Strona główna Kąpiele leśne Prof. Andrzej M. Jagodziński o tym, jak zmienia się las

Prof. Andrzej M. Jagodziński o tym, jak zmienia się las

autor: Izabela Nowakowska-Teofilak Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Drzewa wspinają się w coraz wyższe partie gór lub wyruszają w wędrówkę na północ. Za 50 lat spotkanie sosen, świerków, modrzewi czy brzóz w Polsce może graniczyć z cudem. Las zmienia się na naszych oczach. – Taki mamy klimat – mówi prof. dr hab. inż. Andrzej M. Jagodziński, dyrektor Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku.

Strona główna Kąpiele leśne Prof. Andrzej M. Jagodziński o tym, jak zmienia się las

Izabela Nowakowska-Teofilak: Czy lasy, po których spacerowali nasi dziadkowie, różniły się od tych, które mamy teraz?

Prof. dr hab. inż. Andrzej M. Jagodziński: Przede wszystkim wbrew temu, co się wydaje, było ich mniej. W 2019 r. lesistość wynosiła 29,6 proc., natomiast w 1945 r. – 20,8 proc. W tym czasie podwoiła się powierzchnia zajmowana przez drzewa liściaste, a przeciętny wiek drzewostanów wzrósł z 44 do 59 lat. To wyraźne różnice.

Pojawiły się także nowe, inwazyjne gatunki roślin, jak czeremcha amerykańska i dąb czerwony, masowo wprowadzane w polskich lasach po II wojnie światowej. Dzisiaj są niezwykle liczne nie tylko tam, gdzie posadzono je przed laty, i stanowią poważne zagrożenie dla gatunków rodzimych. Nasi dziadkowie widywali je w lasach zdecydowanie rzadziej…

– A jak zmienił się klimat w tym czasie?

– Znacząco. Od kilkudziesięciu lat każda kolejna dekada jest cieplejsza od poprzedniej. Dane Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej pokazują, że w latach 50. średnia temperatura powietrza wynosiła 7,25°C, a w ostatniej dekadzie (2011–2020) już 9,33°C. To także trend globalny, który niestety jest skutkiem działalności człowieka.

– Jak to wpływa na nasze lasy?

– Na skutek suszy następuje degradacja całych ekosystemów, w tym leśnych. Każdy gatunek ma jednak inne wymagania środowiskowe, toteż reakcje na zmianę klimatu także się bardzo różnią. Obserwujemy, że zasięgi geograficzne drzew (i nie tylko) przesuwają się w kierunku północnym, a w górach – do wyższych partii.

Nasze badania pokazują, że wiele najważniejszych lasotwórczych gatunków drzew w Europie w ciągu najbliższych 50 lat może utracić sprzyjające warunki klimatyczne tam, gdzie obecnie licznie występują. To dotyczy m.in. sosny zwyczajnej, świerka pospolitego, modrzewia europejskiego czy brzozy brodawkowatej, które stanowią dzisiaj 3/4 polskich lasów. A obumieranie drzew wpłynie na wszystkie blisko powiązane z nimi gatunki, czyli grzyby, rośliny i zwierzęta.

– Czy one też będą zagrożone?

– Ze świerkiem związanych jest co najmniej kilkaset gatunków zwierząt. Zgodnie z zasadą „nie ma siedliska, nie ma gatunku” można przyjąć, że zamieranie świerka pociągnie ze sobą lokalne wyginięcie powiązanych z nim owadów, choć pewnie część z nich znajdzie sobie inną roślinę – gospodarza. Gatunki owadów wysoce wyspecjalizowanych pokarmowo jednak tego nie przeżyją. Od niektórych z nich zaś uzależnione są ptaki owadożerne. One też będą zagrożone, nie korzystają bowiem z luksusu suto zastawionego szwedzkiego stołu, a codziennie jedzą te same kanapki…

I takich „kanapek” może zabraknąć dla niezwykle rzadkiego w Polsce dzięcioła trójpalczastego, związanego ze starodrzewami świerkowymi, które zamierają w całej Europie. Zmiany w sieciach pokarmowych są trudne do przewidzenia, nie znamy bowiem wszystkich połączeń między gatunkami. „Wyjęcie” jednej karty z tego domku może zburzyć całą konstrukcję, misternie tkaną przez długie lata w toku ewolucji.

Pożar lasu – jak się zachować?

– Żyjemy w świecie połączeń.

– Dokładnie. Każdy gatunek współtworzy i modyfikuje środowisko, w którym istnieje. Zmienia mikroklimat, skład fauny i flory. Dowodzą tego liczne badania, także nasze. W latach 70. XX wieku prof. Stanisław Szymański założył w Siemianicach k. Kępna niezwykle interesujące doświadczenie długoterminowe. Na powierzchnię po wyciętym lesie sosnowym wprowadził 14 różnych gatunków drzew, tworząc wiele jednogatunkowych zagajników. Badaliśmy je po 30 latach. Przechodząc z jednego do drugiego drzewostanu, wchodziło się w zupełnie inny świat. O zmianach decydował dominujący gatunek drzewa.

Można też odwrócić ten scenariusz. Wyobraźmy sobie las liściasty, np. dębowo-grabowo-lipowy, rosnący na żyznym siedlisku, czyli tzw. grąd. Wytnijmy te drzewa, posadźmy sosnę. Po niedługim czasie, m.in. ze względu na zakwaszenie gleby będące skutkiem rozkładających się igieł sosnowych, z warstwy runa ustąpią rośliny grądowe, a wkroczą gatunki związane z borami. Leśny świat się zmienia.

– Uruchomiliśmy efekt domina. Jak zatem będzie wyglądał las przyszłości przy obecnym tempie zmian klimatu?

– Niska wilgotność powietrza, niedostatek wody w glebie, a przy tym coraz wyższe temperatury prowadzą do stresu, który osłabia drzewa. A wtedy stają się one łatwymi ofiarami szkodliwych owadów oraz grzybów i stopniowo zamierają. W przypadku świerków i sosen to się dzieje już teraz, na naszych oczach, i to na dużą skalę.

Takie istotne zmiany w składzie gatunkowym drzewostanów prowadzą do wielu następstw – wpływają na mikroklimat w lesie. Zwiększa się dostęp światła do dna lasu, a w runie pojawiają się gatunki ciepłolubne. W praktyce oznacza to, że typowe rośliny runa leśnego, które znamy, mogą zostać wyparte przez gatunki obce geograficznie, w tym inwazyjne.

Daje to też szansę różnym innym gatunkom drzew na zasiedlenie niedostępnych dla nich do tej pory obszarów. W sprzyjających im warunkach środowiskowych będą mogły zainicjować powstanie nowego pokolenia lasu. Przebudowie ulegnie więc cały układ ekologiczny. Jedne gatunki ustąpią, a w ich miejsce pojawią się inne.

– Które ze znanych nam drzew mają największe szanse na przetrwanie?

– Wydaje się, że buki, jodły, dęby, graby, klony i lipy, czyli gatunki ciężkonasienne, które mogą „przemieszczać się” na stosunkowo niewielkie odległości, i te, które dotychczas pełniły w naszych lasach funkcję gatunków domieszkowych.

Wpływ na to, jakie drzewa staną się dominujące, będzie miał także wzrost żyzności gleby, który obserwujemy od kilku dziesięcioleci, wynikający z emitowanych do atmosfery zanieczyszczeń azotowych czy fosforowych. Ilość azotu trafiającego do ekosystemów w efekcie działalności człowieka w ostatnich 80 latach wzrosła trzykrotnie. Swoje pięć minut mogą więc dostać gatunki ciepłolubne, które wymagają żyznej gleby.

– Zawsze wydawało mi się, że bardziej odporne są drzewa iglaste.

– W batalii ze zmianami klimatu póki co wygrywają jednak drzewa liściaste. Ale nic jeszcze nie jest przesądzone. Austriaccy i niemieccy badacze wykazali niedawno, że jodła pospolita może być gatunkiem przyszłości. Opublikowane przez tych naukowców wyniki wskazują, że jest dość plastyczna wobec zmian klimatu. Zdecydowanie lepiej radzi sobie w obliczu suszy i wzrostu temperatury niż świerk czy modrzew.

Zjedz sobie las, czyli które drzewa są jadalne?

– Wszystkie organizmy żywe w toku ewolucji wykształcają stopniowo różne mechanizmy obronne, które umożliwiają im przetrwanie w niesprzyjających warunkach. Może więc i drzewa sobie poradzą?

– Jest wiele takich mechanizmów, które wykształciły się wszędzie tam, gdzie adaptacje do trudnych warunków były konieczne. W warunkach permanentnego niedoboru wody bądź okresowej suszy rośliny na przykład zamykają aparaty szparkowe, ograniczają wymianę gazową, zrzucają liście, tworzą bardziej rozległe systemy korzeniowe, korzystają z pomocy partnerów grzybowych, którzy zwiększają powierzchnię chłonną korzeni.

Zmiany klimatu są niezwykle ważnym motorem ewolucji. Stopniowe przystosowanie się do nowych warunków możliwe jest jednak wówczas, gdy zmiany zachodzą powoli. Potrzebny jest czas na migrację do nowych miejsc o odpowiednich dla danego gatunku warunkach czy też czas na przejście wielu cykli rozmnażania, by zaadaptować się do życia w nowych okolicznościach. Obecnie jednak zmiany w środowisku zachodzą szybciej niż kiedykolwiek, a długowieczność drzew ogranicza im sprawne przystosowanie się do nowych warunków.

– Czy to znaczy, że bioróżnorodność jest zagrożona?

– Jesteśmy w trakcie biologicznej zagłady, szóstego masowego wymierania gatunków na Ziemi. To efekt przekształcania i zanikania siedlisk, inwazji biologicznych, skażenia środowiska, przyrostu populacji ludzkiej oraz nadmiernego użytkowania zasobów przyrodniczych. Sprawcą tego wszystkiego jest człowiek. Dlatego naszym priorytetem powinna być ochrona różnorodności biologicznej na poziomie genetycznym, gatunkowym oraz ekosystemalnym.

Tymczasem różnymi formami ochrony przyrody na Ziemi objęte jest zaledwie ok. 15 proc. powierzchni lądów i ok. 4 proc. powierzchni oceanów, przy czym blisko 1/3 tych obszarów jest wysoce zdegradowana. W Polsce w formie 23 parków narodowych chronimy zaledwie 1 proc. powierzchni kraju, a ostatni park utworzyliśmy 20 lat temu… Ponadto ustanowiliśmy do tej pory 1501 rezerwatów przyrody, głównie leśnych, które zajmują ok. 0,5 proc. powierzchni kraju. A więc tak, różnorodność biologiczna jest zagrożona, i to na każdym poziomie.

– Czy zmiany, które następują w przyrodzie, są odwracalne?

– Niektóre tak, niektóre nie. Doprowadzenie gatunku do wyginięcia zamyka jego historię. Żadne czary nie pomogą. Usunięcie lasu i założenie upraw rolnych doprowadza do zlikwidowania całego układu ekologicznego, z całym bogactwem występujących w nim gatunków i relacji między nimi. Oczywiście po latach rolniczego użytkowania taki grunt można ponownie zalesić, ale to przez długi czas nie będzie jeszcze prawdziwy las. Odtworzenie w pełni funkcjonalnego układu zajmuje setki lat.

Dlatego tak ważna jest ochrona starych lasów, przy czym nie mówię tu o wieku drzewostanów, a o ciągłości pokrywy leśnej w danym miejscu, np. o kilku pokoleniach lasu. Las to przecież nie tylko drzewa. Podobnie rzecz się ma z mokradłami. Przez wiele lat uważano je za bezużyteczne, osuszano, ginęły wtedy unikatowe ekosystemy, niezwykle rzadkie gatunki. Dzisiaj wiadomo, że to był błąd. Próbujemy go naprawić, choć rowy melioracyjne wciąż jeszcze dowodzą naszego lekceważącego stosunku do wody, której zaczyna brakować.

Klimat to też część przyrody. Jeśli natychmiast nie podejmiemy działań zmierzających do uzyskania neutralności klimatycznej, to odczujemy naszą bierność na własnej skórze. Dosłownie.

– Czy las w takiej formie, jaką znamy, można jeszcze ocalić? Co możemy zrobić?

– Nasze lasy będą inne. Zmieniają się na naszych oczach, natura podpowiada nam jednak, jakie kroki podjąć. Skoro na dnie sosnowego lasu pojawiają się naturalnie drzewa liściaste, to należy je chronić, dać im szansę rozwoju. W tym miejscu wyrośnie las mieszany, wielogatunkowy. Pozwólmy mu na to, nie wprowadzajmy na siłę sosny w oparciu o utarte schematy.

Ze względu na długie cykle wzrostu drzew (100 i więcej lat) nasze działania adaptacyjne względem zmiany klimatu muszą być planowane z należytym wyprzedzeniem. Najlepiej podglądać przyrodę, uczyć się od niej, a tę wiedzę stosować w praktyce. Ochronie lasu będzie służyć z pewnością przekształcanie jednopiętrowych i jednowiekowych drzewostanów w takie o zróżnicowanej strukturze, dbałość o różnorodność gatunkową, a także przebudowa zagrożonych lasów.

Adam Wajrak: jak nie zgubić się w lesie?

– Czy wycinanie starych drzew i sadzenie w ich miejsce młodych to dobra taktyka?

– W lasach, gdzie prowadzi się gospodarkę leśną, wycięcie dojrzałego drzewostanu jest zawsze związane z posadzeniem młodych drzew lub z naturalnym odnowieniem lasu. Produkcja drewna to poniekąd realizacja naszych potrzeb, a więc to my definiujemy ich zakres, nierzadko przesadzając.

Ze starymi drzewami związane są gatunki, których nie uświadczymy wśród drzew młodych. Dzięcioły nie są w stanie wykuć dziupli w 10-letnim dębie… Jednak zarówno te wiekowe, jak i młode drzewa w lesie pełnią ważne, choć różne role. Powinniśmy dbać o nie wszystkie. Znacznie większym problem jest wycinanie starych drzew i pozostawianie po nich pustki lub sadzenie innych roślin. W Polsce znikają przede wszystkim zadrzewienia śródpolne czy stare drzewa rosnące wzdłuż dróg.

W miastach także wycinane są wiekowe drzewostany, a w ich miejsce wprowadza się krzewy lub niby-drzewa. Wszystkie równo przycięte, „wypielęgnowane”, nierzadko z koronami nieco większymi niż piłka do koszykówki. To jakiś koszmar!

– Czy jednak, ingerując w życie lasu na tak dużą skalę jak obecnie, nie szkodzimy mu bardziej, niż pomagamy?

– Ingerencja w każdy ustabilizowany układ niesie szereg następstw, w tym oczywiście wiele negatywnych. Lasy naturalne czy zbliżone do naturalnych, które są niezwykle cennym rezerwuarem różnorodności biologicznej, nie wymagają żadnej ingerencji. Bo niby po co? Jeśli nie prowadzi się w nich intensywnej gospodarki leśnej, to las będzie funkcjonował „po swojemu”. Jeśli pojawią się szkodniki, część drzew zostanie zabita, a po jakimś czasie w ich miejscu pojawi się nowy las. Może nawet zupełnie inny. Przyroda sobie bez nas na pewno poradzi.

Moim zdaniem naturalne procesy odnowy są w stanie utrzymać nasze lasy przy życiu, mogą natomiast nie zapewnić realizacji wszystkich naszych potrzeb. A te są znaczne, bo wyliczono, że w życiu codziennym drewno ma podobno aż 30 tysięcy zastosowań… Dlatego prowadząc gospodarkę leśną, stawiamy drzewostanom pewien cel i realizujemy go na różne, świetnie znane leśnikom sposoby. Najpierw użytkujemy dojrzały drzewostan w lesie gospodarczym, następnie wykonujemy zrąb, wprowadzamy nowe pokolenie drzew i czekamy sto lub więcej lat, by znowu użytkować efekt naszej pracy, czyli zbudować drewniany stół lub zdobyć materiał na więźbę dachową.

W ramach racjonalnej gospodarki leśnej pozyskujemy jedynie część drewna, która rokrocznie przyrasta, a niecały przyrost. Dlatego tzw. zasoby drzew na pniu w Polsce zwiększają się od czasów wojny. Jeśli nie chcemy ingerować w życie lasu, musimy zredukować swoje potrzeby.

– To chyba nierealne. Czy w związku z tym za 50 lat na terenie Europy będą jeszcze puszcze?

– Jeśli przyjąć, że puszcza to rozległy las o pierwotnym charakterze, a przy tym miejsce odludne, jak podają słowniki, to powątpiewam. Nawet jeśli nasze oddziaływania nie są bezpośrednie, to odciskamy piętno na każdym lesie, nie ma zatem miejsca na pierwotność.

Nasze działania prowadzą do fragmentacji lasów, zwarte kompleksy leśne są coraz rzadsze. Jeśli nie zmienimy naszego stosunku do przyrody, to czytając dziecku W pustyni i w puszczy, trzeba będzie się niebawem nieźle nagimnastykować, by wytłumaczyć mu drugi człon tytułu.

Martwi cię wycinanie drzew? Działaj. Sadź las na zawsze!

– Ostatnio organizowanych jest wiele akcji sadzenia drzew. Czy to ma sens, skoro coraz trudniej jest im przetrwać w naszym klimacie?

– Posadzenie każdego drzewa ma sens, podobnie jak zaoszczędzenie każdej kropli wody. Zresztą sadzenie drzew służy ochronie zasobów wodnych. W mediach często podkreśla się to, iż sadzenie drzew jest lekarstwem na zmianę klimatu. Mitem jest jednak stwierdzenie, że to wystarczające, by zrównoważyć nasze emisje CO2 do atmosfery. Roczna emisja tego gazu w Polsce wynosi ok. 410 mln ton, tymczasem wszystkie nasze lasy pochłaniają rocznie ok. 40 mln ton CO2. Aby mogły zrównoważyć naszą emisję, powinny zajmować powierzchnię trzy razy większą niż nasz kraj. Dlatego każde drzewo jest na wagę złota.

– Znane przysłowie mówi: „Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las”. Zaczynam się obawiać, czy oby na pewno będzie?

– Zmiana jest podobno jedynym stałym elementem rzeczywistości. Jednak dynamika współczesnych przemian nie ma sobie równych w historii. Antropocen to wyjątkowa epoka. Z nutą niepewności odpowiem, że las będzie. Jeśli jednak natychmiast nie ograniczymy naszego negatywnego wpływu na środowisko, w tym na klimat, i pozrywamy wszystkie plomby zabezpieczające także nasz byt, to nie mam pewności, czy ludzie będą mogli zweryfikować te przypuszczenia.

Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły