Lubicie tańczyć? I nie mam na myśli wyuczonych figur tanga czy walca, ale improwizowany, płynący z serca taniec. Ruch, dzięki któremu każdym gestem łączycie się w jedno z muzyką, podążacie za wewnętrznym impulsem, czujecie, jak stopniowo puszczają napięcia gromadzące się w ciele. Takie zanurzenie w sobie, pozwolenie na poniesienie przez ruch, ucieleśnienie emocji, stanów czy snów może przynieść nową perspektywę. To także cudowna forma relaksu, odreagowania stresu, wręcz medytacji w ruchu.
Taniec od zarania dziejów towarzyszył ludziom i był dla nas sposobem porozumiewania się. Wyrażaliśmy nim radość, smutek, dodawaliśmy sobie odwagi, był dla nas rytuałem. Tańczyliśmy w grupach na ślubach, pogrzebach, przed walką, żeby wywołać deszcz. Ludzie tańczą w parach, by okazać sobie miłość, czułość lub po prostu cieszyć się bliskością, harmonią i pięknem ciał. Taniec miał także w wielu kulturach funkcję uzdrawiającą – szamani tańczyli nad chorymi, by wypędzić z nich chorobę. Albo tańczymy sami, jak Grek Zorba, żeby wytańczyć to, czego nie potrafimy wyrazić inaczej.
Do tańca, ruchu i jego uzdrawiającej siły sięga także współczesna psychoterapia. Poprosiliśmy o rozmowę na temat psychoterapii tańcem i ruchem psychoterapeutkę DMT Małgorzatę Wiśniewską.
Praca z ciałem – ciało do nas mówi
Psychoterapia Tańcem i Ruchem nazywana jest DMT – jest to skrót od angielskiej nazwy Dance Movement Therapy lub DMP – Dance Movement Psychotherapy. Jest to poparty licznymi badaniami, rozpoznawany już na wszystkich kontynentach i zyskujący coraz większą popularność także w Polsce, rodzaj psychoterapii. Podstawowym założeniem terapii DMT jest to, że wszystko, co dzieje się w naszej głowie – myśli, emocje, przeżycia – ma swoje odzwierciedlenie w naszym ciele. W tym, jak się w nim czujemy, jak się poruszamy, jaką mamy postawę. Czasami jeden gest, szybszy oddech czy bicie serca potrafi przekazać więcej niż słowo. Jeśli terapeuta uważnie patrzy, widzi pacjenta, „mowę” jego ciała i wspólnie odnajdą źródło problemu, to przez taką pracę z ciałem/ruchem będą w stanie doprowadzić także do zmian w psychice – co wspomoże zdrowienie i rozwój.
– Podczas tradycyjnej sesji u psychoterapeuty pacjent w trakcie rozmowy ze specjalistą próbuje znaleźć rozwiązanie swojego problemu. Jak to wygląda podczas terapii tańcem i ruchem?
– Małgorzata Wiśniewska: Rozmowa z pacjentem jest zawsze podstawą każdego spotkania z psychoterapeutą niezależnie od tego, w jakim nurcie pracuje. Jest przecież wiele podejść w psychoterapii np. psychoanalityczne, psychodynamiczne, poznawczo-behawioralne, Gestalt i inne. W każdej z nich stosuje się inne sposoby interwencji. Łączy je jedno – podstawą jest stworzenie bezpiecznej przestrzeni dla pacjenta, nawiązanie z nim kontaktu i stopniowe zbudowanie relacji, zazwyczaj poprzez rozmowę. Coraz częściej jednak eksperci – nawet ci pracujący w nurtach werbalnych – podczas terapii podkreślają znaczenie połączenia psychiki i ciała. Czyli patrzą na pacjenta holistycznie. A my, psychoterapeuci DMT, mamy do dyspozycji jeszcze jedno narzędzie. Oprócz rozmowy z pacjentem i obserwacji pacjenta w jej trakcie słuchamy również tego, co mówi jego poruszające się ciało, jakie płyną z niego odczucia. Potrzebujemy mieć dużą świadomość siebie, własnych odczuć, aby móc korzystać z wiedzy, jaką może przynieść poruszanie się z drugą osobą w przestrzeni terapeutycznej. Czasem na wspólne poruszanie się trzeba trochę poczekać, są osoby, dla których już mówienie o swoim ciele czy ruchu jest dużym wyzwaniem. Na szczęście mamy wiele sposobów, w zależności od tematu i problematyki.
