Dr Joanna Kot – psycholożka i psychoterapeutka, pracująca w nurcie psychologii procesu, tworzy autorski projekt Droga Kobiety, w ramach którego wspiera kobiety w rozwoju i życiowych kryzysach. Prowadzi również psychoterapię i warsztaty w sytuacji trudnej płodności w ramach projektu Płodnik.
Podobno coraz więcej Japonek decyduje się na ślub i wesele… z sobą samą. W Japonii powstają kawiarnie i dyskoteki dla singli. W Polsce, kraju o raczej tradycyjnej kulturze, takie przedsięwzięcia pewnie wywołałyby opór społeczny. Jednak i u nas słowo „miłość” czy „relacja” zmienia swoje znaczenie. Zwłaszcza kobiety odkrywają, jaką radość daje im zawierzenie sobie samej, pokochanie siebie i czerpanie z tego związku. Czego? Mądrości, która pomaga lepiej dogadać się ze światem. Jak więc zdrowo związać się ze sobą?
Dominika Bagińska: Dlaczego coraz więcej kobiet wybiera życie bez związku? Takie mamy czasy?
Dr Joanna Kot: Możemy mówić o zmianie ducha naszych czasów. To normy kulturowe, kontekst społeczny, zbiorowe wartości. Wpływają na to, jak żyjemy. Nie tak dawno (a może w mniejszych miejscowościach nadal) społecznie oczekiwane było, że kobieta dość szybko powinna znaleźć partnera życiowego. Tak zapewnia sobie bezpieczeństwo i status – wyższy w porównaniu do kobiet niepozostających w stałym związku. Bycie mężatką oznaczało, że ci się w życiu powiodło. Byłaś postrzegana jako na tyle wartościowa, że jakiś mężczyzna wybrał ciebie do wspólnego życia. Stąd dążenie kobiet do szybkiego zamążpójścia, cenionego bardziej niż niezależność, rozwój osobisty…
Współcześnie kobiety dysponują znacznie większymi zasobami i potencjałem – są wykształcone, zarabiają, mają świadomość swoich potrzeb i dążą do ich zaspokojenia. Chcą się rozwijać. Bycie w stałej relacji nadal pozostaje wartością, ale zaczyna stanowić tylko jeden z kilku ważnych obszarów – niekoniecznie najważniejszy. Większość kobiet decyduje się na bycie z mężczyzną i tworzenie z nim wspólnego życia. Jednak coraz częściej starają się też spełniać w innych obszarach, nadal pozostając w relacji.
Jest też część, która świadomie wybiera – przynajmniej na danym etapie życia – niebycie w relacji. Jeszcze kilkanaście lat temu byłby to powód do ocen i żartów typu: „Jest zbyt wymagająca, przebierała i w końcu została z niczym”. Teraz pojawia się to jako pozytywny, dostępny wzorzec życia.
Edyta Zając: co niszczy miłość?
– A może życie solo jest po prostu łatwiejsze?
– Bycie w relacji bywa i piękne, i trudne – to bardzo rozwojowe doświadczenie. Możemy się dużo dowiedzieć o sobie i zmieniać tak, aby wzrastać. Ale nie jest to decyzja bez kosztów. Relacja, żeby mogła trwać i być satysfakcjonująca, potrzebuje na co dzień naszej energii, uważności na siebie i drugą stronę, pracy nad sobą – jeśli nasze wewnętrzne trudności nie pozwalają jej się rozwijać.
Decyzja o zrezygnowaniu z bycia z kimś – np. na dany czas – umożliwia skierowanie tej energii w wybrane przez nas obszary życia. Co nie oznacza, że w relacji nie jest to możliwe, ale znika konieczność odpowiedzialności za nią, a to uwalnia nasze zasoby. Bycie solo stwarza nam przestrzeń – wewnątrz nas i na zewnątrz – do głębszego poczucia i poznania siebie. Bez konieczności dzielenia uwagi na siebie i relację. Sprawia, że kobiety mogą zanurzyć się w sobie, rozpoznawać siebie. Mogą przeznaczać czas na to, co jest im teraz potrzebne. Podążają za tym, czego chcą, czymkolwiek to jest. Tylko pozazdrościć!
– Więc bycie singielką oznacza stan umysłu?
– Tak. Dla wielu kobiet życie w pojedynkę oznacza budzenie się w spokoju, z uważnością na siebie. Kontakt ze sobą i życie we własnym rytmie. Totalna niezależność w planowaniu dnia, roku, życia. Masz ochotę na rewolucję? Na długie podróże, ekstremalne pasje, niekonwencjonalny styl życia? Proszę bardzo! Nikogo nie stawiasz w trudnej sytuacji. Masz totalną wolność wyboru. To jest piękne i na szczęście coraz częściej dostrzegamy, że bycie żoną czy partnerką, a często też matką, jest cenne, ale można postawić na życie solo i czerpać z niego.
Są kobiety, które potrafią dostrzec wartość tej wolności i skorzystać z niej w życiu. Wszystkie zresztą mamy potrzebę niezależności i stanowienia o sobie. Te kobiety, które pozostają w relacjach, również potrzebują przestrzeni, w której nie ma partnera i dzieci, która należy tylko do nich. Zazwyczaj po prostu realizują ją w mniejszym zakresie.
Cechy szczęśliwej singielki
Czuje swoją sprawczość, decydując o sobie i o swoim życiu.
Bierze za siebie odpowiedzialność.
Jest uważna na siebie, słucha swoich potrzeb i je szanuje, korzysta z prawa do realizowania zainteresowań, spełnienia marzeń, rozwoju.
Kocha siebie i otacza się troską.
Tylko taka kobieta jest zdolna do dojrzałej relacji.
Ona jednak wybiera relację ze sobą.
I czuje, że ma do tego pełne prawo.
– Czy jest cena życia solo?
– Bycie solo i przeżywanie życia z kimś to dwie wartości, dwa wybory. Tak samo cenne. Coś ważnego dają, ale też czegoś nas pozbawiają. Kulturowo i biologicznie bardziej cenione jest bycie z kimś, pewnie ze względu na przetrwanie gatunku i struktur społecznych. Ale nie oznacza to, że życie solo jest czymś gorszym, mniej wartościowym. Jest po prostu czymś innym.
Kobiety, które decydują się być same, rzadko są samotne. Zazwyczaj, choć nie pozostają w związku, mają w życiu ważne relacje, siatkę wsparcia, sprawdzonych przyjaciół wokół siebie. I taki stan nie musi się wiązać z żadnym okresem życia (np. w okolicy pięćdziesiątki, kiedy odchowamy dzieci). Niekoniecznie chodzi o wiek metrykalny, a raczej o obecność tego miejsca tam w środku, z którego podejmuję spokojną i świadomą decyzję: teraz tego chcę w moim życiu. Należy ono do mnie i chcę przeżywać je właśnie w ten sposób. Być może kiedyś zmienię decyzję.
– Czy można nauczyć się cieszyć z życia w pojedynkę, kiedy tracimy partnera?
– Jeśli brak nam wewnętrznej zgody na życie w pojedynkę, nie jest to życie solo z wyboru. Raczej przydarza się kobiecie. Np. po śmierci męża, rozstaniu, niemożności znalezienia partnera. Wtedy kobieta czuje się ofiarą takiej sytuacji i cierpi z powodu samotności. Wówczas trudno ją racjonalnie przekonać do dobrych stron takiego życia.
Z jakiegoś powodu nie chce być sama. Często w wyniku wcześniejszych trudnych doświadczeń, które teraz przywołują psychiczny ból i utrudniają odnalezienie tego, co jest cenne w byciu samej. Np. wyjazd w długą podróż, skoro nikt mnie „nie trzyma”. Przeprowadzka tam, gdzie chcę, spędzanie czasu wolnego tak, jak lubię, bez poczucia, że zaniedbuję drugą stronę i relację.
– Gdzie jednak szukać wsparcia, jeśli życie ułoży nam się tak, że bycie singielką to konieczność?
– Warto spróbować psychoterapii, która pomoże przepracować ból życia w pojedynkę – jeśli kobieta tak tego doświadcza. To ważny sygnał i warto przyjrzeć się takiemu uczuciu w sobie. Znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego samotność jest dla mnie niełatwa, jak jej doświadczam, skąd biorą się moje trudne reakcje na ten stan? A może jest jakaś druga strona tej sytuacji? Może znam kogoś, kto lubi i ceni samotność – i ciekawe, co takiego w sobie ma, że potrafi docenić ten stan i nim się ucieszyć? Jak to robi? Warto to poodkrywać.
Jak się podnieść po zdradzie? – Joanna Godecka
– Jak może przebiegać proces stawania się kobietą solo?
– Droga dojścia do tego miejsca to indywidualne historie kobiet. Ich doświadczenia, głębokie przekonania, za którymi stoją ważne dla nich wartości. Istotne potrzeby związane z czymś, co nazywamy dążeniem do samorealizacji. Czasem bliżej nieokreślone poczucie, że tego właśnie chcę dla siebie, nawet jeśli nie do końca to rozumiem.
Tak naprawdę my wszyscy żyjemy w pewnym kontinuum: całkowita niezależność kontra przynależność (rodzaj zdrowej zależności). W ciągu życia zbliżamy się raz do jednego, raz do drugiego bieguna. Nasza pozycja na tym kontinuum wyraża się konkretnie w naszym życiu. Wszyscy mamy w sobie te dwie strony. Z czasem rozpoznajemy je coraz lepiej i uczymy się czerpać z obu.
Kobiety solo z wyboru często mają dużą potrzebę autonomii, a potrzebę przynależności, którą również posiadają, realizują po prostu w inny niż tradycyjny sposób.
– Na czym polega prawdziwa, zdrowa miłość do siebie samej?
– Wybór autentycznego życia – w swojej prawdzie, np. niezmuszanie się do bycia w relacji, by spełnić oczekiwania rodziny czy wewnętrznego krytyka; pójście za sobą, co często jest niekomfortowe, naraża na krzywdzące oceny, odrzucenie – to jest prawdziwa miłość do siebie.
Jasne, że czasem wolałabym jak wszyscy. Chciałabym uniknąć komentarzy, spojrzeń, mieć święty spokój na spotkaniach rodzinnych. Ale właśnie z szacunku i miłości do siebie, szacunku do swojego życia, które mam za zadanie dobrze przeżyć, nie mogę inaczej, bo tak jest dla mnie prawdziwie. W tym wypadku w pojedynkę. Może za jakiś czas poczuję, że to dopełniło się we mnie i że otwiera się inne miejsce, z którego będę szukała relacji. Nie wykluczam tego. Ale dziś wybieram tak. Mam do tego prawo i chcę sobie to dać. I to jest miłość.
Dostrzegaj szczęście, kiedy jesteś sama
Zwracaj uwagę na to, co czujesz:
- czego pragniesz
- za czym tęsknisz
- o czym marzysz
- jakiego życia chcesz dla siebie
- co przynosi ci radość i zadowolenie
I daj sobie to wszystko.
Masz ten przywilej, że twój czas i inne zasoby należą całkowicie do ciebie i możesz zdecydować, na co je przeznaczysz.
Zobacz także: Przyjaźń w czasach samotności. Jak znaleźć przyjaciela i budować więzi w dorosłym życiu?