Strona główna Dziecko Jak bezpiecznie podróżować z dziećmi?

Jak bezpiecznie podróżować z dziećmi?

autor: Jolanta Zakrocka Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Opowiada Beata Sadowska, dziennikarka, podróżniczka, mama dwóch synków. Zawodowo zajmuje się m.in. zdrowym stylem życia. Prywatnie pasjonuje się sportem. I gdy tylko może, pakuje walizki i wyrusza w świat. Napisała o tym książki: „I jak tu nie podróżować (z dzieckiem)” i  wydaną niedawno „Momo nie lubi podróży”, której bohaterem jest… pies!

Strona główna Dziecko Jak bezpiecznie podróżować z dziećmi?

Joanna Zakrocka: Niektórzy rodzice rezygnują z podróży z maluchami, zwłaszcza tych dalekich, czekając „aż dziecko podrośnie”. Czy według Pani słusznie?

Beata Sadowska: Nie mnie oceniać, każdemu po drodze z tym… z czym mu po drodze! My z 3-miesięcznym synkiem polecieliśmy do Tajlandii i to nie była żadna brawura. Skonsultowałam wszystko z pediatrą, powiedział: leć.

Karmiłam smyka piersią, więc pod względem żywienia był zabezpieczony. Reszta, to już rozsądek – nasz, rodziców. Nasze dzieci podróżują z nami wszędzie: na maratony, na wakacje, często ze mną do pracy. Dobrze, że możemy to połączyć. Podróże uczą i dzieci i dorosłych. Poznajemy siebie nawzajem. Bezcenne.

– Czy zabranie tak małego dziecka w podróż wymagało specjalnych przygotowań? Dodatkowych szczepień?

– Nie pojechaliśmy do dżungli amazońskiej, więc – poza standardowymi szczepieniami zgodnymi z książeczką zdrowia dziecka – niczego dodatkowo nie potrzebowaliśmy. Na szczęście podróż z dzieckiem to nie akcja specjalna komandosów, leki przeciwgorączkowe wystarczą. Nasz pediatra poprosił nas tylko, żebyśmy się upewnili, czy w odległości godziny drogi od hotelu jest lekarz. Jakby co.

Beata Sadowska z niemowlakiem na wielbłądzie na pustyni.

Fot. Celestyna Król

– Co zwykle znajduje się w Waszej podróżnej apteczce?

– Niewiele, prawdę mówiąc. Coś do dezynfekcji ran, leki przeciwgorączkowe, sól fizjologiczna do nosa albo taka do inhalacji. Koniec.

Apteczka turystyczna – co warto w niej mieć?

– A jak dzieci znoszą inną temperaturę, wilgotność powietrza, jet lag?

– Dzieci przystosowują się dużo lepiej od dorosłych. I szybciej! A poza tym, jeśli my cały czas nie narzekamy, że jesteśmy zmęczeni, że podróż za długa, że wilgotność, etc… – nie narzekają też dzieci. One, choć osobne, do któregoś momentu odbijają się w nas jak w lustrze, więc bądźmy czujni, bo podejścia do życia też się od nas uczą.

– Udało się Wam uniknąć przykrych niespodzianek, czy może dopadła Was „zemsta faraona” lub inna przypadłość podróżników?

– Ha! W Egipcie też byliśmy. I tu znowu nasz pediatra uspokajał: „Egipt nie gryzie”. No i nie ugryzł, ani mnie, ani raczkującego wtedy malca. Myliśmy ręce, wystarczyło. Tytus był też w Chile i Brazylii – tam też obeszło się bez żołądkowych rewolucji, w tym biegunki podróżnych, choć szpitale zaliczyliśmy i w Tajlandii (zapalenie ucha), i w Chamonix (znowu ucho) i w górach w Hiszpanii (tajemnicza wysypka). Jesteśmy przetrenowani. A właśnie! Przed wyjazdem warto się ubezpieczyć!

Beata Sadowska z synkiem na żaglach w Azji. Jak bezpiecznie podróżować z dziećmi?

Fot. Celestyna Król

– Jak z jedzeniem? Czy dzieciaki chętnie próbują lokalnych specjałów?

– Oczywiście, tak jak my! Na mini-wyspie w Brazylii Tytus zajadał się homarami, które kosztują tam tyle, co nic. Egzotyczne owoce testujemy rodzinnie. Podróże to też kuchnia. I jak tu nie jeść!

– Czego jednak lepiej nie jeść, zwłaszcza w tropikach?

– Niemytych owoców i warzyw. To brud jest naszym wrogiem, a nie tropiki.

– Napisała Pani niedawno książkę, „Momo nie lubi podróży”, której bohaterem jest pies. Faktycznie nie lubi?

– Momo podróżował z nami przez trzynaście lat wspólnego życia: jeździł na przykład na kilka miesięcy na nasze rodzinne wypady w Alpy. Włochy i Szwajcarię też zaliczył. Był członkiem rodziny, więc dla nas naturalne było, że wakacyjny czas też spędzamy razem. Kochane cztery łapy, które pożegnaliśmy dzień przed premierą książki „Momo nie lubi podróży”.

W co się bawić z dzieckiem w podróży – sprawdź!

Synek Beaty Sadowskiej z psem Momo na plaży. Dziennikarka opowiada o tym, jak się przygotowuje do wyjazdów z dziećmi.

– Jak trzeba przygotować zwierzaka do podróży? Musi mieć specjalne szczepienia, zaświadczenia od weterynarza, dokumenty?

– Momo miał chip i paszport, dzięki którym mógł bezpiecznie podróżować w Unii Europejskiej. W paszporcie była aktualna lista przebytych szczepień i zaświadczenie weterynarza, że zwierzak jest zdrowy.

– Czy są takie miejsca na świecie, gdzie nie pojechalibyście z całą rodziną?

– No pewnie – miejsca konfliktów zbrojnych. Delhi, gdzie wdycha się same spaliny. Oceanarium, bo to dla mnie zwykłe męczenie zwierząt tresowanych do fikołków i łapania ryb w powietrzu. Trochę by się tego znalazło.


Beata Sadowska i Paweł Kunachowicz

„I jak tu nie podróżować (z dzieckiem)”, wyd. Otwarte

 

Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły