– Każdy może żyć z uśmiechem, wszyscy nosimy go w sobie od dziecka – przekonuje Aida, wizjonerka, piosenkarka, a przy tym jedna z najbardziej pogodnych postaci naszego życia publicznego. Co jednak, jeśli nie potrafimy wzbudzić w sobie radości życia? Gdy to nasze wewnętrzne słońce jest głęboko schowane, uwięzione przez strach, kompleksy, niepokoje, trudne wspomnienia? Są na to sposoby.
– My, jako ludzie, mamy piękną umiejętność uwalniania w sobie radości – mówiła Aida w rozmowie z Beatą Sadowską na Instagramie naturalnieozdrowiu_pl. – Musimy tylko zdawać sobie z tego sprawę, dbać o odpowiednie nastawienie i praktykować pozytywne emocje.
Spis treści
Radość życia? Odnajdziesz ją w sobie!
– Dla mnie radość to taki dzwoneczek szczęścia – mówi Aida, a cała jej twarz wtedy promienieje. – Najłatwiej go usłyszeć, gdy nasz trójkąt mocy – dusza, rozum, ciało – są w harmonii. Bo pierwotna radość jest jak miłość: płynie z wnętrza. Jeśli sami się nie ukochamy, nie będziemy dla siebie dobrzy, to nie pokochamy nikogo tak prawdziwie. Tak samo jest z radością. Jeśli nie odnajdziemy jej w sobie, to żadna rozkosz zewnętrzna nam jej nie wywoła. Trwałego poczucia szczęścia nie da nam żadna nowa torebka ani auto – być może już po dwóch tygodniach będziemy patrzeć na nie z obojętnością, wzruszając ramionami.
Czasem ktoś z niepokojem pyta: „A co, jeśli ja tego dzwoneczka nie mam w sobie?”.
– Nie ma takiej możliwości – mówi wizjonerka. – My się z nim rodzimy. Jako dzieci potrafimy cieszyć się na widok słońca, kropli deszczu, bańki mydlanej unoszącej się w powietrzu, radość w nas jest. Bywa tylko, że z wiekiem czasem się w nas „barykaduje”, ukrywa gdzieś głęboko i przestajemy ją czuć.
Jak zacząć cieszyć się z życia?
Przyjrzyj się sobie
Szczęście najczęściej zasłaniają nam przeszkody, które sami wznosimy. To te wszystkie myśli i słowa, które kierujemy w swoją stronę, to energia, którą wytwarzamy. Gdy jeszcze do tego dochodzi zmęczenie pracą, toksycznymi relacjami, skomplikowanymi sytuacjami w życiu, trudno dokopać się do naturalnych pokładów światła w sobie. Czasem dodatkowo zasłania je żal, niemożność wybaczenia komuś.
Warto przyjrzeć się sobie. – Żal jest jak łzy podczas jazdy samochodem: gdy płaczemy, nie widzimy jezdni – mówi Aida. – Nie widzimy urody otaczającego nas świata, nie dostrzegamy nieba, pięknych pejzaży. Tylko zrozumienie siebie, wybaczenie, oczyszczenie pola pozwala na nowo cieszyć się życiem, dzielić się dobrą energią z innymi, słać dobro dalej w świat.
Odpocznij
Bywa, że tym, co nas oddala od radości, jest wielkie zmęczenie. – Miałam kiedyś klientkę, która marzyła o dziecku, długo się o nie starała – opowiada wizjonerka. – Była w euforii, gdy wreszcie zaszła w ciążę. Kiedy jednak malec przyszedł na świat, dopadł ją wielki smutek. Nic jej nie cieszyło, wyczekiwana radość prysła. Okazało się, że przygniotło ją niedospanie, poczucie odpowiedzialności, nadmiar nowych obowiązków. Jej mama już nie żyła, teściowa mieszkała daleko, mąż był całymi dniami w pracy, nikt jej nie pomagał. Aż przyjechała do niej koleżanka na kilka dni i od razu zarządziła: „Ty idź, śpij, ja zajmę się dzieckiem”. I ona od razu odżyła!
Okazuje się, że nawet najpiękniejsze momenty mogą być przysłaniane przez fizyczne zmęczenie, które nie pozwala nam się nimi cieszyć. Kobiety często wstydzą się zatrudnić nianię – przecież ich mamy, teściowe, babcie dawały sobie radę bez pomocy. Sądzą, że one też dadzą, inaczej czułyby się nie dość dobrymi mamami. Niepotrzebnie! Trzeba słuchać siebie, swojej duszy i potrzeb, a nie rad czy komentarzy innych, zwłaszcza nieproszonych. I zawsze warto prosić o pomoc.
Zmień nastawienie
Bywa, że radość zasłania nam lęk. Często to strach dziedziczony po matkach, babkach, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Synchronizujemy się z nimi, boimy się tych samych rzeczy. Wyobrażamy je sobie i odczuwamy. – Kiedyś jedna klientka powiedziała mi, że choruje na wszystko, na co cierpią jej koleżanki – wspomina Aida. – I to nie był żart. Ta kobieta umiała materializować w sobie problemy innych. Czemu tak się działo? Bo ona się na nich skupiała. Szukała problemów, nie radości.
(Przeczytaj również: https://naturalnieozdrowiu.pl/jak-sie-nie-zamartwiac-o-sile-pozytywnego-myslenia-mowi-anna-walewicz-kuc/)
Inny przypadek: mężczyzna chory na raka. Nie mógł zrozumieć, za co spotkała go taka kara, cały czas był wściekły. I nawet gdy wyzdrowiał, dalej był zatruty już nie chorobą, a myślami o niej. Przepełniony złością, strachem, że ból wróci. Nie wrócił, ale ów pan musiał jeszcze „wyzdrowieć” z toksycznych myśli. W takich sytuacjach najbardziej pomaga zmiana podejścia do nieszczęścia, jakie nam się wydarza. Każde doświadczenie, nawet trudne i bolesne, można traktować jako pomost w procesie stawania się lepszym.
Odczuwaj wdzięczność
Pięknym „budzikiem radości” jest jedno z najpiękniejszych i najskromniejszych uczuć: wdzięczność. – Są osoby, które mają dobre życie, ciepło w mieszkaniu, mnóstwo przyjaciół, a mimo to wiecznie są niezadowolone, ciągle chcą czegoś więcej – uśmiecha się Aida. – Żeby odczuły radość, musi wydarzyć się coś spektakularnego. A przecież samo to, że żyjemy, poruszamy rękami, że mamy spokój, jest dobrem, za które warto być wdzięcznym.
– Gdy jako nastolatka mieszkałam w Gruzji, pamiętam czas, gdy prąd był włączany tylko na kilka godzin dziennie – ciągnie. – Jaka to była radość! Przez te dwie, trzy godziny można było słuchać muzyki, grzać wodę, gotować, myć naczynia i podłogi. Niedawna pandemia też pokazała nam, że można odczuwać radość z prostych rzeczy. Pozwoliła docenić wyjście z psem, spacer po lesie, to, że możemy kogoś przytulić, być blisko. Może nie trzeba czekać do kolejnych nieszczęść, żeby cieszyć się tym, co mamy?
Uruchom wspomnienia
Radość może zostać przygaszona. Ale jest jak iskra, której wystarczy podmuch, żeby rozniecić z niej płomień. Takim podmuchem może być wspominanie rzeczy, które nas uszczęśliwiają. Pamięć czule przechowuje zapachy, ale i smaki.
– Przekonał się o tym pewien pan po próbie samobójczej, rozczarowany przebiegiem swojego życia – opowiada Aida. – Podczas długiego spotkania tylko raz się uśmiechnął – zapytany o smaki z dzieciństwa. Powiedział: „kakao”. Robiła mu je babcia. Aż mu oczy zabłysły. Dla mojej babci takim zapalającym wspomnieniem był smak chleba z arbuzem – to był deser na czasy kryzysu. Ja nigdy takiego nie jadłam, ona owszem, bo nic innego nie mieli.
Radość sprawia też ludziom powrót do miejsc, gdzie byli szczęśliwi. Gdzie czuli się kochani i bezpieczni. Czasem w odszukaniu radości pomocne jest wspomnienie siebie sprzed lat. Z czasów, gdy byłaś szczęśliwa, śmiałaś się w głos. Pomyśl, w jakiej to było sytuacji? Co się wtedy działo? – Samo przywołanie takiego obrazu uruchamia w mózgu (i brzuchu) falę miękkich uczuć – mówi Aida. – To są koła ratunkowe, które sami sobie możemy rzucić.Świetnym „kołem” jest np. przeglądanie albumów ze zdjęciami z dzieciństwa. Zanurzenie się w nie czasem śmieszy, czasem rozczula, a nierzadko przynosi olśnienie, gdy przypomina radość, jaką sprawiało nam np. rysowanie, malowanie. Może to podpowiedź, że warto wrócić do dawnego hobby?
Zwróć uwagę na drobne przyjemności
– Pewna dziewczyna zbankrutowała i nie stać jej było na dobre perfumy – opowiada nasza rozmówczyni.– Nie chciała się jednak pozbawiać ulubionej przyjemności i dalej uparcie kupowała zapachy, tyle że teraz nie całe flakony, a próbki. Nie poddała się, nie zrezygnowała z rozpieszczania siebie, choć jak sama mówiła, czasem głupio jej było przed dziewczynami w perfumerii. Ale dalej pachniała świetnie, co poprawiało jej nastój.
Ile z nas tak robi? My, kobiety, jesteśmy mistrzyniami ogarniania świata, ale siebie zwykle stawiamy na końcu. Warto to zmienić. Pozwalajmy sobie na przyjemności! Róbmy sobie niespodzianki, bo tylko my wiemy, o czym marzymy.
Zarażaj śmiechem
– Pamiętam takie zdarzenie sprzed lat, jechałam metrem w Kijowie – wspomina Aida. – Naprzeciwko mnie w przedziale siedział mężczyzna czytający gazetę. Nagle zaczął się śmiać. I śmiał się tak, że po chwili kobieta obok niego też nie umiała powstrzymać wesołości. A zaraz potem ze śmiechu trzęśli się wszyscy w wagonie. Śmiech jednego człowieka obudził wesołość w tylu ludziach. Radość potrafi się rodzić z jednego zdarzenia, żartu, historyjki, warto je wyszukiwać i się nimi dzielić.
Pamiętam niewesołe czasy ZSRR, kiedy nie wolno było opowiadać żartów z władzy. A jednak dorośli je szeptali, co dawało im poczucie ulgi i szczęścia, jakie rodzi mówienie prawdy. Wspólne śmianie się daje poczucie wspólnoty, tego, że myślimy w podobny sposób, jesteśmy podobni, że możemy rozmawiać od serca.
Pamiętaj, że miłość jest silniejsza niż śmierć
Życie składa się z sukcesów i porażek, dni słonecznych i burz. Każdego dnia dzieją się rzeczy przyjemne i bolesne. Dobrze to przyjąć do wiadomości i skupiać się na tym, co nas podnosi na duchu. Warto celebrować piękne momenty. Dzielić się nimi i wspierać, zwłaszcza gdy jest nam trudno. Jak wspomina Aida, jej babcia przepowiedziała swoją śmierć i to, że na jej pogrzeb przyjdzie dużo ludzi. Faktycznie tak było. Zmarła młodo, bo miała 62 lata, a żegnało ją chyba 700 osób. Wszyscy byli smutni, ale czuło się też radość, że mogą być razem i wspólnie przeżywać ciężkie chwile. – Moja mama co roku urządza urodziny taty, choć jego nie ma już z nami od lat – uśmiecha się Aida. – Ale był, i to cudownym człowiekiem.
Zanurzanie się w żałobie odbiera siły, a przecież trzeba wyjść po chleb, zapłacić rachunki, żyć dalej. I dalej kochać. – Kiedyś zadzwoniła do mnie mama dziewczyny, która chorowała na raka, z informacją, że córka odeszła – wspomina wizjonerka. – Powiedziała: „Jestem szczęśliwa, że ona już się nie męczy, że nie czuje bólu. Czuję radość, że jest już z moimi przodkami, z moją mamą”.
Rób cokolwiek, co pomoże ci cieszyć się życiem
– Rada mojej babci: jeśli człowiek jest pogrążony w smutku, niech zacznie chodzić – tak, po prostu chodzić, bo wtedy z każdym krokiem oddala się od swojego nieszczęścia – mówi Aida. – Gdy tak chodzimy, nie wiadomo kiedy przychodzi moment, że zauważamy kałużę pod nogami, dostrzegamy, że obok biegnie pies, że komuś wiatr zwiał z głowy zielony kapelusz, a liście na drzewach mają złotoczerwone, przepiękne barwy.
– Innym sposobem na szukanie dobrych chwil w codzienności podzieliła się moja imienniczka, starsza pani, której jedyny syn, lekarz, zmarł na COVID-19 – dodaje. – Powiedziała: „Może to nie jest najmądrzejsza rada, ale skuteczna. Nie zanurzaj się w bólu, ale szukaj czegokolwiek, co zajmie mózg. Włącz telewizję, obejrzyj ulubiony program, film, sięgnij po wciągającą książkę. Zrób cokolwiek, co sprawi ci przyjemność i odciągnie od emocjonalnego opuszczenia się na dno, bo stamtąd trudno się podnieść”.
Wiesz, co jeszcze koi ból? Dawanie. Pomaganie innym, dzielenie się. Warto o tym pamiętać. To ratuje i nas, i innych. I każdego dnia czyni ten świat lepszym miejscem.