Strona główna ZdrowieProfilaktyka zdrowiaWitaminyWitamina D Słoneczna „matematyka”

Słoneczna „matematyka”

autor: Jolanta Zakrocka Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Czy da się przeliczyć korzyści i niebezpieczeństwa wynikające z przebywania na słońcu? Ułożyć równanie, które pozwoliłoby poznać wszystkie niewiadome? Pewnie nie. Jednak im więcej wiemy, tym lepiej potrafimy chronić się przed niekorzystnym wpływem słońca i korzystać z jego jasnych stron.

W Polsce mamy średnio 1 600 słonecznych godzin, a więc 66 dni w roku. Najwięcej w maju, czerwcu i lipcu, gdy dzień trwa od 12 do nawet 16 godzin. Dla porównania – w hiszpańskim Alicante, uznanym za najbardziej słoneczne miasto Europy, słońce świeci nawet przez 320 dni w roku.

„Kiedy się obudzisz, weź 15 głębokich oddechów, wypij 15 uncji (ok. 1,5–2 szkl.) wody i przynajmniej na 15 minut wystaw się na światło słoneczne”. To rada amerykańskiego specjalisty od snu, doktora Michaela Breusa, znanego jako The Sleep Doctor [1]. Jest coraz więcej dowodów naukowych, które potwierdzają, że to pozwala jaśniej myśleć, zapewnia lepszy sen w nocy, korzystnie wpływa na zdrowie psychiczne, a nawet zmniejsza ryzyko otyłości i cukrzycy. Naukowcy tłumaczą to faktem, że naturalne światło jest najważniejszym elementem regulującym nasz dobowy rytm. A kluczowe znaczenie ma światło poranne.

4 na 5 osób cierpiących na chorobę afektywną sezonową (po angielsku SAD – Seasonal Affective Disorder) to kobiety. Schorzenie spowodowane jest niedoborem światła słonecznego i może objawiać się m.in. brakiem energii, motywacji do działania, przewlekłym zmęczeniem, uczuciem smutku, rozdrażnienia, lęku lub apatii. Jego skutkiem bywa spadek libido, nasilenie objawów napięcia przedmiesiączkowego u kobiet, wzmożony apetyt np. na słodycze, a co za tym idzie – zwiększenie masy ciała [4].

Od 10 do 30 minut codziennej ekspozycji na słońce potrzeba, żeby nasz organizm wytworzył potrzebną mu dawkę witaminy D. Ilość czasu, który możemy bezpiecznie spędzać na słońcu, zależy od fototypu – im jaśniejszą mamy skórę, tym krócej powinno to trwać [3].

Dermatolodzy wyróżniają 6 fototypów skóry, zależnie od skłonności do oparzeń słonecznych. Najbardziej bezbronna jest jasna skóra o fototypie I.

Najbardziej niebezpieczne są pierwsze kontakty skóry ze słońcem. Dlatego tak łatwo o poparzenie, gdy zimą wyjeżdżamy na urlop do ciepłych krajów. Organizm potrzebuje czasu, żeby stopniowo produkować melaninę, tworząc w ten sposób barierę chroniącą nas przed promieniowaniem UV.

Najgroźniejsze dla zdrowia są oparzenia słoneczne odniesione w młodym wielu, do ok. 15–16 r.ż. Niektórzy specjaliści twierdzą, że 5 oparzeń w dzieciństwie może zwiększyć ryzyko zachorowania na raka skóry w późniejszym wieku nawet o 80 proc. [3].

Pediatrzy zalecają, by nie wystawiać niemowląt na słońce przynajmniej do ukończenia 6. miesiąca życia (a australijscy specjaliści z Australian College of Dermatologists oraz Cancer Council Australia rekomendują wydłużenie tego czasu nawet do 12. miesiąca). Skóra małego dziecka jest cieńsza, bardziej wrażliwa, bardziej podatna na oparzenia niż u osoby dorosłej. Dopiero 30–45 dni po urodzeniu zaczyna wytwarzać pigmenty chroniące przed promieniowaniem UV.

Dlaczego zaleca się unikać słońca w godzinach południowych? To kwestia kąta padania promieni słonecznych. Im słońce jest wyżej, tym więcej dociera ich do ziemi. Po południu, gdy kąt nachylenia zmniejsza się np. do 60 stopni, intensywność promieniowania spada, ponieważ spora jego część pochłaniana jest w atmosferze.

O ochronie przeciwsłonecznej trzeba pamiętać nie tylko na plaży. Krem z ochronnym filtrem przyda się także podczas górskiej wycieczki. Im wyżej, tym promieniowanie UV jest silniejsze. Obliczono, że na wysokości około 3000 n.p.m. natężenie promieniowania UVB jest dwa razy większe, a UVA około półtora raza większe niż na wysokości poziomu morza.

Chmury zatrzymują tylko 30 proc. promieniowania. Wniosek? Promienie UV docierają do ziemi nawet w pochmurny i deszczowy dzień. Dlatego dermatolodzy zalecają korzystanie z fotoprotekcji przy każdej pogodzie przez okrągły rok.

Woda również przepuszcza promienie słoneczne – do głębokości co najmniej 10 metrów. Dlatego trzeba zabezpieczać skórę również przed kąpielą. Wyliczono, że na głębokość 1 m pod powierzchnią dociera 46 proc. promieni UVB i 72 proc. UVA [5].

Promienie UVA, które nie wywołują na skórze rumienia (a więc działają w sposób dla nas nieodczuwalny, jednak penetrują aż do skóry właściwej), potrafią przenikać także przez szyby okienne (80 proc.) i samochodowe (70 proc.).

Promienie słoneczne padają na nas nie tylko z góry, lecz także po odbiciu się od różnych powierzchni. Woda, piasek, śnieg, białe ściany i ubrania odbijają średnio ok. 15 proc. promieniowania UVB i od 10 do nawet ponad 40 proc. promieni UVA [5].

Nie istnieją preparaty, które zapewniają 100-procentową ochronę przed promieniowaniem UV. Dlatego według zaleceń Komisji Europejskiej maksymalny współczynnik ochrony (SPF, z ang. Sun Protection Factor) deklarowany przez producentów kosmetyków może wynosić 50+. Zwłaszcza że różnice w stopniu ochrony nie są aż tak znaczące – preparaty z faktorem zarówno 30, jak i 50 chronią skórę w ponad 90 procentach.

W sprzedaży (np. w aptekach) można jednak spotkać preparaty z wyższym faktorem, np. SPF 100. Jak to możliwe? Takie oznaczenia stosują niektórzy producenci wyrobów medycznych, które podlegają innym przepisom niż kosmetyki.

Skuteczność preparatów ochronnych w dużym stopniu zależy od tego, jaką warstwę preparatu nałożymy na skórę i jak często będziemy ponawiać aplikację. Optymalna ilość kremu ok. 2 mg/cm2 skóry – dla takich ilości przeprowadzane są laboratoryjne testy. Wyliczono, że do zabezpieczenia twarzy i szyi potrzeba ok. pół łyżeczki kremu, a całego ciała – ok. 30 ml. Zerknij teraz na pojemność twojej tuby z kremem. Na jak długo ci wystarcza? 😉

Skuteczność filtrów przeciwsłonecznych spada już po 2–3 godzinach, dlatego mniej więcej co tyle czasu należałoby posmarować się ponownie. Jeszcze częściej, jeśli w międzyczasie się kąpiemy.

Kremem ochronnym trzeba posmarować się 15–20 minut przed wyjściem z domu – zawarte w nim substancje potrzebują mniej więcej tyle czasu, by zacząć działać z pełną skutecznością.

Aby ograniczyć ryzyko zachorowania na raka skóry, w tym czerniaka, dermatolodzy polecają metodę 7W. Na czym polega?

  1. Wrzuć na siebie koszulę.
  2. Wetrzyj krem z filtrem UV.
  3. Włóż kapelusz na głowę.
  4. Wsuń na nos okulary z filtrem UV.
  5. Wypoczywaj w cieniu od godz. 10 do 14.
  6. Wystrzegaj się solarium.
  7. W te pędy do lekarza, jeśli pojawił się nowy pieprzyk lub dotychczasowy uległ zmianie. Pamiętaj również o comiesięcznej samokontroli skóry [2].

Źródła:

  1. Breus, M., Griffith, S. (2021). Energize! Go from Dragging Ass to Kicking It in 30 Days. London: Ebury Publishing.
  2. Akademia Czerniaka. (b.d.). Nie lekceważ znamion. Poradnik dla pacjenta. Pobrane 5 lipca 2023 z https://www.akademiaczerniaka.org/pliki/dla-pacjentow/poradnik/poradnik-dla-pacjenta-nie-lekcewaz-znamion.pdf
  3. https://www.mp.pl/pacjent/dermatologia/
  4. https://podyplomie.pl/psychiatria
  5. https://www.uwagaslonce.pl/
Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły