11 lutego 2019 r. Główny Inspektorat Farmaceutyczny wstrzymał w obrocie wszystkie leki zawierające w składzie substancję czynną fenspiryd. Jak mówi Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych: „produkty zawierające fenspiryd mogą mieć potencjalny wpływ na występowanie zaburzenia rytmu serca”. Niejeden rodzic słysząc te rewelacje złapał się za głowę: przecież ja podawałem syrop zawierający ten składnik dziecku wielokrotnie! I co teraz? Jeśli maluch nie ma problemów z sercem, zapewne nic złego się nie stało. Ale niech ta awantura o leki (fenspiryd zawarty jest w syropach i tabletkach) będzie dla nas wszystkich przestrogą. To nieprawda, że z większością problemów zdrowotnych naszych dzieci możemy sobie poradzić szybko, łatwo i przyjemnie – np. podając syropek o pysznym owocowym smaku. Zdrowie naszych dzieci zależy od wielu czynników, a ponieważ jest dla nas najcenniejsze, poświęćmy mu nieco czasu i uwagi.
Spis treści
Syrop na gorączkę
– Droga mamo, gorączka u dziecka to poważna sprawa, nie lekceważ jej i od razu kiedy tylko się pojawi, daj maluszkowi taki i taki syrop. Dzięki temu (w domyśle) zapobiegniesz poważnej chorobie… Prawda?
NIEPRAWDA!
Każdy dobry pediatra powie ci, żeby gorączki do 38 st. C nie obniżać za pomocą leków. Jest bardzo potrzebna i to dobrze, że podczas infekcji organizm broni się w ten sposób. W podwyższonej temperaturze szybciej giną wirusy i inne chorobotwórcze drobnoustroje – a więc niewielka gorączka (do 38 st. C) sprzyja zdrowieniu! Jeśli więc dziecko dobrze się czuje, nie boli go głowa (niektóre maluchy nawet przy niskiej temperaturze narzekają na silny ból), ma ochotę na zabawę, ani nie traci apetytu, to daj mu działającą napotnie herbatkę z lipy z miodem, pozwól w ciągu dnia częściej poleżeć i odpocząć a do jedzenia zaproponuj rosół ugotowany na wiejskiej kurze.
Jeśli gorączka nie rośnie gwałtownie, ale jest dokuczliwa dla dziecka – obniżaj ją naturalnie np. stosując ochładzające okłady (kark, łydki), pilnuj też żeby dużo piło. Ponieważ większość infekcji sezonowych wywoływanych jest przez wirusy, które organizm sprawnie zwalcza sam, maluch zapewne po 2-3 dniach, wróci do zdrowia. Dzięki takiemu treningowi będzie miał sprawniejszy układ odpornościowy i być może kolejnej infekcji nie złapie w ogóle!
A co jeśli od razu podasz lek obniżający gorączkę? Zaburzy on równowagę flory bakteryjnej w jelitach, co obniży odporność dziecka. Owszem zadziała – gorączka spadnie na jakiś czas, ale dzięki temu zarazki będą rozmnażały się bez przeszkód. Dziecko może więc rozchorować się bardziej i trudniej będzie mu wrócić do zdrowia.
Uwaga! Gorączkę przekraczającą 38 st,. C należy obniżać! Jeśli infekcja przebiega z wysoką temperaturą, dziecko powinno znajdować się pod opieką lekarza i przyjmować zalecone przez niego leki w określonych dawkach.
Syrop na kaszel
Twój maluch kaszle? Tu masz ogromny wybór. Reklama goni reklamę. Ten syrop zawiera takie wspaniałe składniki, tamten jeszcze wspanialsze, jeden na suchy, drugi na mokry… Ojej, który wybrać? Żaden! Zanim sięgniesz po jeden z tych cudów o smaku bananowym czy truskawkowym, lepiej idź do mądrego, doświadczonego pediatry, żeby ocenił DLACZEGO dziecko kaszle. Kaszel może być objawem wielu schorzeń i zanim poda się dziecku lek, koniecznie trzeba sprawdzić przyczynę problemu. Zastosowanie niewłaściwego leku może przynieść naprawdę opłakane skutki…
Przykład – mój starszy syn jako niemowlę potem kilkulatek często pokasływał, a kaszel zazwyczaj prędzej czy później doprowadzał do zapalenia oskrzeli lub krtani. Wówczas, modny był pewien syrop na kaszel (E.) zawierający właśnie ów nieszczęsny fenspiryd – rozrzedzał wydzielinę, działał przeciwzapalnie. Mówię modny, ponieważ każdy lekarz czy lekarka do jakich trafiałam z dzieckiem (jako dociekliwa mama byłam co najmniej u kilku pediatrów) nieustająco zalecali mu ten nieszczęsny syrop. Pamiętam jak dolewałam mu go do butelki z mlekiem i tak podawałam. Inaczej moje dziecko nie było w stanie tego przełknąć. Potem przemycałam w soczkach. Robi mi się zimno, kiedy sobie przypomnę jakie ilości tego syropu mój synek wypił przez całe dzieciństwo.
Jak się po latach okazało, nie tylko podawałam mu lek niepotrzebnie, ale poważnie mu szkodziłam. Okazało się bowiem – jak odkrył pierwszy, mądry i bardzo dociekliwy pediatra polecony przez przyjaciół – mój syn cierpiał na refluks żołądkowo-przełykowy. Kaszel nie miał więc nic wspólnego z infekcją górnych dróg oddechowych, tylko z problemami z żołądkiem!
Uwaga! Badania potwierdzają, że na refluks żołądkowo-przełykowy może cierpieć nawet 70 proc. dzieci.
Refluks rzeczywiście nasilał się podczas przeziębienia, ale podawanie wówczas słodkiego syropu działało mniej więcej tak jak dolewanie oliwy do ognia. Dawałam więc – zgodnie z zaleceniami lekarza – więcej syropu i drugi syrop (tez słodki) na zahamowanie odruchu kaszlu… Prowadziło to w sposób nieunikniony do nasilenia choroby refluksowej, treść żołądkowa, która dostawała się do przełyku, zaczynała podrażniać górne drogi oddechowe, co w efekcie prowadziło do zapalenia oskrzeli, zapalenia krtani itd. Antybiotyk, sterydy…
Dodam, że po leczeniu przeciwrefluksowym kaszel minął. Owszem dziecko nadal się przeziębiało od czasu do czasu, ale wiedziałam, że właściwe ułożenie w łóżku (materac układa się pod odpowiednim kątem, tak, żeby głowa była wyżej, a nogi niżej), lekkostrawna dieta i zmniejszenie aktywności fizycznej – w zupełności wystarczą. Czasami trzeba było podać lek wziewnie – ale nigdy doustne, bo nie wolno było obciążać żołądka.
Syrop na odporność
Reklama, którą ostatnio ciągle słyszę w radio: Chłopczyk opowiada mamie, że mama jego kolegi powiedziała, że należy dbać o odporność. Oczywiście – potwierdza matka. I… proponuje dziecku syropek, który wzmocni jego odporność. Syrop ma naprawdę dobry skład, same naturalne ekstrakty ziołowe. To naprawdę ewenement ponieważ większość żelków, miśków czy innych suplementów teoretycznie wzmacniających układ immunologiczny, jako główny składnik zawiera szkodliwy syrop glukozowo-fruktozowy i cukier. Obydwa fatalnie wpływają na organizm i zamiast wspierać, niszczą jego siły obronne. Ale reklama jest szkodliwa w inny sposób – daje dziecku prosty przekaz: chcę dbać o zdrowie, nie chorować, muszę brać leki lub suplementy. A przecież nie tędy droga.
Powinniśmy uczyć dzieci, że najważniejsza jest zdrowa dieta, zawierająca jak najwięcej pożywnych produktów pełnych antyoksydantów, naturalnych witamin i mikroelementów. Dbajmy o to, żeby maluch zapamiętał, że organizm silny to organizm dobrze nawodniony – wówczas śluzówki lepiej bronią się przed atakiem chorobotwórczych drobnoustrojów. Codziennie dawajmy do śniadania czy kolacji kiszonki (ogórki, kapustę, zakwas buraczany) źródło dobrych bakterii probiotycznych – wzmacniają i odżywiają mikroflorę jelit, naszego centrum odporności. Często, niezależnie od pogody chodźmy z dziećmi na spacery – pamiętajmy, że ruch może zastąpić wiele lekarstw, ale żadne nie zastąpi ruchu… Gdy krew szybciej krąży, gdy do organizmu dostaje się więcej tlenu, całe ciało staje się lepiej odżywione, a toksyny szybciej zostają wydalone z potem. To jest prawdziwe wspieranie odporności. Syropek o dobrym składzie – owszem, ale tylko jako dodatek, nie może zastąpić całej filozofii zdrowego stylu życia.
Nie podawajmy dzieciom żadnych szeroko reklamowanych leków OTC czy suplementów dla dzieci tylko dlatego, że w reklamie ktoś nas przekonuje, że są zdrowe. Może i są, ale nie ma leku, który jest dobry dla wszystkich w każdej sytuacji. Zacznijmy od naturalnych metod wzmacniania organizmu, a po suplementy czy leki sięgnijmy po konsultacji z lekarzem, wtedy kiedy naprawdę będą potrzebne.