Każdy z nas jest inny i na swój własny sposób reaguje na traumatyczne doświadczenia, jakie go spotykają. Psychologowie pracujący z osobami dotkniętymi traumą, taką jak utrata bliskiej osoby, rozwód, zdrada, ciężka choroba czy utrata pracy, pokusili się jednak o naszkicowanie umownego schematu, który pokazuje, w jaki sposób nasze uczucia ewoluują w miarę upływu czasu. Okazuje się, że nasze reakcje na trudne doświadczenia, jakie nas spotykają, są jednak do pewnego stopnia zbliżone.
– Mamy w sobie wewnętrzny ABS, czyli system ochronny, który pozwala nam przetrwać niekomfortową sytuację i nie rozpaść się w jednej chwili na kawałki. Jesteśmy określonym systemem myślowo-uczuciowo- fizycznym, który zawsze będzie dążył do równowagi. I kiedy coś lub ktoś nas z tej równowagi wytrąca, uruchamiają się w nas mechanizmy, które pomagają nam do niej wrócić. Jeśli się skaleczymy, nasza rana zacznie się samoistnie goić. Podobnie, jeśli zostaniemy zranieni na poziomie psychicznym, również nasza psyche będzie powoli, systematycznie wracać do równowagi – mówi Joanna Godecka.
Dla wielu osób zdrada symbolicznie oznacza „śmierć” związku. Dlatego ludzie często pytają: „Jak długo trwa żałoba po zdradzie?”. Jest kilka modeli psychologicznych, w których specjaliści opracowali schemat naszych zachowań i uczuć, których doświadczamy w żałobie po śmierci bliskiej osoby. Jedną z bardziej popularnych jest propozycja H. Alexander, zdaniem której żałoba przebiega w 5 fazach: 1. szok, 2. poszukiwanie, 3. gniew i uraza, 4. depresja, 5. postanowienie. Jak się okazuje, etapy po zdradzie przeżywamy bardzo podobnie. Omawiamy je kolejno z naszą ekspertką.
Spis treści
Etap 1. Szok i niedowierzanie
– O zdradzie partnera można dowiedzieć się na wiele sposobów – mówi Joanna Godecka. – Może być tak, że osoba zdradzana niczego się nie spodziewała i nagle jakiś odkryty przypadkiem SMS, mail tej trzeciej/tego trzeciego czy też informacja zdobyta w inny sposób nagle uświadamia jej prawdę. Jej mąż czy żona, czyli najbliższa osoba na świecie, zdradziła (bądź zdradzała i zdradza nadal), oszukała i okłamała. Nietrudno się domyśleć, że pierwszą reakcją na takie odkrycie będzie szok. Co ciekawe, nawet dla osób, które się domyślały, że w ich związku dzieje się coś niedobrego, które podejrzewały, że są zdradzane, wieść o wiarołomstwie partnera jest szokująca. Czym innym bowiem jest domyślać się czegoś, a czym innym przekonać się, że to prawda.
Razem z szokiem pojawia się pierwsza reakcja obronna – niedowierzanie. Osoba zdradzona chce odsunąć od siebie bolesną prawdę o romansie partnera czy partnerki. Wszystko to, co dotąd myślała o sobie, o partnerze, o związku, o rodzinie, o przyszłości, wali się w gruzy. Jej wewnętrzny ABS próbuje ją chronić i minimalizować szkody – dlatego zaprzecza temu, co się dzieje. Jeśli zdradzoną osobą jest kobieta, może myśleć lub mówić: „To niemożliwe, żeby on mi coś takiego zrobił. Mój mąż jest wrażliwy, delikatny, dobry, nie skrzywdziłby mnie tak…”. Próbuje za wszelką cenę chronić związek i swojego partnera przed własnym gniewem. Obarcza więc winą tę trzecią. „Mój mąż jest niewinny. To ONA go uwiodła, zmanipulowała, osaczyła”. Przypisuje kochance męża demoniczne cechy, zrzuca na nią całą odpowiedzialność za zaistniałą sytuację.
Zazwyczaj w ten sposób zachowuje się osoba, która nie ma w sobie dość siły, by z prawdą stanąć twarzą w twarz. Jeśli informacje o zdradzie docierają do niej np. od przyjaciółki, która (w dobrej wierze) pragnie ją ostrzec, może skierować złość przeciwko niej. „Co to za fałszywa przyjaciółka! Chce rozbić moje małżeństwo. Zawsze była zazdrosna…” itd. Jest gotowa wymyślić wszystko, bo każdy inny scenariusz wydaje się mniej bolesny niż to, że mąż ją zdradził.
Czasami osoba zdradzana wypiera to i stara się funkcjonować tak, jak gdyby „wszystko było po staremu”. – Jeden z moich pacjentów – opowiada Joanna Godecka – nie przyjmował do wiadomości odejścia swojej żony. Ponad rok wynajmował ogromne mieszkanie, w którym do niedawna mieszkali razem, wierząc, że pewnego dnia jego żona zrozumie swój błąd, wróci i wszystko będzie jak dawniej.
Ale nie każdy reaguje w ten sposób. Są osoby, które choć przeżywają szok, są wstrząśnięte i zrozpaczone, mają odwagę skonfrontować się z prawdą. Nie próbują niczego zamieść pod dywan, tylko błyskawicznie przechodzą do etapu 2.
Etap 2. Złość i oskarżenia
Jak mówi Joanna Godecka, w 2 etapie szok mija i prawda dociera do nas z całą brutalną szczerością. Zaczynamy myśleć trzeźwo i widzimy, jak bardzo zostaliśmy zranieni. Przestajemy obwiniać trzecią osobę w związku, nasza złość kieruje się przeciwko partnerowi. Ta faza pomaga nam skończyć znajomość. Gdybyśmy zapętlili się w etapie 1, moglibyśmy całe życie czekać na powrót partnera i nigdy nie zakończyć żałoby. Dzięki przejściu do etapu 2 zaczynamy się od niego uwalniać.
To jest ten moment, kiedy osoba zdradzana wyrzuca z balkonu ubrania męża, drze wspólne zdjęcia, tłucze ulubiony kubek. Blokuje jego konto w social mediach, kasuje numer telefonu, chce na wszelkie sposoby wyeliminować go ze swego życia. Wmawia sobie i otoczeniu, że jej mąż czy partner tak naprawdę zawsze był nieuczciwy, wiarołomny, słaby, głupi i nigdy jej nie kochał. Próbuje zrobić z niego złego lub bezwartościowego człowieka.
To także działanie wewnętrznego ABS-u: dewaluujemy wartość partnera i naszego związku po to, żeby mniej cierpieć. Łatwej nam potem powiedzieć: „Jesteś do niczego, odchodzę, nie mam z tobą nic wspólnego, nie chcę cię więcej widzieć”. O ile byłoby to trudniejsze, gdybyśmy nadal myśleli, że nasz partner to nasza największa miłość i najwspanialszy człowiek, jakiego mieliśmy szczęście poznać…
Etap 3. Powrót do równowagi
Dwa pierwsze etapy po zdradzie pomagają przetrwać najtrudniejszy czas, ale kosztują nas wiele emocji, co wiąże się z ogromnym wyczerpaniem. W pewnym momencie osoba zdradzana opada z sił, nie ma już energii, żeby dalej szlochać całymi nocami, krzyczeć czy rzucać oskarżenia. Zaczyna powoli oswajać się z sytuacją, w jakiej się znalazła. Musi przecież iść do pracy, zawieźć dzieci do szkoły, posprzątać dom. Zaczyna też lepiej czuć się ze sobą, spotyka się z innymi ludźmi.
– Trafił do mnie na terapię mężczyzna, którego żona zakochała się w kimś innym, odeszła i w dodatku zabrała ze sobą wszystkie ich oszczędności – opowiada Joanna Godecka. – Podczas wieloletniego związku nie zauważył żadnych symptomów zdrady, stał się ofiarą manipulacji swojej żony. Uświadomienie sobie tego zupełnie podkopało jego wiarę w siebie. Teoretycznie wrócił do normalnego życia. Wrócił do pracy, chodził do kina, nawet zaczął spotykać się z kobietami. Chodził na randki, ale absolutnie nie chciał się angażować w żadne związki. Jego poczucie własnej wartości było tak zaniżone, że jeszcze przez długi czas odbudowywał zaufanie do siebie.
Jeżeli zostaliśmy zdradą mocno zdewastowani, możemy na długo zatrzymać się na tym etapie. Radzimy sobie, funkcjonujemy zawodowo, materialnie, ale nie jesteśmy gotowi na budowanie kolejnego poważnego związku.
Etap 4. Odbudowanie zaufania do siebie i życia
Jak mówi Joanna Godecka, to etap, w którym wracamy w pełni do równowagi. – Normalność mojego pacjenta, który tak cierpiał po utracie żony, zaczęła się wtedy, kiedy przestał ciągle porównywać do niej inne kobiety, gdy, wchodząc do mieszkania, przestał myśleć: „O, tutaj stał fotel, na którym ona lubiła siedzieć” – wspomina. – Po prostu przychodził do mieszkania i zajmował się sobą i swoimi sprawami. Odbudował zaufanie do siebie i do innych ludzi, był już gotów zacząć od nowa, wyjść z inicjatywą, żeby zbudować nowy udany związek po zdradzie.
W etapie 4 wraca poczucie bezpieczeństwa. Osoba, która została zdradzona, zapomina już o byłym partnerze. – I nie chodzi o to, że zapomina tak, jak gdyby go nigdy nie było – tłumaczy nasza ekspertka. – Zwłaszcza jeśli mają wspólne dzieci i przyjaciół, to będą musieli się ze sobą spotykać. Więc o całkowitym zapomnieniu i wykreśleniu byłego partnera z naszego życia nie może być mowy. Nigdy nie stanie się obcy. Ale możemy spojrzeć na niego jak na drugiego człowieka, którego zachowanie, postępowanie nas zraniło, ale którego jesteśmy w stanie zrozumieć i nie czuć złości, pogardy, bólu. Warto pracować nad sobą, rozwijać się duchowo, wewnętrznie, by dzięki temu nauczyć się patrzeć na trudną sytuację, która nas spotkała, z wyższego poziomu. Zrozumieć, że osoba, która nas zdradziła, jest w swoim własnym procesie rozwoju, ze swoimi uczuciami, myślami, refleksjami. Wówczas stanie się możliwe wybaczenie zdrady i podjęcie decyzji o zbudowaniu nowej relacji z osobą, która nas zdradziła.
Jak długo trwa żałoba po zdradzie?
– Każdy przeżywa zdradę na swój własny sposób – mówi Joanna Godecka. – I choć zwykle wymienione 4 etapy po zdradzie występują, u każdego mogą wyglądać inaczej i trwać dłużej lub krócej. Jeśli dziewczyna spotykała się z chłopakiem krótko, nie mieli dzieci i dowiaduje się, że nie był jej wierny, niewątpliwie będzie cierpieć. Ale zapewne nie tak długo i intensywnie jak kobieta, która dowiaduje się o tym, że była zdradzana i oszukiwana przez 25 lat małżeństwa. Im człowiek bardziej osadzony w związku, im bardziej czuł się w nim stabilnie i bezpiecznie, tym trudniejszy będzie dla niego do przyjęcia taki nieoczekiwany zwrot akcji. Taka osoba musi odbudować całe swoje życie na wielu płaszczyznach, a żałoba po zdradzie może być dla niej dewastująca i trwać długo.
Inaczej będzie przeżywała zdradę osoba, która była w związku od dawna wypalonym, w którym partnerzy byli ze sobą tylko z wygodnictwa życiowego, nie z racji więzi i autentycznej bliskości, które ich łączyły. Wówczas zdrada to raczej kwestia urażonej dumy, niepokoju o przyszłość – jak to będzie, gdy zamieszkam sama, nie będzie do kogo się odezwać wieczorem. W takiej sytuacji etapy po zdradzie też mogą wyglądać inaczej i trwać krócej.
Zdarza się też, że długość żałoby po zdradzie bywa nadmierna. Człowiek, który chce wyzdrowieć, czyli wrócić do równowagi, powinien przetworzyć to, co się stało, zrozumieć i zaakceptować (nie mylić z aprobatą). Następnie z poziomu zrozumienia żyć dalej. Ale niektóre osoby nie są w stanie pogodzić się ze zdradą i odbudować swojego życia.Są tak głęboko zranione, tak bardzo się boją, że nie potrafią zaufać ani sobie, ani życiu, że być może ma dla nich jeszcze w zanadrzu coś dobrego. Tkwią w żałobie miesiącami, latami…
Dzieje się tak często dlatego, bo mamy wpojoną kulturowo romantyczną definicję miłości, wiarę, że prawdziwe uczucie zdarza się w życiu tylko raz. Jesteśmy przekonani, że nasze cierpienie jest wyrazem niezwykłej uczuciowej więzi. Ale tak naprawdę romantyzujemy własną celebrację nieszczęścia. Naprawdę nie ma sensu pielęgnować w nieskończoność swojego bólu i żalu, składać własnego życia w ofierze.
– Jeśli czujemy, że sobie nie radzimy, że nie potrafimy zaakceptować tego, co się stało, i ruszyć dalej – warto udać się do psychologa lub psychoterapeuty po pomoc – radzi Joanna Godecka. – Nie można oczekiwać, że zdrada „spłynie” po nas, nie zostawiając śladów, po 2 tygodniach. Ale jeśli trwa miesiącami, a my nie czujemy się lepiej, to warto podjąć próbę wyjścia z tej matni i z pomocą specjalisty odbudować zaufanie i miłość do siebie.