Z terapią DMT nieodłącznie związany jest aspekt twórczy – zawarty w doświadczeniach ruchowych i tanecznych, ale też w rysunku, który może powstać jako wyraz przeżywanych uczuć. Choć nawet wtedy możemy zauważyć nie tylko to, co powstaje na papierze, ale też to, w jaki sposób dana osoba rysuje, z jakim zaangażowaniem, postawą, intensywnością itp. Równie często korzystamy z metafory ruchu i symboliki ciała.
– Brzmi to bardzo naukowo…
– Małgorzata Wiśniewska: A tak naprawdę jest dość proste, organiczne wręcz. Zawsze każdą wizytę zaczynamy od rozmowy, od tego, żeby pacjent poczuł się z terapeutą bezpiecznie i komfortowo. Kolejne działania dostosowujemy do pojawiających się tematów, uzależniamy od gotowości pacjenta do zagłębiania się w różne obszary. Szanujemy jego tempo. I nie musi to być wcale taniec. Nie każdy jest gotowy na taką formę ruchu.
Rodzaj ruchu podczas sesji dopasowujemy więc do potrzeb i do tego, co czuje pacjent – ktoś może potrzebować delikatnego ruchu na początek sesji, wsłuchania się w swoje ciało albo przyjdzie akurat po ciężkim dniu i zanim będzie możliwa głębsza praca, przydatna będzie krótsza lub dłuższa relaksacja. Może zechce się położyć albo po prostu usiąść wygodnie. Czasem pojawia się potrzeba intensywnego ruchu, wyrażenia silniejszych uczuć, a innym razem (albo po silniejszym ruchu) przyjdzie moment uspokojenia, ukołysania się, ukojenia. W pracy z niektórymi tematami bardzo pomocne bywa wejście w swobodną, spontaniczną improwizację ruchowo-taneczną.
Czasami wystarczy, żeby pacjent przeszedł wzdłuż pokoju. I na przykład idzie zgarbiony, stawia niepewnie kroki albo w jakiś inny charakterystyczny dla siebie sposób. Coś mu się wtedy przypomina, okazuje się to ważne, mające związek z wieloma aspektami życia. Rozmawiamy potem, ja zadaję pytania, które mogą być pomocne w zrozumieniu siebie, być może tego, jak własna historia jest nadal obecna w życiu – i jeśli sprawia to dyskomfort albo cierpienie, to poszukujemy drogi do zmiany. Taka praca wymaga zwykle dłuższego czasu. Na początku często klienci mówią o tym, że chcieliby być bardziej pewni siebie, niezależni. Często mają świadomość, że ciało może mieć pamięć, np. strachu (przed czym?), może bólu (skąd ten ból?), jest przytłoczone jakimś ciężarem. Zgarbiona sylwetka może być symbolem lęku i niepewności.
– I każdy ruch ma znaczenie?
– Małgorzata Wiśniewska: Tak, nasze ciało komunikuje się nami poprzez ruch lub przeciwnie – poprzez brak ruchu, zamrożenie. My na poziomie umysłu czasami nie wiemy, czemu się smucimy, nie wiemy, co nas tak bardzo boli. A czasami jeden gest przypomina nam jakieś ważne dla nas doświadczenie – np. dotyk kogoś albo brak tego dotyku. To wszystko jest w pamięci naszego ciała. Teraz poruszyłam ręką w charakterystyczny sposób i przed oczami stanęły mi chwile z czasów, gdy byłam dzieckiem. Właśnie w taki sposób dotykałam mojej mamy tuż przed snem. Przypominam to sobie i nagle jakby ktoś zapalił światło w ciemnym pokoju – już wiem, skąd ten smutek, poczucie opuszczenia.
