Strona główna ZdrowiePsychologiaDepresja Efekt nocebo – czy negatywne nastawienie do leczenia szkodzi?

Efekt nocebo – czy negatywne nastawienie do leczenia szkodzi?

autor: Dominika Bagińska Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Nocebo – zły brat bliźniak placebo pojawia się wtedy, gdy uwierzymy, że lek czy rodzaj terapii nam zaszkodzi. Choć substancja, którą zażywamy, jest obojętna dla zdrowia. Takie nastawienie może być niebezpieczne. Na czym polega efekt nocebo i jak sobie z nim radzić? Konsultacja lek. med. Radosław Michał Wójcicki, specjalista medycyny rodzinnej i psychiatrii oraz dr n. med. Jakub Grabowski, Klinika Psychiatrii Rozwojowej, Zaburzeń Psychotycznych i Wieku Podeszłego, Gdański Uniwersytet Medyczny.

Strona główna ZdrowiePsychologiaDepresja Efekt nocebo – czy negatywne nastawienie do leczenia szkodzi?

Potęga umysłu

Medycyna notuje wiele spektakularnych przypadków oddziaływania naszych myśli na stan zdrowia. Placebo nam sprzyja, bo niesie szansę na wyleczenie. Czasem wtedy, gdy nie było już nadziei na poprawę stanu zdrowia. Natomiast nocebo jest ciemną stroną autosugestii. Może doprowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych, szczególnie gdy dotyczy przekonania, że leki, nawet przepisane przez lekarza, szkodzą. Skrajnym przykładem siły działania nocebo jest historia młodego mężczyzny z Kopenhagi, który był pacjentem kliniki prowadzącej badania kliniczne nad skutecznością nowego leku na depresję.

Mężczyzna ten pokłócił się z partnerką i pod wpływem silnych emocji postanowił popełnić samobójstwo. Zażył wszystkie tabletki (26 sztuk) leku, który mu przepisano. Szybko bardzo źle się poczuł. Zdołał dotrzeć do najbliższego punktu ratownictwa medycznego. Tam jego stan się pogorszył – spadło mu ciśnienie, pojawiła się duszność. Objawy te pogłębiały się i nie ustępowały przez wiele godzin, mimo podawanych leków. Ratownicy w końcu ustalili, jaki lek mężczyzna przedawkował i skontaktowali się z lekarzem prowadzącym pacjenta. Okazało się, że niedoszły samobójca był w grupie pacjentów otrzymujących placebo (preparat wapnia), a nie lek na depresję. Gdy ratownicy go o tym poinformowali – natychmiast poczuł się lepiej – wszystkie alarmujące objawy ustąpiły.

Z kolei w Danii przeprowadzono eksperyment: podano pacjentom silny lek przeciwbólowy, mówiąc jednak, że spowoduje nasilenie bólu. Badani zaczęli odczuwać ból, i to naprawdę. Zbadano ich mózgi i okazało się, że słowa lekarza spowodowały aktywację ośrodka bólu w mózgu. Dlaczego tak się dzieje? Na czym polega efekt nocebo?

Placebo, czyli jak nasz mózg pomaga organizmowi wrócić do zdrowia

Efekt nocebo – co to jest i na czym polega?

Lek. med. Radosław Michał Wójcicki, specjalista medycyny rodzinnej i psychiatrii mówi, że centralny układ nerwowy silnie wpływa na cały nasz organizm. Może zaburzyć pracę układu sercowo-naczyniowego. Kiedy dopada nas stres, lęk, czegoś się boimy, nasz organizm ewolucyjnie przygotowuje się do walki lub ucieczki. Jak wtedy, gdy naszego praprzodka atakował groźny zwierz. W naszym ciele wydzielają się adrenalina i noradrenalina (katecholaminy) oraz kortyzol (glikokortykoid). Te substancje dają nam impuls i siłę do działania.

Jednak ich korzystny wpływ jest krótkotrwały. Gdy się wydłuża – a my faktycznie nie uciekamy przed tym atakującym wrogiem, tylko się martwimy – hormony stresu zaczynają nam szkodzić. Podnosi się ciśnienie, rośnie puls, cała krew odprowadzana jest do mózgu, który analizuje metodę ratowania się w obliczu zagrożenia. Układ trawienny czy immunologiczny schodzą na drugi plan – są niedokrwione.

– Podobny mechanizm zadziała w sytuacji, gdy spodziewamy się skutków ubocznych działania leku czy terapii. Może się zdarzyć, że przypadkowo, bezwiednie zadrapiemy skórę na dłoni i zostanie czerwony ślad. Zauważamy go i przypominamy sobie, że na ulotce leku, który zażywamy, była informacja, jak może wyglądać reakcja alergiczna (np. objawia się zaczerwienieniem skóry). Kojarzymy fakty. Zaczynamy się denerwować, a więc:

  • przyspiesza nam puls
  • pojawiają się duszność i poty
  • następuje eskalacja złego samopoczucia

Jesteśmy przekonani o dramatycznym pogorszeniu naszego stanu zdrowia. I być może zupełnie niepotrzebnie wzywamy karetkę – mówi dr Wójcicki.

Efekt nocebo działa na tej samej zasadzie co placebo. Różnica polega tylko na tym, jakiego efektu spodziewa się pacjent. Jeśli pacjent spodziewa się, że lek zadziała, będzie odczuwał jego korzystny wpływ. Z nocebo jest odwrotnie. Łacińskie słowo nocebo tłumaczy się jako „będę szkodzić”. W medycynie tym mianem określa się działania niepożądane stosowanej przez pacjenta terapii. Stan pacjenta pogarsza się w wyniku braku wiary w skuteczność leczenia.

Według naukowców nocebo działa znacznie silniej niż placebo, mimo podobnego mechanizmu. Jak silne jest to działanie, dokładnie nie wiadomo. Ale zdaniem niektórych badaczy na takiej właśnie zasadzie działają wszelkie klątwy i uroki, a nawet śmierć w wyniku rytuałów voodoo. Jesteśmy w stanie zmienić i kontrolować swoją fizjologię, zmieniając swoje myślenie. Nasze myśli w formie oczekiwań mogą mieć znacznie większy wpływ na ciało niż prawdziwy fizyczny świat.

Co to jest efekt nocebo i na czym polega? Kobiece dłonie trzymają szklankę wody i 2 tabletki leku.

Kto jest podatny na efekt nocebo?

O tym, czy jesteśmy podatni na efekt nocebo, może zdecydować to, czego spodziewamy się od świata. Osoby, które zakładają, że życie jest dobre, świat racjonalnie urządzony, a inni życzliwie nastawieni i gotowi do pomocy – będą miały większą tendencję do efektu placebo. Z kolei ci, którzy przeszli życiowe traumy, w przeszłości byli skrzywdzeni lub wykorzystani – na nieświadomym poziomie będą oczekiwać negatywnych intencji ze strony innych. Tacy pacjenci w lekarzu zobaczą oszusta, a przepisany lek postawią na równi ze środkiem szkodliwym.

Bardziej podatni na nocebo są hipochondrycy i osoby z chwiejną, skłonną do depresji osobowością. Ale nie tylko. Okazało się, że grupą szczególnego ryzyka są także wszyscy ci, którzy wnikliwie analizują ulotki dołączane do leków. Oni najczęściej skarżą się na działania niepożądane stosowanej terapii.

Ale w pułapkę nocebo tak naprawdę może wpaść każdy pacjent. Gdy lekarz np. zaproponuje mu zmianę droższego leku na tańszy odpowiednik. Choć może to dziwić, pacjenci z reguły lepiej reagują na leczenie droższymi preparatami, co wiąże się z ich przekonaniem o wyższym poziomie leczenia, a więc i lepszej skuteczności. Mówimy o sytuacji, w której chory jeszcze nie wziął leku, a już czuje się gorzej. Najczęściej jest to związane z negatywnym nastawieniem do terapii, przepisanego leku czy osoby lekarza. Efekt nocebo będzie także silniejszy u chorych wrażliwych na ból, i tych z historią długich i trudnych do zdiagnozowania dolegliwości.

Badania kliniczne – czy brać w nich udział?

Stop nocebo

Skoro niektórzy tak źle reagują na informacje zawarte w ulotkach leków, może lepiej byłoby nie informować pacjentów o możliwości wystąpienia działań niepożądanych? Dr Wójcicki i dr Grabowski są zgodni: skoro działania niepożądane leku występują często, zawsze należy o tym mówić pacjentowi. Dzięki temu pacjent nie jest zaskoczony.

– Nie wolno zatajać istotnych działań niepożądanych, jak np. zaburzenia potencji – byłoby to nieetyczne – mówi le. med. Radosław Wójcicki. Specjalista podkreśla też, że ma sposoby na to, by przekonać pacjenta do kontynuowania leczenia mimo nieprzyjemnych objawów, gdy wie, że wkrótce ustąpią. – Trzeba wyjaśnić rzetelnie i prawdziwie, jak i dlaczego lek ma szansę zadziałać, wobec tych właśnie objawów i w konkretnej sytuacji życiowej osoby leczonej. Poza tym często wyjaśniam, że jeśli wystąpiły określone objawy niepożądane, to znaczy, że dobraliśmy skuteczny lek, że powinno dojść do negatywnych objawów. A po 3-4 tygodniach nastąpi znacząca poprawa – mówi lek. med. Radosław Wójcicki.

Dodaje też, że zwykle po 2-3 dniach taki pacjent dzwoni, by powiedzieć, że już jest lepiej. – To klasyczny przykład placebo. Oczywiście efekt placebo-nocebo może też źle wpływać na dobre rozumienie sposobów leczenia, np. w dziedzinie psychiatrii.

Kilka lat temu świat obiegła informacja o wyniku analizy działania leków przeciwdepresyjnych. Przeprowadził ją Irving Kirsch, brytyjski badacz, który stwierdził, że leki przeciwdepresyjne w 80 proc. działają na zasadzie efektu placebo i że w związku z tym nie ma sensu ich brać. Dr Jakub Grabowski zauważa, że inni badacze (dwie niezależne grupy) wytknęli potem Kirschowi błędy metodologiczne, które znacznie zawyżyły efekt placebo. Niemniej informacja stała się popularna medialnie i niesłusznie utrwaliła się w świadomości społecznej. Tak jak przekonanie o tym, że szczepionki powodują szereg groźnych powikłań, np. autyzm – mówi dr n. med. Jakub Grabowski z Kliniki Psychiatrii Rozwojowej, Zaburzeń Psychotycznych i Wieku Podeszłego na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym.

Ciekawostką może być wynik badań we Francji firmy farmaceutycznej Sanofi, która przeanalizowała 33 000 objawów odczynów poszczepiennych. Okazało się, że większość dotyczyła takich objawów, na jaką chorobę szczepionka była podana (np. kobiety, które otrzymały szczepionkę na wirus brodawczaka, zgłaszały dolegliwości ginekologiczne). Ale badania dotyczyły szczepionek, które bazują na martwych preparatach, czyli zawierających nieżywe wirusy lub bakterie. – Zatem nie mogą wywołać reakcji chorobowych lokalnie, tylko uogólnione, jak np. alergia czy odczyn zapalny.

Zadziałał efekt nocebo – podsumowuje dr n. med. Jakub Grabowski. Naukowiec mówi też, że ważne jest to, że badania dra Kirscha dotyczyły osób uczestniczących w badaniach klinicznych. Różnią się oni od prawdziwych pacjentów m.in. tym, że muszą być całkowicie zdrowi (nie obciążeni poważnymi chorobami). Wydają się też mieć konkretne cechy osobowości, których związku z silniejszą reakcją na placebo nie można wykluczyć.

Wynik rezonansu to nie wyrok! Zanim zrezygnujesz z biegania, udaj się do dobrego fizjoterapeuty

Jak sobie radzić z efektem nocebo?

Czy możemy w jakiś sposób przeciwdziałać efektowi nocebo? W szpitalu w New Jersey przez wiele lat prowadzono ocenę stanu zdrowia pacjentów od 1984 roku – u osób zdrowych. Okazało się, że ci, którzy deklarowali zdrowie, żyli dłużej niż ci, którzy uważali się za chorych. Badacze z New Jersey podkreślali, że nawet gdy się bierze pod uwagę inne czynniki, jak: wiek, nadwagę, tryb życia, itp. to i tak przeświadczenie o naszej kondycji jest bardzo istotne. Podobno pesymistyczna wizja naszego stanu zdrowia skraca nam życie średnio o 10 lat. Gdy się analizuje przyczyny chorób ludzi na całym świecie, można dojść do wniosku, że około 10 proc z nich wynika z naszego stanu psychicznego.

Co można zrobić, by nie popadać w marazm i nie skracać sobie życia? Wiele badań potwierdziło, że medytacja może być narzędziem do tego, by walczyć z negatywnym wpływem złych emocji na nasz stan zdrowia. Na Uniwersytecie Harvarda prof. Henry Benson jako jeden z pierwszych na świecie zaczął badać korelacje nauki i naszego stanu ducha. Skupił się na wpływie stresu na nasze zdrowie.

Nawet do 90 proc. powodów wizyt lekarskich w świecie zachodnim jest spowodowanych stresem. To on popycha nas do negatywnego myślenia i złego nastawienia do swojego stanu zdrowia. Stanowi otwarte wrota dla nocebo. Trzeba z nim walczyć. Benson przeanalizował wpływ medytacji religijnej na całym świecie. Doszedł do wniosku, że w każdym przypadku powtarzanie określonych słów czy gestów oraz skupienie się powoduje zmiany w naszej fizjologii. Niszczące działanie stresu znika.

Prof. Benson w 2008 roku przeprowadził badanie, które sprawdziło, jak medytacja wpływa na ekspresję genów w naszym ciele. Okazało się, że nawet krótkotrwała medytacja powoduje aktywację genów odpowiedzialnych za redukcję stresu, przeciwdziałającym stanom zapalnym i hamującym procesy starzenia. Nasz umysł jest zatem w stanie kontrolować podstawowy budulec ciała, czyli DNA i RNA! Współczesna nauka stwierdza jednoznacznie, że rozdział umysłu od ciała okazał się niesłuszny. Jest wręcz niemożliwy.

W nauce pojawiła się nowa gałąź badań, zwana psychoneuroimmunologią. Bada wpływ myśli i emocji na nasz układ odpornościowy – istotny element połączenia ciała z umysłem.

Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły