Strona główna DzieckoZdrowie dziecka Podrzucanie dziecka do góry – zabawy niebezpieczne dla malucha

Podrzucanie dziecka do góry – zabawy niebezpieczne dla malucha

autor: Anna Augustyn-Protas Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Chcesz dziecku sprawić frajdę, a możesz mu… zaszkodzić. Na czarnej liście lekarzy znajduje się coraz więcej popularnych zabaw. W tym jedna zupełnie nowa: zabawa smartfonem. Czemu na niektóre przyjemności lepiej uważać, wyjaśnia nasz ekspert, dr Beata Szymczyk-Hałas, pediatra.

Strona główna DzieckoZdrowie dziecka Podrzucanie dziecka do góry – zabawy niebezpieczne dla malucha

– Liczba leczonych maluchów przekracza już 40 tysięcy rocznie. Główną przyczyną pobytu dzieci w szpitalu są urazy. W przypadku noworodków i niemowląt niemal w 100 proc. wynikają z nieodpowiedniej opieki dorosłych – nie pozostawia złudzeń Beata Szymczuk-Hałas. – Pokutuje opinia, że mały człowiek jest miękki i elastyczny, że upadki, a nawet uderzenia w głowę są dla niego nieszkodliwe. To nieprawda. Rodzice nie zdają sobie sprawy, jak łatwo jest zaszkodzić dziecku. Czasem nawet w obecności lekarza czy pielęgniarki włączają filmiki na tabletach, żeby malucha rozbawić, wysoko go podrzucają, mocno kołyszą w nosidełku… – wylicza pediatra.

Niestety, w ferworze zabawy łatwo przekroczyć barierę zdrowego rozsądku i narazić malucha na ból, łzy, a nawet uszczerbek na zdrowiu. Przybywa dziecięcych rozrywek, które są bardziej ryzykowne, niż dotąd myśleliśmy. Oto 8 najbardziej popularnych, przez które jednak nikomu może nie być do śmiechu.

Dziecko między rodzicami, czyli raz, dwa, trzy, skaczę!

Znasz to na pewno: idzie mama, tata, a pomiędzy nimi szkrab, który prosi o podniesienie za ręce w górę, i bujanie jak na huśtawce. – Taka zabawa owszem, sprawia dziecku przyjemność, ale pod warunkiem, że rodzice są bardzo uważni – przestrzega pediatra.

– Nawet nieznaczne szarpnięcie dziecięcej rączki może doprowadzić do uszkodzenia więzadeł, zwichnięcia lub skręcenia stawów, zwłaszcza barkowo-obojczykowego. Podciągnięcie za rękę dziecka wymaga siły, której użycie może też doprowadzić do pęknięć kości w obrębie dłoni maluszka. Szczególnie uważać trzeba z dziećmi młodszymi niż 2 lata, ich stawy i kości są jeszcze miękkie i podatne na uszkodzenia. A zaznany uraz nie zawsze daje o sobie znać od razu, czasem dolegliwość wynikająca z niego pojawia się po jakimś czasie.

Karuzela, albo leci, leci samolocik

Niejeden maluch piszczy z radości na samą myśl o takim „locie”. Dorosły łapie go za jedną rękę i jedną nogę, albo za obie ręce, i obraca nim wokół własnej osi – tak, by oderwać dziecko od podłoża i dać mu przez chwilę „frunąć” w powietrzu. Niestety, jak w przypadku skakania między rodzicami (patrz punkt wyżej), także podczas takiej zabawy łatwo o uraz stawów, więzadeł czy kości drobnych dłoni.

Lepiej nie bawić się tak z pociechami mniejszymi niż dwuletnie. Warto też uważać, by ta rodzicielska karuzela nie rozpędzała się za bardzo, choćby trafiło nam się dziecko żądne większych emocji – pęd powietrza może doprowadzić do przeciążeń, których skutkiem bywają nawet obrażenia narządów wewnętrznych.

Patataj przez cały kraj

Zabawa polega na sadzaniu, najczęściej kilkumiesięcznego dziecka, na kolanach, i potrząsaniu nim, w takt popularnej piosenki. Jeśli ruch kolan jest delikatny, nie ma powodu do obaw. Jeśli jednak w miarę rozbawienia dziecka ruszamy kolanami coraz energiczniej, ono zaczyna podskakiwać coraz wyżej, to – niestety – narażamy malca na urazy.

Podczas nagłych ruchów może dojść do uszkodzenia cienkich naczyń krwionośnych i wylewu krwi do mózgu, tłumaczy ekspertka. Nawet mikrouszkodzenia są niebezpieczne: mogą w przyszłości skutkować problemami w szkole, ale też np. kłopotami ze wzrokiem czy słuchem. Poza tym mięśnie szyi niemowlęcia są jeszcze słabo rozwinięte i mogą nie utrzymać jego ciężkiej głowy, która w rytm zabawy zaczyna podskakiwać. Może dojść do bolesnego naciągnięcia mięśni czy naderwania ścięgien.

Tata bawi się z dziećmi - jakie zabawy mogą być niebezpieczne dla dzieci.

4. Skakanie po materacu

Chyba dla każdego dziecka to frajda, co pokazuje choćby wielki frekwencyjny sukces parków trampolin. Potrzeba skakania, przewracania się, turlania jest wpisana w etap rozwoju. To naturalny sposób stymulacji układu przedsionkowego w uchu, który odpowiada za utrzymanie prawidłowej postawy, ale też kurs czucia własnego ciała w przestrzeni i koordynacji ruchowej. Warto jednak pilnować dzieci, żeby nie ćwiczyły ich w warunkach domowych, zwłaszcza na wysokich łóżkach. – Odbijając się od elastycznego podłoża łatwo wystrzelić jak z katapulty i boleśnie wylądować, upadając np. na głowę, co może mieć konsekwencje dramatyczne – przestrzega lekarka.

Podrzucanie dziecka wysoko do góry

Zwłaszcza w przypadku bardzo małych dzieci podrzucanie i łapanie może doprowadzić do mikrourazów. Jak przy wszystkich gwałtownych ruchach, może dojść do naciągnięcia, a w skrajnych przypadkach nawet zerwania mięśni kręgosłupa. Do tego podczas silnego podrzucania organizm dziecka jest narażony na przeciążenia, takie jakie odczuwamy przy gwałtownym hamowaniu, a które mogą skutkować obrażeniami wewnętrznymi. Taka zabawa może być też dla maluszka stresem, który czasem utrwala się w postaci stanów lękowych. Jeśli jednak dziecko bardzo ją lubi, to pamiętajmy, żeby dostosować swoją siłę do rozmiarów pociechy i nigdy nie fundować jej ryzykownie wysokich lotów.

Sadzanie dziecka do chodzika lub skaczącej huśtawki

To zabawki, o których lepiej zapomnieć na dobre! Korzystanie z takich „wspomagaczy” przez dziecko, które jeszcze nie chodzi, wymusza na nim przyjęcie pozycji, która na jego etapie rozwoju nie jest jeszcze naturalna. A  to naraża malca na nadwyrężenie kręgosłupa. Częste przebywanie w chodziku czy huśtawce może też doprowadzić do zaburzeń zmysłu równowagi. Dziecko nie uczy się oceniać ryzyka upadku, nie przewraca się, bo cały czas jest asekurowane. Zamiast szkolić się w umiejętności chodzenia, może wręcz cofać się w rozwoju.

Zabawy dla dzieci - czy mogą być niebezpieczne?

Zabawa… telefonem mamy

To nowość w zestawieniu „niebezpieczne zabawy”, ale warto o niej wspomnieć, bo powoli wypiera ruchowe zabawy z rodzicami. Coraz częściej – w dobrej wierze – opiekunowie sami podają dziecku, nawet bardzo małemu, smartfon, chcąc je uspokoić czy wynagrodzić dowolne zaznane przykrości. Telefony nawet nazywane są „smoczkiem XXI wieku”. Efekty jego nadużywania? Coraz częstsze problemy ze wzrokiem, koncentracją, łaknieniem, a nawet mową. Sama ekspozycja na światło ekranów nasila zaburzenia snu i stany lękowe. Poza tym emitowane przez urządzenia promieniowanie elektromagnetyczne ma – nie do końca jeszcze zbadany – wpływ na całe ciało.

Naukowcy przestrzegają, że w przypadku rozwijających się dopiero organizmów kilkulatków może dochodzić do nieodwracalnych zaburzeń genetycznych wynikających z uszkodzeń DNA, i może wpływać na kłopoty z płodnością w dorosłości. Maluchy do trzeciego roku nie powinny mieć więc ŻADNEGO kontaktu z monitorami komórek czy komputerów, a trzyletnie nie więcej niż kilka minut dziennie. Im dłużej uda się uchronić przed nimi pociechę, tym zdrowsza i stabilniejsza emocjonalnie wyrośnie. Nie bez powodu giganci komputerowi, tacy jak Steve Jobs czy Bill Gates swoimi dzieciom zabronili kontaktu z komputerami do ukończenia 14. roku życia…

Kolorowe, migające ostrym światłem, głośne zabawki

Według opisów producentów mają skupiać uwagę, a nawet edukować małych użytkowników. Coraz częściej okazuje się jednak, że skutek korzystania z elektronicznych gadżetów jest odwrotny do zamierzonego. – Zamiast uspokajać dzieci, nadmiernie je pobudzają – tłumaczy dr Beata Szymczyk-Hałas. – Zwłaszcza jeśli bawią się nimi bardzo małe dzieci. Hałaśliwe zabawki utrudniają koncentrację, mogą być przyczyną nadpobudliwości, kłopotów ze spaniem, nawet zaburzeń mowy. Mogą powodować trudności w nawiązywaniu kontaktów z rodzeństwem, z kolegami w przedszkolu. Utrudniać skupienie się na malowaniu, układaniu klocków czy czytaniu bajek.

A do harmonijnego rozwoju maluchy potrzebują spokojnej zabawy, rozmów, czytania prostych historii, bez agresji czy głośnej muzyki. Takie warunki pomagają im także w rekonwalescencji po chorobach infekcyjnych, z wysoką gorączką – dodaje lekarka. Hałaśliwe, pulsujące, migające zabawki w świecie i tak wypełnionym bodźcami podnoszą poziom niepokoju. Dzieci do trzeciego roku życia powinny mieć z nimi ograniczony kontakt.

Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły