Strona główna ZdrowiePsychologiaTerapia parZwiązki Chcesz być szczęśliwa w związku? Zacznij od pokochania siebie!

Chcesz być szczęśliwa w związku? Zacznij od pokochania siebie!

autor: Agata Brandt Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Jak przekonują psychologowie, nie da się stworzyć udanego związku z partnerem, jeśli wcześniej nie ma się go z… samym sobą. – Bez zrozumienia tego będziemy nieświadomie sabotować każdą miłosną relację – mówi psycholożka i psychoterapeutka Violetta Nowacka.

Strona główna ZdrowiePsychologiaTerapia parZwiązki Chcesz być szczęśliwa w związku? Zacznij od pokochania siebie!

W udanym związku niezbędne jest poczucie własnej wartości wchodzących w niego partnerów, tak jak solidne fundamenty dla domu. Bo niskie poczucie własnej wartości to mały sabotażysta, który, ukryty głęboko w mózgu, steruje twoim zachowaniem i sprawia, że nie jesteś w stanie ani obiektywnie ocenić jakości relacji, w której jesteś, ani się nią w pełni cieszyć. Do tego związek działa jak papierek lakmusowy – w codziennym, intymnym kontakcie z drugim człowiekiem na wierzch wychodzi prawda o tym, jak postrzegasz siebie i świat.

Jeżeli więc kolejne związki nam nie wychodzą, ciągle „trafiamy na takich samych popapranych facetów”, albo za każdym razem borykamy się z tymi samymi problemami, warto zastanowić się, czy problemem nie jest niskie poczucie własnej wartości.

Agata Brandt: Dlaczego, mając niskie poczucie wartości, nie stworzymy udanego związku?

Violetta Nowacka: Bo wtedy tak naprawdę nie kochamy i nie akceptujemy siebie. Nie jesteśmy spełnieni i szczęśliwi, żyjąc sami ze sobą, więc nie potrafimy dać tego spełnienia i szczęścia komuś innemu. To trochę tak, jakby nasz układ nerwowy nie był nauczony spokojnego, szczęśliwego przeżywania życia, więc nie zauważy, że w związku z kimś jest fajnie, albo nie będzie wiedział, co zrobić, by tak było.

Niskie poczucie wartości wiąże się z odczuwaniem lęku, smutku, poczucia winy. To są emocje zakorzenione w naszej podświadomości i cały czas nimi wibrujemy, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Jak, odczuwając tak negatywne emocje, możemy poczuć spokój, szczęście, miłość – które przecież są ich odwrotnością? To dlatego osobie z niskim poczuciem wartości jest bardzo trudno poczuć się szczęśliwą. Jeśli już, to czuje to tylko przez chwilę. Dlatego każdy kolejny jej związek jest pogonią za szczęściem, które ciągle jej umyka.

Ale zaraz, pierwsze 23 lata związku przeżywamy, będąc w stanie zakochania, czyli upojeni endorfinami, serotoniną, dopaminą i koktajlem innych hormonów buzujących w mózgu. Wtedy jesteśmy przecież szczęśliwi?

– Szczęśliwi – i w pewien sposób znieczuleni tymi wszystkimi hormonami. Gdy jednak faza zakochania mija, powinna pojawić się faza stabilizacji i dojrzałej miłości. Osoby z niskim poczuciem wartości albo w tym momencie kończą związek i szukają następnego, który znowu da im endorfinowego kopa, albo wchodząc w fazę stabilizacji, zachowują się w sposób, który sabotuje relację i niszczy ją w kluczowych obszarach.

– Jakie najważniejsze dla zdrowego związku obszary niszczy niskie poczucie wartości?

– Po pierwsze, niszczy współpracę z partnerem, która jest główną bazą związku. Związek polega na tym, że mamy do siebie nawzajem zaufanie, uczymy się od siebie i współpracujemy ze sobą. Jeśli nie mamy poczucia własnej wartości, to nie ufamy sobie, własnym myślom, odczuciom i poglądom, czujemy, że nie możemy na sobie polegać. Więc albo nadmiernie polegamy na partnerze, który musi przejąć cały ciężar decyzyjności, albo wpadamy w drugą skrajność – tak bardzo boimy się stać zależne, że stajemy się hiperniezależne i uciekamy od jakiejkolwiek zależności od partnera. Żadna z tych postaw nie pomaga w zbudowaniu zdrowej relacji. Kolejnym bardzo ważnym obszarem, który szwankuje przez niskie poczucie własnej wartości, jest komunikacja.

Bo nie umiemy komunikować mężczyźnie swoich potrzeb?

– Albo mówimy o nich tak niejasno, że partner nie wie, o co nam chodzi. Niskie poczucie wartości sprawia, że mamy problem z wyrażaniem się przez „ja”. A na tym polega asertywna, zdrowa komunikacja – że mówimy, co my czujemy, czego my chcemy. Jeśli tak się nie dzieje, w rezultacie zaczynamy uciekać się do manipulacji i podstępów, bo boimy się dawać partnerowi informacje zwrotne, zwłaszcza negatywne.

Czyli partnerka nie powie partnerowi na przykład, że zależy jej, żeby idąc na święta do rodziców, założył koszulę i marynarkę, tylko rzuca aluzje i złośliwości – że chyba oszalał, że chce wyjść w tym starym swetrze…

– Tak, manipulujemy, wyzłośliwiamy się, mówimy naokoło lub w ogóle czekamy, aż on sam się domyśli. To samo dzieje się w kolejnym kluczowym dla związku obszarze – w intymności. Niskie poczucie wartości sprawia, że nie eksponujemy swoich potrzeb związanych z bliskością, czułością, seksem. Nie umiemy poprosić i wyjaśnić, czego potrzebujemy, a w łóżku partnerzy też muszą współpracować i komunikować swoje potrzeby. W rezultacie zaczynamy unikać seksu albo wpadamy w drugą skrajność – skupiamy się w nim tylko na potrzebach partnera i negujemy własne.

– Niskie poczucie własnej wartości sprawia, że to nie będzie zdrowy związek?

– Nie może być zdrowy, bo wnosimy weń energię strachu, zwątpienia, złości, smutku. Partner odbiera kobietę jako pesymistkę, nieporadną, niepozbieraną emocjonalnie albo zbyt osaczającą lub mającą niemożliwe do spełnienia wymagania. Trudno być z taką partnerką szczęśliwym. A i my, mając uszkodzone poczucie własnej wartości – mówię „uszkodzone”, bo nikt się z takim nie rodzi, to wynik trudnych doświadczeń z dzieciństwa – nigdy nie jesteśmy w pełni spełnione i szczęśliwe. Więc jeżeli znowu skończyłyśmy związek po kilku latach, albo ciągle czujemy się w nim źle – choć na przykład przyjaciółki mówią, że przesadzamy, bo mamy świetnego faceta – to jest to idealny moment, by przyjrzeć się, według jakich schematów działamy. I czy ich przyczyną nie jest nasze niskie poczucie własnej wartości.

– Jakie zachowania w związku świadczą o tym, że mamy problemy z poczuciem własnej wartości i to ono sabotuje związek?

– Przede wszystkim nieuzasadniona zazdrość. Czyli nie mamy wiarygodnych dowodów niewierności, ale ciągle myślimy, że on nas zdradza, ogląda się za innymi. Pojawia się nadinterpretowanie jego zachowań, zadręczanie samej siebie zazdrosnymi myślami albo partnera atakami zazdrości. Kolejny schemat to bycie przesadnie kontrolującą i nieufną. Jak żandarm – nakazujemy mu, zakazujemy, przepytujemy, gdzie był, kiedy, z kim. A jak się nie wyspowiada, robimy awanturę – wściekamy się, gdy partner nie daje się skontrolować.

W obu przypadkach w pewien sposób „nadrabiamy” swoje niskie poczucie wartości, atakując partnera?

– Tak, ale możemy też pójść w drugą skrajność i stać się od niego kompletnie zależne w takim sensie, że zrzucamy na niego odpowiedzialność za wszystko – nasze wybory, życiową sytuację, samopoczucie.

Same nie potrafimy zająć się swoimi potrzebami i wisimy na mężczyźnie jak bluszcz?

– A do tego zadręczamy go, że to jego wina, że się źle przez niego czujemy. „Nie mogę zrobić prawa jazdy, bo muszę się zajmować tobą i domem” –  to bierna agresja, ucieczka od odpowiedzialności za swoje życie. Podobny aspekt zależności, tylko jeszcze bardziej bierny, ma kobieta dziecko. Ona też uważa, że partner jest za wszystko odpowiedzialny, i polega na nim w każdej decyzji, ale tu pojawia się coś w rodzaju wyuczonej bezradności – nie może spać bez niego, będzie płakać, gdy on pojedzie w delegację. Jest wiecznie w lęku, demonizuje zagrożenia – wszystko po to, by mężczyzna się nią opiekował. W kontrze do tego zachowania jest kolejny schemat, czyli wchodzenie w rolę opiekunki partnera. Bo niskie poczucie wartości może też sprawić, że stajemy się wyręczającą służącą kobietą satelitą, której życiowym celem jest zadowolenie partnera.

Jakie są inne przykłady toksycznych zachowań w związku, gdy mamy niskie poczucie wartości?

– Możemy rozpaczliwe domagać się komplementów, uznania i obecności partnera. Zawsze jest nam za mało jego uczuć, więc żebrzemy: „A powiedz, że mnie kochasz”, „A przytul mnie”, „ A napisz do mnie z pracy”. Można również ustanowić związek centrum swojego wszechświata do tego stopnia, że żyje się w lęku przed porzuceniem przez partnera i ma ataki paniki na myśl o końcu związku. Stres jest tak silny, że niektóre osoby odczuwają uczucie duszności albo nie mogą spać. Myśli o porzuceniu towarzyszą wtedy ludziom od rana do wieczora – nawet gdy związek wydaje się stabilny i nic nie wskazuje na to, że może się rozpaść.

Rozumiem, że wtedy w związku ciągle „stąpamy na paluszkach”, bojąc się sprowokować to nieuchronne według nas rozstanie?

– Tak, ale przy takiej postawie możemy mieć do czynienia z kolejnym schematem, czyli unikaniem konfrontacji ze strachu przed konfliktem. Tu też jest lęk o rozpad związku – że sobie nie poradzimy, nie przeżyjemy same, więc na wszelki wypadek wycofujemy się z jakiejkolwiek wymiany zdań, w której już są jakieś emocje. Zamykamy się w sobie i myślimy, że może jakoś to będzie, może samo się rozwiąże, może da się zamieść pod dywan. Podobnie będzie zachowywać się osoba w kolejnym schemacie – pełnej uległości. Ona się całkowicie podporządkowuje, bierze na siebie za wszystko winę, nie stawia żadnych granic, nigdy nie powie partnerowi „nie”, zawsze ulega.

– Czy taka pełna uległość nie dotyczy też kobiet w przemocowych związkach? Osoby w nich trwające ewidentnie mają ogromne problemy z poczuciem własnej wartości.

– Tak, to już ekstremalna sytuacja, do której doprowadzić nas może niskie poczucie wartości. Nie pozwala nam ono dostrzec, że zachowanie partnera jest nie w porządku, i ignorujemy oczywiste dowody bycia wykorzystywaną, poniżaną. Pozwalamy, by partner wyżywał się na nas emocjonalnie, manipulował na różne sposoby, a my albo tego nie zauważamy, albo to ignorujemy i go usprawiedliwiamy: „Bo on miał ciężki dzień”, „Bo niepotrzebnie się wtedy odezwałam”.

– Czyli – jeśli tego nie przepracujemy – w każdym kolejnym związku będziemy powtarzać ten sam schemat zachowań związanych z niskim poczuciem wartości?

– I tak, i nie. Tak – w tym sensie, że jeśli nie zobaczymy, że mamy problem i wielką dziurę tam, gdzie powinnyśmy mieć miłość i zaufanie do siebie, to nie stworzymy udanego związku. Nie – dlatego że schemat naszego zachowania nie zawsze musi być taki sam. Są ludzie tak mocno tkwiący w jednym ze schematów, że powtarzają go w różnych związkach, wciąż nie mogąc wpaść na to, co mają w sobie zmienić. Więc będą wchodzić w te same typy relacji, aż zobaczą, co jest w nich do uzdrowienia. Czasami jednak pacjentki mówią, że dopiero gdy związały się z prawdziwym narcyzem czy psychopatą – a wcześniej takich osób nie przyciągały – taka osoba uruchomiła w nich skrajne reakcje związane z niskim poczuciem wartości i dlatego zdecydowały się przyjrzeć własnej psychice. Dopiero w silnie toksycznym związku zobaczyły w sobie aspekty, których wcześniej nie chciały widzieć.

– Czyli można nie wiedzieć, że ma się niskie poczucie własnej wartości?

– Można. Myślę, że dużo osób byłoby zdziwionych, gdyby to o sobie usłyszały.

– Bo uciekają od tej świadomości?

– Albo dlatego, że są bardzo pewne siebie. Problem w tym, że pewność siebie to nie to samo co poczucie wartości, ona jest tylko jego częścią. Często wręcz bywa tak, że nadmierną pewnością siebie maskujemy niskie poczucie wartości. Jesteśmy pyskate, przesadnie brawurowe, takie „hej do przodu” albo opryskliwe – właśnie po to, by nie poczuć, że czegoś nam brakuje. Poczucie wartości jest głęboką świadomością wartości istnienia siebie jako człowieka i tego, że mamy kompetencje, by żyć i przetrwać – mamy same do siebie zaufanie, że sobie poradzimy.

– Żeby stworzyć udany związek, trzeba przepracować swoje niskie poczucie wartości?

– Tak, praca nad nim to warunek stworzenia stałego i szczęśliwego związku. Uważam, że to misja każdego człowieka – odkrywać własną naturę i pozbywać się tych wyobrażeń o sobie, które ktoś nam kiedyś wdrukował. Bo przecież nie rodzimy się z niskim poczuciem własnej wartości – ono się pojawia na gruncie wczesnodziecięcych doświadczeń. Czyli na przykład nie mieliśmy bezpiecznego stylu przywiązania do rodziców – bo byli przemocowi albo postępowali nieprzewidywalnie, nie zaspokajali naszych potrzeb, byli niedostępni emocjonalnie. Powodem niskiego poczucia wartości mogą być też zaburzone relacje z długoletnim autorytetami z dzieciństwa: nauczycielami, trenerami czy dziadkami, a także trauma – przeżyliśmy wypadek, zgubiliśmy się w tłumie, zostaliśmy w szpitalu na kilka miesięcy. Niezależnie od tego, co było tego powodem, uważam, że to jest życiowe zadanie każdego z nas – sprawdzić, co się w nas zawaliło, odgarnąć gruz i zrealizować swoją pełnię życia.

Zobacz także: Walentynki w pojedynkę – jak nie czuć się samotnie w dniu zakochanych?

Zobacz także: Sekret szczęśliwych par. Jak oni to robią, że tworzą udane relacje od lat?

Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły