Oto fragment apelu ekologów z organizacji Avaaz: Najgroźniejszy pestycyd, o którym jeszcze nie słyszeliście, nazywa się chloropyrifos. Badania wykazują, że może powodować raka, uszkodzenia mózgu i zaburzenia układu nerwowego – a jest stosowany wszędzie, także w Polsce. Chloropyrifos to pilnie strzeżona tajemnica branży agrochemicznej. Sprzedaje się w olbrzymich ilościach, a mało kto o nim słyszał i rzadko piszą o nim media.
Chloropiryfos – podstawowe informacje
Chloropiryfos nie kumuluje się w naszym organizmie, po upływie 48 godzin jest metabolizowany i wydalany wraz z moczem. Jednak dowiedziono, że ma działanie neurodegeneracyjne – wpływa negatywnie na rozwój ludzkiego mózgu.
Pestycyd ten może gromadzić się w warzywach i owocach – szczególnie tych, których nie poddajemy obróbce termicznej. Dowiedziono, że najmocniej zanieczyszczone pozostałościami pestycydów są w Polsce jabłka. Teoretycznie nie jest to niebezpieczne, bo mieści się w dopuszczanych normach. Jednak czy to prawda, okaże się w kolejnych pokoleniach.
Owoce i warzywa – które nas trują, a które możemy jeść bez obaw?
– Czy problem rzeczywiście jest aż tak poważny?
Dr inż. Maciej Tankiewicz: Zacznijmy od tego, że apel gra na ludzkich emocjach. A temat jest bardzo delikatny, bo zawsze w tle pozostaje grono osób – producentów środków ochrony roślin oraz rolników, których interes ekonomiczny zależy od stosowania tego pestycydu.
Chloropiryfos jest w istocie składnikiem mającym szerokie zastosowanie. W polskim przemyśle rolniczym ma zadanie owadobójcze – chroni płody rolne przed atakiem owadów. By jednak zrozumieć, skąd wzięła się na ten środek nagonka, musimy prześledzić historię jego powstania. I wyjaśnić, jakie są fakty – wszystkie informacje są dostępne na stronie Agencji Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych – EPA.
Początek tej historii miał miejsce w USA. Omawiany środek owadobójczy powstał w zastępstwie tych stworzonych po drugiej wojnie światowej (pestycydów chloroorganicznych), które tak naprawdę ocaliły ludzkość przed epidemią malarii i gorączki krwotocznej. Jednak po trzech dekadach, w latach 70-tych, stało się jasne, że pestycydy te są bardzo toksyczne. Sprawa została opisana przez Rachel Carson w głośnej książce Silent spring (ang. Cicha wiosna).
Autorka, ekolog z USA, ujawniła w niej, że pestycydy zahamowały zdolności rozrodcze pewnego gatunku ptaków zamieszkujących okolice jeziora na terenach rolniczych – ptaki przestały znosić jajka, nie pojawiły się nowe pisklęta. Tytuł publikacji jest nawiązaniem do ciszy bez świergotu ptaków. Stworzono więc – teoretycznie bezpieczniejszy ekologicznie – chloropiryfos.
Jak myć owoce i warzywa – aby pozbyć się chemii i pasożytów?
– A co dzieje się współcześnie, zwłaszcza w Polsce?
– Na stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest prowadzony rejestr środków ochrony roślin dopuszczonych do obrotu w Polsce. Obecnie są tam 32 środki, które zawierają różne stężenia chloropiryfosu. Na 2387 łącznie dopuszczonych wszystkich środków.
Badałem próbki wody z wybranych polskich jezior i rzek oraz polskie owoce i warzywa – gdzie wykrywałem pozostałości chloropiryfosu. Według danych krajowego Instytutu Ochrony Roślin, najwięcej tego pestycydu znajduje się w: jabłkach, selerze i koprze, nieco mniej w malinach, pietruszce, czy brokułach.
Zajmuję się badaniami pestycydów od 11 lat i widzę, że ich zastosowanie rośnie lawinowo – początkowo dopuszczonych środków było 1200, dziś, jak wspomniałem – prawie 2400!
– Dlaczego ilość stosowanych środków ochrony roślin rośnie?
– Tak naprawdę jesteśmy zmuszeni do stosowania pestycydów. Ocieplanie się klimatu powoduje wzrost chorób grzybiczych roślin, które dosłownie piętnują polskie plantacje. Poza tym grzyby atakujące plony, zwłaszcza zboża, także wydzielają bardzo toksyczne dla nas substancje, czyli mykotoksyny. Są szkodliwe już w bardzo małych dawkach.
Musimy zatem stosować opryski. W przeciwnym wypadku nie będziemy mieli co jeść. Pamiętajmy, że populacja ludzka wciąż wzrasta i oczekuje dostępu do żywności niedrogiej, ale spełniającej określone wymagania. Większość woli kupić piękne, kolorowe jabłko, bez żadnej plamki. To ma swoje konsekwencje. Z drugiej strony są zyski plantatorów, którzy chcą uzyskiwać jak największe plony bez strat.
– A jak sytuacja wygląda obecnie w USA?
– Dopuszczony jest bardzo szeroki zakres stosowania chloropiryfosu. EPA podaje, że w USA pestycyd ten jest stosowany także do zaprawiania nasion: kukurydzy, grochu, fasoli i ogórka – przed chrząszczami i robakami.
Do roku 2001 chloropiryfos dopuszczony był także do stosowania w gospodarstwach domowych jako remedium na mrówki, karaluchy czy owady w przydomowych ogródkach. Jednak zostało to zabronione, gdy ujawniono niepokojące wyniki badań.
Otóż przebadano dzieci, których matki były wcześniej narażone na kontakt z chloropiryfosem. Okazało się, że dzieci te wykazywały zmiany w zachowaniu, jak spadek uwagi i koncentracji bądź nadpobudliwość, miały też słabszą pamięć oraz niższy iloraz inteligencji. Dowiedziono, że wynika to z neurotoksyczności pestycydu, czyli jego szkodliwego wpływu na rozwój mózgu.
Należy podkreślić, że wciąż nie poznano mechanizmu działania toksycznego tego pestycydu, zwłaszcza jego działania genotoksycznego. Od tego momentu zaczęto kwestionować bezpieczeństwo stosowania chloropiryfosu.
To nie wszystko: inne badania ujawnione przez EPA wykazały, że gdy do wody poddawanej chlorowaniu dostanie się chloropiryfos, następuje reakcja substytucji, która sprawia, że tworzy się 100 razy bardziej toksyczny związek. Stanowi to dodatkowe ryzyko zdrowotne.
W 2018 i 2019 roku EPA usiłowała doprowadzić do zakazu stosowania chloropiryfosu, ale lobby producentów i stowarzyszeń rolników zablokowało proces. Ostatecznie udało się uruchomić procedurę ponownej rejestracji podejrzanego związku. Wszelkie badania toksykologiczne muszą być przeprowadzone do 2022 roku. Do tego czasu chloropiryfos może być jednak nadal używany.
Zdrowe ryby – czy jeszcze mamy do nich dostęp?
– Skoro istnieją tak niepokojące doniesienia o skutkach stosowania chloropyrifosu, to dlaczego się z niego nie rezygnuje?
– Nie bez znaczenia jest fakt, że środowiska zajmujące się produkcją rolną – zwłaszcza plantatorzy bawełny, soi i kukurydzy, które to uprawy stanowią podstawę gospodarki USA – blokują zmiany. A w ich uprawie chloropiryfos jest obecnie niezbędny. Problem polega też na tym, że nauka nadal nie poznała mechanizmu toksycznego działania tego związku. Jednak są czynione kroki zapobiegawcze.
W Europie działa EFSA – Europejski Urząd ds. bezpieczeństwa żywności, który reguluje na naszym kontynencie wszelkie kwestie związane z bezpieczeństwem żywności. W 2019 roku w lipcu EFSA zajęła oficjalne stanowisko w sprawie wpływu chloropiryfosu na zdrowie. Zakwalifikowała substancję do kat. 1B, czyli mogącej mieć toksyczny wpływ na procesy rozwojowe ludzkiego płodu.
EFSA nie umie jednak oszacować dozwolonej bezpiecznej dawki, która nie miałaby działania szkodliwego dla zdrowia i rozwoju człowieka. Mimo znanych około 4000 badań na toksyczność – wciąż nie poznano mechanizmu toksyczności.
Warto wspomnieć, że w jednym z badań na ciężarnych szczurach stwierdzono toksyczność chloropiryfosu już w najmniejszej dawce: 0,3 mg na kg masy ciała. Nie wiadomo więc, od jakiej dawki zaczyna się toksyczność. Badania te trzeba by zatem powtórzyć.
– Jakie są perspektywy na przyszłość i co możemy zrobić, by chronić się przed szkodliwymi pestycydami?
– Zarówno w Unii Europejskiej, jak i w Stanach zjednoczonych trwają obecnie badania mające na nowo zarejestrować chloropiryfos do obrotu (lub go wycofać). To wymaga jednak czasu. Trzeba też dodać, że związek ten jest w Polsce stosowany w stosunkowo niewielu preparatach, w porównaniu z tym, co praktykuje się w USA. To pocieszające.
A co można zrobić? Uważam, że potrzebna jest edukacja, trzeba wykonać pracę u podstaw. Potrzeba jeszcze więcej szkoleń dla rolników, które uświadamiają, jak ważne jest ścisłe przestrzeganie przepisów i zaleceń dotyczących stosowania pestycydów, które mają określone bezpieczne dawki. To bowiem od rolnika zależy, czy użyje odpowiedniej ilość preparatu, czy ją zwiększy – na wszelki wypadek, by mieć gwarancję, że plony będą opłacalne.
W Gdańskim Uniwersytecie Medycznym przy Zakładzie Toksykologii Środowiska uruchomiliśmy też, jako pierwsi w Polsce, nowy kierunek studiów – zdrowie środowiskowe. Studenci otrzymują tam wiedzę z zakresu medycyny, toksykologii, ekologii, zarządzania i prawa. To pomoże wykształcić przyszłe kadry – świadome zagrożeń, jakie niesie przemysł oraz gotowych wdrażać innowacyjne rozwiązania, które będą bezpieczniejsze dla naszego zdrowia i ekosystemu. Mam taką nadzieję.
Czy zatem powinniśmy podpisać się pod apelem? Wszystko wskazuje na to, że tak. Historia już wiele razy dowiodła, że zjednoczenie sił pojedynczych głosów pomaga zmienić nawet najbardziej utrwalone zasady i przepisy. Chodzi jednak przede wszystkim o to, by rosła świadomość tego, jakie konsekwencje i zagrożenia wiążą się z globalną gospodarką i nowoczesnym rolnictwem. Zawsze da się coś zrobić.
Uprawa awokado – jaki ma wpływ na środowisko i życie plantatorów?
Źródła:
- Rejestr środków ochrony roślin: https://www.gov.pl/web/rolnictwo/rejestr-rodkow-ochrony-roslin
- Opinia EFSA: https://www.efsa.europa.eu/en/efsajournal/pub/5809
- Listy Farmerów i Stowarzyszeń popierających stosowanie: https://www.epa.gov/ingredients-used-pesticide-products/letters-support-september-2018-department-justice-action
- Opinie EPA: https://www.epa.gov/ingredients-used-pesticide-products/chlorpyrifos
- Informacje o pestycydzie: https://sitem.herts.ac.uk/aeru/ppdb/en/Reports/154.htm
- Informacje o kierunku studiów: https://zdrowiesrodowiskowe.gumed.edu.pl/