Strona główna ZdrowiePsychologia Czy można się śmiać, gdy spadają bomby? Odpowiada psycholog Andrzej Tucholski

Czy można się śmiać, gdy spadają bomby? Odpowiada psycholog Andrzej Tucholski

autor: Katarzyna Koper Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

– Można, a nawet trzeba! – uważa psycholog Andrzej Tucholski. Śmiech to jedna z najprostszych technik obniżania napięcia, które kumuluje się w nas pod wpływem stresu.

Strona główna ZdrowiePsychologia Czy można się śmiać, gdy spadają bomby? Odpowiada psycholog Andrzej Tucholski

Internetowe memy

Od pierwszego dnia napaści Rosji na Ukrainę w mediach społecznościowych roi się od wojennych kawałów, memów i filmików ośmieszających rosyjskiego agresora. Informacje o Ukraince, która strąciła rosyjskiego drona słoikiem kiszonek, czy o kradnących z pomocą traktora rosyjski czołg ukraińskich rolnikach biją rekordy popularności w mediach społecznościowych.

Jak to możliwe, że w obliczu wojennej tragedii ludzie znajdują siły do wymyślania żartów i nagrywania śmiesznych filmików? Jak to możliwe, że te żarty śmieszą nas, obserwatorów, z przerażeniem śledzących doniesienia z frontu?

Wentyl emocji

– Śmiech jest naturalną metodą wewnętrznej kontroli emocji, bardzo przydatną w trudnych sytuacjach – mówi Andrzej Tucholski, psycholog z Uniwersytetu SWPS. Historia pokazuje, że humor ośmieszający przeciwnika kwitł w czasie minionych wojen.

Przykładem jest choćby twórczość z okresu Powstania Warszawskiego. Masowo powstawały wtedy humorystyczne przyśpiewki, żarty, plakaty. Tworzyli je zarówno walczący, jak i cywile. To znaczy, że ich potrzebowali. – Nie spodziewałbym się, że najokropniejszy mem zrobi piorunujące wrażenie na wrogu i osłabi jego działanie – mówi Andrzej Tucholski. Ale choć na chwilę doda otuchy nam i naszym sprzymierzeńcom, pozwoli popatrzeć na nasz wspólny problem z innej strony. To my go bardzo potrzebujemy!

Śmiech nie zawsze bywa wesoły, czasem bywa nerwowy. – Badania przeprowadzone przed kilkoma laty na Uniwersytecie Yale pokazały, że nerwowy śmiech to jedna ze spontanicznych reakcji na bodźce, które wytrącają nas z równowagi – mówi psycholog. Ten mechanizm widać w literaturze i filmach u ludzi, którzy znaleźli się w beznadziejnej sytuacji, np. skazańców. Gdy nie pozostaje już nic innego, zaczynają się śmiać, by choć na chwilę złagodzić trudne do zniesienia napięcie – i to rzeczywiście działa. W jaki sposób?

– Humor i śmiech to skuteczny sposób na choć chwilowe oderwanie się od smutku, strachu i lęku – tych wszystkich nieprzyjemnych emocji, które wiążą się z wojną – mówi Andrzej Tucholski. Humor, podobnie jak aktywność fizyczna, pozwala je choć na chwilę odpędzić. Śmiejąc się i żartując, redukujemy napięcie, które kumuluje się w ciele. Ono w dłuższej perspektywie prowadzi do pojawienia się dolegliwości psychosomatycznych, depresji, myśli rezygnacyjnych.

Dlatego w ramach profilaktyki powinniśmy dbać o to, by to napięcie regularnie redukować, np. przez śmiech (sprawdź: na czym polega joga śmiechu), aktywność fizyczną czy techniki relaksacyjne. Musimy mieć świadomość, że jeśli o to nie zadbamy, to narastające napięcie i tak znajdzie sobie ujście. Niekoniecznie w taki sposób, w jaki byśmy sobie życzyli – np. w formie agresywnego zachowania, ataku płaczu czy paniki.

Jak mądrze pomagać? Cenne wskazówki od psycholog Pauliny Danielak

Jak pomaga śmiech?

– Śmiech redukuje stres i napięcie oraz rozluźnia nadmiernie spięte pod wpływem stresu mięśnie. Pobudza produkcję endorfin, popularnie nazywanych hormonami szczęścia, które poprawiają samopoczucie oraz zmniejszają odczuwanie dolegliwości bólowych – wymienia Andrzej Tucholski. Dlatego śmiech jest uznawany za naturalny lek przeciwbólowy. Ponadto wzmacnia układ odpornościowy poprzez obniżenie poziomu hormonu stresu i pobudzenie produkcji przeciwciał. Badania dowodzą, że ludzie pozytywnie nastawieni do życia chorują rzadziej i żyją dłużej.

Jak dokładnie działa śmiech na organizm w obliczu stresu? – Ten mechanizm widać dobrze w sadze o Harrym Potterze – zauważa psycholog. – Są w niej potwory boginy, które zmieniają się w coś, czego najbardziej się boimy. Skuteczną metodą na pokonanie strachu przed najstraszniejszymi potworami jest wyobrażenie sobie ich jako coś głupiego i śmiesznego. Ta metoda działa także w prawdziwym życiu – dodaje.

Zastanówmy się, co by było, gdyby żołnierze na froncie rozmyślali ciągle o miażdżącej przewadze wroga i snuli czarne scenariusze? Bardzo trudno o motywację do działania, gdy jesteśmy przekonani, że nasz przeciwnik wie wszystko, jest wybitnym strategiem, militarnym geniuszem i ma nad nami niewyobrażalną przewagę! W takiej sytuacji nie pozostaje właściwie inne rozwiązanie, jak tylko się poddać. Ale skoncentrowanie uwagi choć na chwilę na jego wadach i słabościach pozwala spojrzeć na sytuację z innej strony. Humor pozwala uciec od myśli o tym, że się boimy, jesteśmy zmęczeni, głodni, niewyspani. Relaksuje i dodaje energii, a w dodatku buduje poczucie więzi z naszymi sprzymierzeńcami.

Wspólne poczucie humoru jest jednym najistotniejszych wyznaczników tego, czy nowa relacja, czy to romantyczna czy zawodowa, okaże się znacząca. Dlatego dzielenie się wojennymi żartami i śmiesznymi filmikami jest nam bardzo potrzebne. – To, że cały kontynent śmieje się z tych samych wojennych żartów, ma wpływ na budowanie wspólnoty na różnych polach – zauważa psycholog.

Gelotologia, czyli śmiech to zdrowie

Granice dobrego humoru

– O ile nie ma nic złego w obśmiewaniu przeciwnika, nawet z imienia i nazwiska, publikowaniu prześmiewczych memów z jego wizerunkiem w gronie znajomych, którzy mają podobne poczucie humoru jak my, to jednak głęboko niewłaściwe jest szydzenie z ludzkich tragedii i umniejszanie ich – zauważa Andrzej Tucholski. Dehumanizacja przeciwnika to narzędzie militarne, które ma zastosowanie w psychologii wojennej, ale jednocześnie granica, której nie powinniśmy przekraczać w humorze wojennym.

Wiele osób zastanawia się, czy pokazywać wojenne memy uchodźcom z Ukrainy.Radziłbym raczej poczekać, aż to oni nam je pokażą – radzi Andrzej Tuchowski. – To wyraźny sygnał, że bawią nas te same rzeczy, więc także przyzwolenie na żarty wojenne. Natomiast jeśli kogoś dobrze nie znamy, może się okazać, że to, co nas śmieszy, w nich porusza bardzo trudne emocje. Dlatego to oni powinni nadawać ton rozmowy o sprawach dla nich bolesnych. Jeśli okaże się, że reagują na wojenny humor podobnie jak my, nie ma przeszkody, by się nim z nimi dzielić.

– W pierwszych dniach wojny miałem przyjemność pomagać wolontariuszom na Dworcu Centralnym w Warszawie – opowiada Andrzej Tucholski. – Zdarzało się, że nawet zmęczeni wielogodzinną podróżą uchodźcy próbowali z nami żartować. Wśród naszych gości z Ukrainy krążył żart, że gdy się poprosi wolontariusza o sprowadzenie wymarłego kilka milionów lat temu dinozaura, który ma być żywy i ładny, to ten odpowie: „OK, nie ruszaj się z tego miejsca. Wrócę do ciebie za 20 minut!”.

 

Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie