Strona główna Kąpiele leśne Adam Wajrak: co zrobić, gdy znajdziesz ranne zwierzę?

Adam Wajrak: co zrobić, gdy znajdziesz ranne zwierzę?

autor: Anna Augustyn-Protas Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Widzisz leżącego bezradnie jelonka albo ptaszka, który wypadł z gniazda. Co zrobić, gdy znajdziemy ranne zwierzę, a o czym lepiej od razu zapomnieć, tłumaczy miłośnik przyrody Adam Wajrak.

Strona główna Kąpiele leśne Adam Wajrak: co zrobić, gdy znajdziesz ranne zwierzę?

Kwiecień, maj, czerwień to sezon, gdy pojawia się zwierzęce potomstwo. Można łatwo spotkać je w lasach i wypatrzeć w gniazdach. Bywa jednak, że zamiast w otoczeniu rodziny, dzikie maluchy widzimy same. Najczęściej wzruszająco nieporadne, dygoczące ze strachu, czasem ranne, patrzące na nas wystraszonymi, szeroko otwartymi oczami…

Większość z nas natychmiast chce pomóc. I dobrze. Ale jak to zrobić najrozsądniej? Jak pomóc rannemu ptakowi lub rannej sarnie? Adam Wajrak na pytanie o ranne lub opuszczone zwierzę ma jedną, choć zaskakującą radę.

Pożar lasu – jak się zachować?

Adam Wajrak mówi, co zrobić, gdy znajdziesz ranne zwierzę w lesie lub na ulicy. Młody jelonek siedzi w trawie.

Anna Augustyn-Protas: Nie ma dnia, żeby ktoś nie pisał na Facebooku, że właśnie znalazł pisklę, które wypadło z gniazda, że leży takie biedne i potrzebujące pomocy…

Adam Wajrak: Pewnie to nie pisklę, a podlot, większość osób myli terminy. Pisklę to bardzo młody ptak, jeszcze ślepy, nieopierzony, ptasie niemowlę. To co najczęściej wychodzi z gniazda, to w 80 proc. podlot, młody ptak, który opuszcza gniazdo, bo taka jest biologia jego gatunku. Chodzi o rozproszenie, zmniejszenie ryzyka.

Te młode jeszcze nie latają dobrze, albo w ogóle nie latają, ale opuszczają gniazdo, bo gdyby siedziały w nim razem z całą rodziną to wszyscy mogliby łatwo paść ofiarą drapieżnika. A tak rozprasza się ryzyko. Jeden młody siedzi w gnieździe, drugi pod drzewem, i rodzice je wszystkie spokojnie karmią.

Nam się często wydaje, że każdy ptak ma tak komfortowe, wielkie i bezpieczne lokum jak np. bocian, którego młode bardzo długo mogą i przebywają w wielkim jak młyńskie koło gnieździe, ale tak nie jest.

Większość ptaków – nomen omen – gnieździ się z rodzeństwem w niewielkim koszyczku. I czyha na nich wszystkich sporo zagrożeń: kuny, ale też sójki, dzierzby, srokosze… Dla większości ptasich rodzin im potomstwo szybciej opuści gniazdo, tym lepiej.

Adam Wajrak: co robić, gdy spotkamy w lesie dzika, wilka lub głodnego niedźwiedzia?

– I czasem spada nam pod nogi. Widok przejmujący. I to chyba normalne, i dobrze o nas świadczy, że chcemy takiej istocie pomóc. Jak to zrobić najlepiej?

– Najlepiej nie robić nic. Niech sobie siedzi. Rodzice się nim zajmą. Wiem, że to brutalne, ale tak działa natura. Widzę, ile krzywd może wyrządzić nieprofesjonalista w ramach takiej pomocy. To rzadko kiedy kończy się dobrze.

Sporo osób zabiera je do domu, próbuje karmić, ale bardzo trudno przywrócić je do natury. Najczęściej są źle odżywiane, pojawiają się różne niedorozwoje… Pół biedy, kiedy takie zwierzę dostanie się do profesjonalnego azylu, ale nawet tam nie nauczy się życia.

– Ale przynajmniej przeżyje.

– Czasem, jeśli natykamy się na ranne zwierzę, widzimy krew, albo znajdujemy gniazdo strącone podczas remontu, możemy poszukać pomocy na stronach Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska i sprawdzić, gdzie jest najbliższa placówka.

W przypadku Warszawy pomocny jest Ekopatrol, można do nich zadzwonić pod numer tel.: 986

Ale nie ratujmy na własną rękę. Nie bierzmy dzikiego zwierzątka do domu. Ono nigdy nie czuje się dobrze wśród ludzi. Nie nauczy się funkcjonować tak, jak inne osobniki swojego gatunku, a jak każde dzikie zwierzę będzie z czasem walczyło o dominację… Źle skończy. A jeśli jest ranne, uszkodzone, to i tak nie przeżyje. Zwierzę też ma prawo do śmierci.

Dłonie w rękawiczkach trzymają podlota. Co zrobić, gdy spotkamy ranne zwierzę - odpowiada Adam Wajrak.

– Co jeśli podlot leży na ruchliwej drodze albo w ogrodzie, gdzie biega pies. Interweniować? Przenosić gdzieś?

– Tak, weźmy delikatnie w dłonie, najlepiej w rękawiczkach, teraz każdy je ma, i wynieśmy na pobliską łąkę lub w krzaki. Rodzice malucha znajdą go na pewno.

– A jeśli wygląda zdrowo, siedzi schowany w krzakach, ale jest sam i wygląda na potrzebującego pomocy. Jest to ptaszek, ale też jelonek, wzruszająco śliczny lisek, na nasze oko ewidentnie opuszczony przez najbliższych…

– Tu obowiązuje żelazna zasada: żadnego podchodzenia, żadnego dotykania, żadnego brania na ręce i zabierania do domu. Każde zbliżanie się to jest odstraszanie rodziców, którzy na pewno kręcą się w pobliżu i chcą nakarmić malucha.

Często to powtarzam: „Czy ty, będąc zwierzakiem, podleciałabyś/podeszłabyś do dziecka, gdyby nad nim pochylał się taki wielki potwór jak człowiek? Nie, czekałabyś, aż on odejdzie”. I to jest najlepsza rada od zwierząt, i ode mnie.

Adam Wajrak o polowaniu na dziki i ustawie o zwalczaniu ASF

Adam Wajrak – miłośnik zwierząt, autor programów i bestsellerowych książek o ich życiu („(Za)piski Wajraka”, „Zwierzaki Wajraka”, „Kuna za kaloryferem, czyli nasze przygody ze zwierzętami” (wspólnie z Nurią Selva Fernandez), „Przewodnik prawdziwych tropicieli”, „To zwierzę mnie bierze”, „Wilki”, „Umarły las” (wspólnie z Tomaszem Samojlikiem), „Lolek”, i nowość: audiobook „Wielka księga prawdziwych tropicieli”.

Dowiedz się więcej: https://www.lasy.gov.pl/pl/informacje/faq/zwierzeta/

Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły