beata Kotoro. – Oczywiście, nie chodzi o to, że rozstania czy zdrady wcześniej nie istniały, ale nie były „oficjalne”, jawne, publiczne. Nie miały przyzwolenia społecznego. Przełamaliśmy to. Nastąpiła zmiana. Tyle że przeskoczyliśmy od razu na drugi kraniec i niestety nie znaleźliśmy złotego środka. Nie uznaliśmy, że czasem nad związkiem warto popracować, spróbować coś zmienić. Przecież ludzie muszą się poznać i dotrzeć. Nie jest tak, że czytamy sobie wzajemnie w myślach i wszystko od razu układa się idealnie, i to idealnie według każdego z nas z osobna. To wymaga pracy i porozumienia. Pęd, w jakim funkcjonujemy, i egocentryzm rozumiany jako „mnie się należy, tak ma być” nic dobrego nie przynoszą. Dbanie o siebie i „zdrowy egoizm” — owszem, są potrzebne, ale w wyważonej dawce.
Jak dbać o relację, kiedy jest jeszcze o co walczyć?
Jeśli decydujemy się wejść w relację, to trzeba pamiętać, że od tej pory nie jesteśmy już tylko my, jest też druga strona, z którą należy się liczyć, czasem iść na kompromis. – Nie lubimy tego – mówi psycholożka. – Niełatwo wyjść ze strefy komfortu. Zazwyczaj widzimy to, co partner ma naprawić i zmienić, a ja pytam: „W porządku, a co ty zrobisz w zamian? Co ty naprawisz?”. I tu pojawia się problem. Nagle słyszę: „Ale jak to?”. No właśnie… Tak jak ty widzisz wady partnera czy partnerki, tak on lub ona widzi twoje. Warto pomyśleć, jak możecie się oboje delikatnie zmienić, nie naruszając przy tym swoich granic. Może warto przeprosić? A już na pewno trzeba porozmawiać. Dialog jest podstawą udanego związku, a my za mało rozmawiamy. Wiem, że ludzie często ignorują rady psychologów, żeby więcej rozmawiać. Prawda jest jednak taka, że bez rozmowy nie ma szans na zmiany. To jedyne narzędzie, dzięki któremu możemy się dowiedzieć o sobie więcej.
Jest nawet takie nowe określenie funkcjonujące wśród młodzieży — „aktualizacja danych o partnerze”. Trzeba aktualizować wiedzę, być z partnerem i patrzeć na niego z szacunkiem i uważnością, której dzisiaj często nam brakuje. Ludzie często mówią: „Ale jak to zrobić w tym zabieganym świecie?”. A ćwiczenie jest proste. Wystarczy każdego dnia, gdy wracamy z pracy, usiąść przy stole i zapytać drugą osobę: „Jak ci minął dzień?”, tak jak nieraz pytamy dzieci: „Jak było w szkole?”. Reszta to kwestia uważnego słuchania. Radźmy, nie oceniajmy. Słuchajmy. Bądźmy. Jak się okazuje, pary, które sumiennie robią tak przez miesiąc, mówią, że to jest niesamowite. Że działa. Kluczem jest to, że jesteśmy drugą osobą zainteresowani, że mamy ochotę jej uważnie wysłuchać. Nie mylmy tego z wypytywaniem czy przesłuchaniem. To ma być zainteresowanie i uważność.
Czy dla związku warto się zmienić?
Mówienie: „Takiego mnie, Panie Boże, stworzyłeś, to takiego mnie masz” to ślepa uliczka. Oczywiście, każdy z nas jest jakiś, akceptujemy daną osobę lub nie, ale są pewne cechy i nawyki, które – jeżeli są ważne dla drugiej strony – możemy zmienić. I znowu, nie chodzi o przemianę o sto osiemdziesiąt stopni, czyli stworzenie kogoś zupełnie innego, tylko o delikatne modyfikacje. Co jasne, ktoś o osobowości lękliwej czy z bardzo spokojnym usposobieniem nie stanie się nagle ekstrawertykiem skaczącym na bungee.
Jeśli wybraliśmy partnera na zasadzie przeciwieństwa, na przykład jedna osoba jest perfekcyjna, poukładana, a druga to chodzący chaos, mamy dwa wyjścia. Albo się dotrzemy i któreś „przejmie” nawyki drugiej strony, albo każde będzie miało swoją przestrzeń. I tu znowu dochodzimy do tego, że trzeba wynegocjować, co możemy zmienić, a czego zmienić nie jesteśmy w stanie. Jeżeli druga strona mówi: „Wiesz, to jestem ja, nie chcę się w żaden sposób zmieniać, to jest dla mnie zbyt ważne”, powinniśmy się zastanowić, czy chcemy być z taką osobą, czy damy radę dalej tak funkcjonować. Czy inne jej cechy przeważą nad tymi, których nie akceptujemy. Być może nie – i wtedy trzeba będzie się pożegnać, wrócić na „rynek” związkowo-małżeński i zacząć jeszcze raz, z kimś, z kim będziemy lepiej dopasowani.
Kiedy trzeba rozważyć rozstanie?
Kiedy pojawiają się czerwone flagi, np. mówimy do siebie w pogardliwy sposób, krytykujemy się nawzajem, jesteśmy wobec siebie obojętni. – To przemoc emocjonalna, agresja pośrednia i bezpośrednia – zwraca uwagę Bianca-Beata Kotoro. – Związki, w których się ona pojawia, nie rokują dobrze. Nie może być na to zgody. Jeżeli związek to przede wszystkim wzajemna pogarda, ciągłe niezadowolenie i wytykanie, to moje terapeutyczne pytania zabrzmią: „Po co chcesz być z taką osobą? Co ci to daje? Dlaczego sobie to robisz? Jaką masz z tego korzyść?”. Dość mocne, wiem, ale wtedy warto spojrzeć w lustro i szczerze zapytać samego siebie: „Skoro uważam mojego partnera za takiego »popaprańca«, to dlaczego z nim jestem?”. Kiedy się z tym skonfrontujemy, może się okazać, że ta osoba nie do końca jest taka, jak o niej myśleliśmy. Może zadziałała jakaś nasza frustracja spowodowana niezałatwioną sprawą. Jeśli tak, należy ją załatwić. Ale nie ma zgody na obelgi, pogardę, szantaże emocjonalne czy ekonomiczne.
Jeżeli jedna i druga strona zrozumie, że to jest złe i przemocowe, jeśli zobaczy to i powie STOP, to oczywiście, że warto jeszcze zawalczyć o związek, nawet jeśli jeszcze nie wiadomo, co z tym zrobić. Tyle że jedna i druga strona musi chcieć. Nie da się prowadzić dobrej terapii, jeżeli nie ma chęci i motywacji z dwóch stron. Zaangażowani ludzie są w stanie przyjrzeć się swojej relacji, przewartościować pewne sprawy. A czasem zrezygnować też z kawałka siebie, ale w sposób bardzo świadomy, tak aby się nie poranić. Jeśli pojawiły się ostrzegawcze czerwone flagi, warto rozważyć poważniejsze zmiany.
„Czerwone flagi” w związku
- Jesteś wyśmiewana, gdy masz inne zdanie.
- Nie czujesz, że jesteś ważna dla partnera.
- Obchodzisz się z partnerem jak z jajkiem, bo on o wszystko się obraża.
- Czasami czujesz, że ten związek cię niszczy.
- W obecności partnera stajesz się gorszą wersją samej siebie, taką której nie lubisz.
- Czujecie wobec siebie tylko obojętność lub niechęć.
- Przez partnera myślisz, że jest z tobą coś nie tak.
- Ciągle wybuchają kłótnie i awantury.
- W jego obecności jesteś poirytowana.
- Jesteś wpędzana w poczucie winy, gdy próbujesz postawić granicę.
- Masz poczucie winy, gdy zajmujesz się sobą i swoimi potrzebami.
- Czujesz się odrzucona.
- Straciłaś poczucie bezpieczeństwa.
- Czujesz ulgę, gdy sobie wyobrażasz, że ta relacja się skończy. Nie chcesz być dłużej w tym związku.
Jak zacząć nowe życie, kiedy związek się zakończył
To, że nasz związek się skończył, nie oznacza, że jesteśmy złymi ludźmi. To normalne, że drogi dwojga partnerów czasami się rozchodzą. Niektóre osoby pojawiają się w naszym życiu po to, żeby nas nauczyć, czego tak naprawdę potrzebujemy i jakiego związku nie chcemy. Nie wybieramy sobie partnera raz na zawsze. Związek to decyzja, którą podejmujemy każdego dnia – decydujemy świadomie lub podświadomie, czy chcemy go kontynuować, czy też nie. Warto pamiętać, że mamy wybór.
Decyzja o odejściu, nawet z bardzo nieudanego związku, nie jest łatwa. Trudno ją podjąć, dopóki nie zrozumiemy, że ta relacja jest fatalna dla naszej motywacji, kreatywności, zaangażowania w życie i pracę. Ma też ogromny wpływ na zdrowie psychiczne i fizyczne. Jeśli nic nie robimy, to też dokonujemy pewnego wyboru. Wybieramy pozostanie w związku. Jeśli jest toksyczny, to najprawdopodobniej będzie krzywdził jedną lub dwie strony. Ryzykujemy wtedy, że nigdy już nie doświadczymy takiej miłości, jakiej pragniemy. Dlaczego nazywamy to miłością, skoro częściej płaczemy, niż się śmiejemy?
Powrót do codziennego życia po rozstaniu nie jest łatwy. Musimy pogodzić się z myślą, że będziemy żyli bez partnera/partnerki, zaplanować, jak to zrobimy, i poukładać sobie świat na nowo. Tak jak tysiące kobiet i mężczyzn przed nami.
- Świadomie zajmij się swoim powrotem do równowagi. To proces, który wymaga czasu. Nie wiadomo, ile potrwa. Daj sobie czas, żeby ponowie odnaleźć i odbudować siebie.
- Wyciągnij wnioski ze swoich doświadczeń, bo inaczej będziesz powtarzała schematy z zakończonego związku.
- Znajdź dobrą terapię. Czytaj poradniki o rozwoju osobistym i wprowadzaj w życie to, czego się nauczyłaś.
- Ćwicz pozytywny dialog wewnętrzny – mów do siebie jak do najlepszej przyjaciółki.
- Poznaj i naucz się rozpoznawać swoje emocje.
- Nie ukrywaj uczuć przed osobami, które powinny je poznać.
- Rozwijaj i utrzymuj zdrowe relacje.
- Ćwicz z umiarem ciało. Spędzaj czas na dworze, najlepiej wśród natury (ruch, słońce i przyroda leczą).
- Postaw na self-care, czyli dbanie o samą siebie.
Tekst na podstawie książki Aliny Adamowicz i Justyny Moraczewskiej „Superzwiązek. Jak stworzyć dobrą i trwałą relację, która się nie rozpadnie” (Wydawnictwo Słowne 2022).