Gemmoterapia (z łac. gemma – ‘pączek’) to dział fitoterapii wykorzystujący jako surowiec nie dorosłe okazy roślin, ale ich pączki. Najczęściej pączki liści, kwiatów, pędów, rzadziej korzeni, kłączy i bulw różnych roślin. W gemmoterapii wykorzystuje się zarówno świeżo zebrane pączki, jak i suszone.
Spis treści
Gemmoterapia w medycynie ludowej
Niezwykłą moc roślinnych pąków doceniano już w starożytności oraz w naszej rodzimej medycynie ludowej. Do celów leczniczych używano najczęściej pączków brzozy, topoli i sosny. Nasze babki przyrządzały z nich nalewki oraz napary, którymi leczono rozmaite dolegliwości.
Pączki brzozy, popularnie nazywane baziami lub kotkami, zalewano gorącym mlekiem i przygotowany w ten sposób napar po przecedzeniu podawano dzieciom jako środek na przeziębienie. Pąki innych roślin uważano za lekarstwo na poprawę odporności i problemy z płodnością – zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Przypisywano im też właściwości oczyszczające organizm ze szkodliwych substancji.
Sok z brzozy – właściwości i zastosowanie
Gemmoterapia – niezwykła moc pączków
– Nasi przodkowie zbierali pączki między innymi dlatego, że pojawiały się już na przednówku, kiedy nie było dostępu do innych świeżych surowców fitoterapeutycznych – zauważa Marta Remplewicz, chemiczka i fitoterapeutka, która wykorzystuje moc roślinnych pączków do produkcji kosmetyków. – To dowód na to, że Matka Natura nigdy nie zostawia nas bez pomocy – dodaje.
Dziś wiemy, że roślinne pączki zawierają mnóstwo skoncentrowanych substancji, takich jak:
- żywice
- trójterpeny
- saponiny
- flawonoidy
- aminokwasy
- kwas galusowy
- kwas ferulowy
- kwas elagowy
- kwas salicylowy
- olejek eteryczny
- witaminy C i K
- garbniki
- śluzy
- cukry
- fitohormony (hormony roślinne)
To, co dodatkowo wyróżnia je na tle dorosłych roślin, to drzemiąca w nich energia. Wiosną gołym okiem widać błyskawiczne zmiany, jakim podlegają pączki.
– Tę niesamowitą moc pączki zawdzięczają zawartości tkanki merystematycznej (z greckiego meristoso to ‘mogący się dzielić’), nazywanej też twórczą lub wzrostową – wyjaśnia Marta Remplewicz. Jej komórki wyjątkowo szybko się dzielą. W wyniku tych podziałów powstają komórki potomne, które różnicują się w tkanki. Aż trudno uwierzyć, że z maleńkiego pączka powstaje okazały kwiat bądź liść.
Ten, kto ma w ogrodzie np. hortensje lub rododendrony, pewnie nieraz zastanawiał się, jak pąki wypuszczane przez te rośliny latem są w stanie przetrwać mrozy. Wydają się przecież takie kruche i bezbronne. A jednak!
– Odporność na mróz pączki zawdzięczają swojej niezwykłej budowie. Otaczające je liście są ułożone bardzo ciasno i mają gruczoły wydzielające cukry (głównie sorbitol i mannitol) oraz olejki eteryczne, woski, żywice, które tworzą wokół pączków ochronny „pancerzyk” – wyjaśnia Marta Remplewicz. Dzięki takiej sprytnej budowie udaje się ochronić zalążek liści, kwiatów czy owoców rośliny przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, a także przed grzybami, które mogłyby je zniszczyć.
Nalewka z sosny na przeziębienie – przepis, właściwości
Gemmoterapia – lecznicze właściwości pączków
Nasi przodkowie wiedzieli, że pączki roślin mają wyjątkowy potencjał leczniczy, ale nie potrafili określić, jakim konkretnie związkom go zawdzięczają. Nowoczesne metody analizy chemicznej, m.in. chromatografia, pozwoliły to ustalić. Cennym składnikiem leczniczym pączków są m.in. antocyjany będące silnymi antyoksydantami oraz salicylany (pochodne kwasu salicylowego), które działają przeciwbólowo i przeciwzapalnie.
Badania potwierdzają, że w pączkach jest znacznie więcej aminokwasów niż w dorosłych roślinach. To właśnie dlatego tak chętnie jedzą je dziko żyjące zwierzęta, takie jak sarny czy jelenie. Są dla nich nie tylko pożywieniem, ale także lekarstwem na rozmaite dolegliwości.
Wiosna to dobry czas na pączkobranie
Wiosenny spacer do lasu czy nad rzekę warto połączyć z pączkobraniem! Przednówek i wczesna wiosna to najlepszy moment na zbiór. Brzoza, leszczyna, sosna i olcha to rośliny, które najłatwiej rozpoznać.
Zbiór pączków, szczególnie tych drobnych, to dość mozolne zajęcie, ale na pewno nie będzie to stracony czas. – Z tego, co przyniesiemy do domu, będziemy mogli przyrządzić napar, nalewkę lub domowy kosmetyk, a w gratisie dostaniemy endorfiny płynące z medytacji i obcowania z naturą! – zachęca Marta Remplewicz.
Zjedz sobie las, czyli które drzewa są jadalne?
Gemmoterapia: napary, nalewki i maceraty
Na bazie zebranych pączków można przygotować napary (są nietrwałe, dlatego trzeba je wykorzystać maksymalnie w ciągu 24 godzin), nalewki oraz olejowe maceraty. Gemmoterapeutyczne napary można pić albo stosować zewnętrznie jako naturalne toniki do skóry lub płukanki do włosów. – Męskie pączki leszczyny, które przypominają zwisające „gąsieniczki”, to znakomity surowiec na wzmacniającą płukankę do wypadających, zmęczonych zimą włosów. Wystarczy 2 łyżki pączków zalać litrem wrzątku, parzyć pod przykryciem około 20 minut i poczekać, aż wystygnie – mówi Marta Remplewicz.
Z kolei żeńskie pączki leszczyny (drobne z różowym piórkiem) znakomicie nadają się np. na macerat do przemywania skóry z sińcami wokół oczu. Aby go przygotować, trzeba zalać łyżkę pączków pół szklanki letniej wody i odstawić na kilka godzin. Taki macerat nadaje się też do picia – działa rozluźniająco i odstresowująco.
Napar z męskich pączków olchy sprawdzi się natomiast w roli płukanki do zbyt mocno przetłuszczających się włosów z łupieżem tłustym. Z żeńskich pączków można za to przygotować tonik do cery trądzikowej.
Do przygotowywania pączkowych nalewek trzeba użyć alkoholu (40–70%), do olejowych maceratów najlepsze są oleje jadalne, np. rydzowy lub słonecznikowy. Pączki zalewamy olejem (można go wcześniej delikatnie podgrzać), tak aby składniki mieszaniny znalazły się pod powierzchnią oleju. Mieszaninę w zamkniętym naczyniu odstawiamy na co najmniej 2–3 tygodnie do ciemnego, chłodnego miejsca. Można wykorzystywać ją zamiast kremu lub balsamu do ciała.
Wybierając się na pączkobranie, warto wziąć pod uwagę fakt, że roślinne pączki są surowcem nietrwałym – szybko więdną, tracąc swoje cenne właściwości. – Dlatego zbierajmy je tylko w takiej ilości, jaką jesteśmy w stanie wykorzystać, aby nic się nie zmarnowało – apeluje ekspertka. Jeśli nie możemy zagospodarować ich natychmiast po zebraniu, powinniśmy je zasuszyć lub zamrozić.