Izabela Nowakowska-Teofilak: Od sześciu lat specjalizujesz się wyłącznie w masażu lomi lomi. Jak go odkryłaś?
Maria Drabik: Z wykształcenia jestem pedagożką, po studiach zajmowałam się pomocą społeczną i przez kilka lat pracowałam w domu dziecka. Na każdym poziomie było to bardzo obciążające zajęcie, wyczerpywało mnie zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. Koleżanka poleciła mi wtedy masaż lomi lomi. Zapisałam się na jedną sesję i okazało się, że to nie tylko bardzo przyjemne doświadczenie na poziomie fizycznym. Po masażu miałam poczucie głębokiej relaksacji i wyciszenia, czułam się zaopiekowana, pełna miłości i zaufania do samej siebie. Zaczęłam więc sprawdzać, co takiego jest w tej technice masowania, że działa ona na tak głębokim, emocjonalnym poziomie, bo bez wątpienia nie był to typowy masaż relaksacyjny, rozluźniający napięte mięśnie. W lomi lomi było coś więcej i bardzo chciałam się dowiedzieć, co to takiego.
– I w czym tkwi sekret? Na czym polega masaż lomi lomi?
– Jego ideą jest masowanie z intencją akceptacji i miłości. Podczas masażu dotyk staje się więc językiem miłości, a masażysta akceptuje swojego klienta takiego, jaki jest, przekazując mu jednocześnie swoją dobrą energię. To dlatego po masażu lomi lomi ludzie czują się nie tylko dogłębnie zrelaksowani, ale także otuleni, zaopiekowani i kochani. Oczywiście każdy z nas sam sobie to wszystko daje, ale masażysta lub masażystka tworzy przestrzeń na to, by móc obdarzyć się tą miłością.
– To chyba wymaga od masującego ogromnych zasobów dobrej energii, empatii i życzliwości.
– Dlatego kiedy zaczynam masaż, odkładam na bok wszystkie swoje sprawy, na tyle, na ile to możliwe. I muszę przyznać, że to wspaniałe uczucie: przestać wreszcie myśleć o sobie i skupić się na dobrostanie drugiego człowieka. Można więc powiedzieć, że ta wymiana energii jest wzajemna. Poza tym, zgodnie z tradycją masażu lomi lomi, do tego rytuału zaprasza się także jakąś siłę wyższą, na przykład przodków masowanej osoby. Masażysta jest tylko pośrednikiem, wszystko dzieje się między masowaną osobą a siłami, które ją wspierają. Czasem bardziej wrażliwe klientki mówią mi, że czuły obecność jakiejś energii. Sama jednak dość mocno stąpam po ziemi, rozumiem więc, że taka metafizyka nie do każdego przemawia. Kiedy więc ktoś przychodzi na masaż tylko po relaks, a sfera duchowa nie jest dla niego aż tak ważna, nie zagłębiamy się w filozofię masażu lomi lomi. Jeśli jednak widzę, że klientka chce bardziej popracować ze sobą, ze swoimi emocjami, z jakimiś ranami z przeszłości, przed masażem odbywamy dłuższą rozmowę na temat jej potrzeb, napięć w ciele i tego, jaką ma intencję na ten masaż.
– Skąd wywodzi się masaż lomi lomi?
– To masaż hawajski; mówi się, że jego korzenie sięgają starożytności. Na początku wykonywany był tylko u osób, które pełniły ważne funkcje w społeczności. Władcom robiono masaż lomi lomi przed podjęciem ważnej decyzji, a wodzom przed bitwą. W późniejszych czasach masaż lomi lomi wykonywali tak zwani kahuni, którzy pełnili rolę szamanów, masowali więc wszystkich, którzy potrzebowali jakiegoś uzdrowienia, i często łączyli masaż z modlitwą, tańcem i ziołowymi kuracjami. Taki rytuał trwał czasami kilka godzin, a jego celem było uzdrowienie cierpiącego człowieka na wszystkich poziomach: zarówno fizycznym, jak i duchowym.
– Jak robi się masaż lomi lomi?
– Wspomniałam już o tym, że masaż lomi lomi jest bardzo przyjemny, ale to nie znaczy, że nie stosuje się w nim mocniejszego nacisku. Nie jest on jednak zbyt intensywny, ponieważ według Hawajczyków zbyt silny ból sprawia, że układ nerwowy jeszcze bardziej wchodzi w stan gotowości i mocniej napina mięśnie ciała osoby masowanej. Jeżeli więc pojawiają się jakieś nieprzyjemne odczucia, są one natychmiast przeplatane miłym, kojącym, falistym ruchem. Masując, wsłuchuję się w ciało klienta lub klientki i mam bardzo duże zaufanie do swojej intuicji. Nieraz bywało tak, że miałam jakiś konkretny plan na masaż, ale w trakcie zabiegu kompletnie się on rozsypywał, bo okazywało się, że ktoś potrzebował zupełnie innego dotyku. Dlatego często na bieżąco dobiera się właściwe ruchy. Na pewno, jeśli masażysta sam ma dobry kontakt z własnym ciałem, łatwiej mu poczuć to, co dzieje się w ciele drugiej osoby. Podczas masażu lomi lomi masuje się całe ciało, poza strefami intymnymi, czyli plecy, ręce, nogi, głowę, twarz, brzuch, dekolt, okolice serca z pominięciem piersi.
Masaż lomi lomi wykonuje się przedramionami i dłońmi. Większość ruchów jest bardzo płynna, przypomina dotyk fali, wiatru. Sama nazwa „lomi lomi” w dosłownym tłumaczeniu oznacza dotyk łapy zadowolonego kota. Jest ona powtórzona dwukrotnie, by wzmocnić wydźwięk. Hawajczycy bardzo inspirowali się naturą, wiedzieli, że w naszych ciałach zachodzą te same procesy, co w przyrodzie. Dlatego kiedy człowiek jest połączony z naturą, znajduje się w równowadze, czuje spokój, jest wolny od blokad, ma swobodny przepływ energii. Kiedy natomiast doświadczamy jakichś napięć, czegoś przykrego, energia zatrzymuje się w różnych partiach ciała, co przekłada się na nasze emocje, ale również kondycję fizyczną. Dlatego czasami, jeśli uruchomimy ciało na poziomie mięśni czy stawów, które zdaniem Hawajczyków stanowią bramy energetyczne, to możemy doświadczyć jakichś trudnych, nieprzyjemnych emocji, które zostaną uwolnione.
– Czy to się może zdarzyć także podczas masażu lomi lomi?
– Tak, zdarza się, że w trakcie masażu wrażliwsze osoby zaczynają płakać albo ich ciała nagle zaczynają drżeć, niektórzy kaszlą, ziewają albo wybuchają śmiechem. Wraz z uwalnianiem nagromadzonych w ciele napięć uwalniają się czasami różne skumulowane emocje. Połączenie się ze swoimi emocjami, również tymi trudnymi, zawsze jest bardziej wyzwalające i terapeutyczne niż ich tłumienie i wypieranie. A więc, nawet jeśli ktoś podczas masażu płacze, ponieważ czuje jakąś tęsknotę albo obudził się w nim jakiś żal, to ostatecznie na koniec przychodzi ogromna ulga. Ze statystyk wynika, że po różnego typu masażach około 5 proc. osób ma tak zwany kryzys ozdrowieńczy, czyli po zabiegu ich kondycja fizyczna się pogarsza. Niektórzy czują się tak, jakby mieli grypę, bolą ich mięśnie, stawy, mają stan podgorączkowy. Po nocy jednak wszystko mija, ponieważ jest to naturalny proces regeneracji ciała i budzimy się z poczuciem pełni i kompletności.
– Dla wielu osób to może być rewolucyjne odkrycie, bo coraz więcej z nas na co dzień jest kompletnie odciętych od swojego ciała.
– To prawda, ale ostatnio przychodzi do mnie coraz więcej ludzi, którzy chcą świadomie z tym ciałem pracować i odzyskać z nim kontakt, aby móc budować miłość i akceptację własną. Wielu z nich pracuje już nad tym terapeutycznie, mają więc świadomość, że ta relacja z ciałem jest w tym procesie kluczowa, bo kiedy czujemy swoje ciało, wiemy również, co czujemy emocjonalnie. Nie ma możliwości, żeby mieć kontakt ze swoimi uczuciami, przeżywać je, a jednocześnie być odciętym od swojego ciała. W naszej kulturze z jednej strony ciało jest ważne w kontekście wyglądu i zdrowia, a z drugiej – traktuje się je bardzo przedmiotowo, jest zawstydzane, nadużywane, wciskane w jakieś odgórnie narzucone kryteria. Wiele osób, zamiast słuchać ciała, próbuje je dopasować do jakichś kanonów i współczesnego tempa życia. Pieczenie, swędzenie, ból – wszystko to niesie ze sobą jakąś informację. Zamiast zwalczać te nieprzyjemne odczucia, powinniśmy być za nie wdzięczni, wsłuchiwać się w nie i reagować, ale nie na zasadzie maskowania, tylko naprawiania, troski.
– Jakie efekty daje masaż lomi lomi?
– Jak każdy masaż usprawnia on krążenie limfatyczne, poprawia krążenie krwi, trawienie, ale przede wszystkim daje niezwykłe odprężenie i uspokaja układ nerwowy. Współczesne badania pokazują, jak duży wpływ, chociażby na nasze jelita, ma stres. A z kolei stan flory jelitowej odpowiada za ok. 90 proc. naszej odporności. Zatem, kiedy tłumimy swoje emocje, tłumimy także układ immunologiczny. Mamy coraz większą świadomość, że zdrowie psychiczne wpływa na zdrowie fizyczne i odwrotnie. Nie da się tego oddzielić.
Hawajczycy traktowali masaż lomi lomi jako remedium na problemy emocjonalno-duchowe, ale mieli także świadomość, jak ważna dla zachowania równowagi psychicznej człowieka jest społeczność, w której funkcjonuje. Dlatego bardzo pielęgnowali nie tylko więzy krwi, ale szeroko pojętą wspólnotowość. Mój nauczyciel opowiedział mi anegdotę o mężczyźnie, który przyszedł do kahuny, czyli lokalnego szamana, z prośbą o masaż i zioła na dolegliwości wątroby. Szaman odpowiedział mu jednak, żeby najpierw poszedł się pogodzić ze swoim kuzynem, a dopiero potem skorzystał z masażu. Tamtejsi mędrcy wiedzieli więc doskonale, że kiedy ktoś doświadcza jakiegoś cierpienia, to na pewno jest w jakiś sposób oddzielony od swojej społeczności, od siebie, od przyrody. Masaż lomi lomi pozwala się z tym wszystkim połączyć. Sama regularnie z niego korzystam i za każdym razem doświadczam jakiegoś nowego rodzaju połączenia ze sobą, z siłą wyższą, z naturą i z człowiekiem, który mnie masuje. W tym sensie jest to bardzo uzdrawiające.
– Każdy masuje tak samo czy są różne techniki?
– Masowanie z akceptującą miłością jest podstawową zasadą, ważniejszą niż jakakolwiek technika. Cechą charakterystyczną jest masowanie przedramionami, ale poza tym są różne style masażu, niektóre bardziej dynamiczne, inne spokojne. Ktoś masuje bardziej płynnie, ktoś mniej. W jednej szkole jest więcej rozciągania, stretchingu, pracy na stawach, w innej więcej głaskania, łagodności, delikatności. Wszystko zależy od nauczyciela i ucznia, ale też zwyczajnie od człowieka, jego zasobów fizycznych i emocjonalnych. Każdy ma więc swój indywidualny styl masowania. Byłam na wielu masażach lomi lomi i zawsze odbierałam je nieco inaczej.
– Ile czasu trwa masaż lomi lomi?
– Wykonuję zazwyczaj półtoragodzinne lub dwugodzinne masaże, ale jeśli ktoś ma takie zasoby, mogą trwać one znacznie dłużej. Znam osoby, które masują nawet trzy godziny. Masażystka lub masażysta jest wtedy cały czas w ruchu, ale w lomi lomi techniki są tak stworzone i dobrane, żeby osoba masująca się nie męczyła. Ruchy wykonywane przez nas przy łóżku do masażu przypominają trochę hawajski taniec hula. Podczas kursu uczymy się m.in. pracy z oddechem i odpowiedniej postawy ciała. Masując, wchodzę w rodzaj transu, dzięki czemu kompletnie nie czuję zmęczenia. To nie znaczy oczywiście, że mogę masować non stop przez dziesięć godzin dziennie, bo jest to także wysiłek emocjonalny i energetyczny.
– Czy osoba masowana cały czas znajduje się w pozycji leżącej?
– Tak, najpierw leży na brzuchu, a później na plecach. Jeżeli masuję kobietę w ciąży, to układa się ona na boku, ale może także mieć wykonany masaż w pozycji siedzącej. Oczywiście nie masuję kobiet w pierwszym trymestrze ciąży, ale w trzecim, przed porodem, takie odprężenie i nawiązanie kontaktu ze swoim ciałem jest wręcz wskazane.
– A jakie są przeciwwskazania do masażu lomi lomi?
– Przeciwwskazaniem jest każda infekcja, przeziębienie, grypa, COVID-19, ale także choroba nowotworowa. Zgodnie z ogólnym zaleceniem osób poddawanych chemioterapii nie należy masować nawet przez pięć lat po zakończeniu leczenia. Z masażu wykluczają także choroby zakaźne skóry i wszelkie otwarte rany. Te przeciwwskazania dotyczą większości masaży.
– Czy masaż lomi lomi trzeba wykonywać w serii?
– Jestem daleka od tego, by narzucać komukolwiek częstotliwość masaży. Mam klientów, którzy przychodzą na masaż zawsze przed podjęciem ważnej decyzji, i takich, którzy tylko raz na jakiś czas celebrują w ten sposób ważne wydarzenia. Na Hawajach masaż lomi lomi również był traktowany jako rytuał przejścia. Ale znam też osoby, które cały czas są spięte, nie potrafią się zrelaksować. Nawet wtedy, kiedy mają wolny czas, żyją w ciągłym napięciu i myślą o tym, co jeszcze mogłyby zrobić. Powtarzam takim klientom, że ciało naprawdę jest w stanie nauczyć się relaksu. Kiedy chodzi się regularnie na masaż czy jogę, to ciało zapamiętuje ten stan, bo w mózgu tworzą się nowe połączenia neuronowe – dzięki temu łatwiej o to odprężenie na co dzień.
Często obserwuję, że kiedy ktoś przychodzi na masaż pierwszy raz, dopiero po czterdziestu minutach zaczyna odpuszczać, rozluźniać się i wchodzić w tę przyjemność. Za drugim razem wystarczy pół godziny, by osiągnąć ten stan. A później już sam zapach olejków sprawia, że ciało się odpręża. Relaks dla wielu osób nie jest stanem naturalnym, muszą się tego nauczyć, a masaż lomi lomi bez wątpienia jest doskonałym nauczycielem. Moim marzeniem jest, by masaż nie był traktowany w naszym społeczeństwie jako fanaberia czasowa i finansowa, bo naprawdę niesamowicie poprawia on jakość życia. Moje klientki przyznają, że czują się spokojniejsze, bardziej zadbane, mają niższe oczekiwania wobec innych osób, bo sam masaż daje im poczucie miłości, ale także akceptację własnego ciała, z którą wiele kobiet ma problem. Masaż lomi lomi przynosi dużo korzyści nie tylko na poziomie fizycznym, ale przede wszystkim na poziomie psychicznym i emocjonalnym. Jeśli chcemy być szczęśliwi, nie możemy rozdzielać od siebie tych trzech elementów, wszystkie one powinny być w równowadze.
Zobacz także: Masaż gorącymi kamieniami – rozgrzewa i niweluje stres