„Odcinamy się nie tylko od naszych ciał i zmysłów, ale i od innych ludzi, od przyrody. Wydaje nam się, że możemy zorganizować świat w sposób cyfrowy, za pomocą oczu i kciuków. Ale przez to tracimy kontakt ze sobą, umiejętność równowagi życiowej, a także odporność. (…) Do tego w dzisiejszym świecie doświadczamy ogromnego stresu, którego nie potrafimy wyłączyć. (…) Kontynuowanie tego stanu to utrwalanie w naszym ciele traumy. Dlatego wielkie korporacje wprowadzają zajęcia z jogi czy medytacji dla swoich pracowników, co jest świetnym pomysłem”.
Penelope Best, psychoterapeutka DMT*
Ruch bywa szybszą drogą. Dzięki włączeniu ruchu możemy pominąć dziesiątki słów, interpretacji, wchodzimy w psychikę bezpośrednio, głęboko. Zauważamy więcej z przekazu, jaki niosą zmysły. Ruch może uruchomić wiele uczuć, które były zablokowane w ciele, pomaga szybko dotrzeć do bardzo trudnych przeżyć, traum i niekiedy skontaktować się z nimi. Ciało do nas mówi, tylko my często nie zwracamy na nie uwagi. I nasza praca podczas sesji terapeutycznych polega także na tym, żeby uświadomić sobie te skojarzenia, wychwycić jak najwięcej – nawet z banalnego, wydawałoby się, poruszenia. Terapeuta jest w tym procesie uważnym, czułym obserwatorem.
– Komu w szczególny sposób można polecić terapię tańcem i ruchem?
– Małgorzata Wiśniewska: Myślę, że każdej osobie, która po prostu potrzebuje wsparcia psychoterapeuty. Przychodzą do nas osoby na indywidualne sesje, czasami w parach, często trafiają do nas dzieci. Niektórzy terapeuci pracują też z całą rodziną. Ale psychoterapia tańcem i ruchem w wyjątkowy sposób pomaga osobom, które mają problem z wyrażaniem swoich uczuć lub doświadczają ich tak intensywnie, że nie potrafią wyrazić ich słowami. Sprawdza się też bardzo w przypadku problemów emocjonalnych, które mają swoje odzwierciedlenie w ciele, np. w sylwetce czy postawie, problemach z oddychaniem. To także bardzo pomocna forma terapii dla osób z zaburzeniami odżywiania, które mają kłopoty związane z zaburzonym obrazem własnego ciała, oraz u dorosłych dzieci alkoholików (DDA), którym trudno jest zaufać innym osobom, mają problemy z bliskością czy kontaktem fizycznym. A także w przypadku zaburzeń lękowo-depresyjnych czy zespołu stresu posttraumatycznyego (PTSD).
WWO z DDA
Terapia tańcem i ruchem pomaga osobom, których ciało woła o pomoc – cierpiącym na bezsenność, mających ataki paniki, którzy przestają jeść lub nie mogą się powstrzymać od jedzenia, cierpiących na bóle w ciele niewiadomego pochodzenia itd.
Często zdarza się, że swoich pacjentów kierują do nas psychiatrzy. Uważają, że psychoterapia skierowana na działanie przyniesie najlepsze efekty. Trafiają do nas osoby, które doznały przemocy fizycznej, gwałtu lub innych traum bezpośrednio związanych z ciałem. Z takimi pacjentami musimy pracować ze szczególną uważnością i delikatnością – boją się bowiem często dotyku, unikają ruchu. Poznając historię danej osoby, mogę ją lepiej zrozumieć i kierunkować pracę. Zawsze to jednak słuchanie pacjenta daje bezpośrednie wskazówki. Słuchanie na wszystkich możliwych poziomach, np. zauważanie jego reakcji na dany temat, nawet bardzo subtelnych, jak zarumienienie policzków, powtarzające się pocieranie dłoni czy poruszanie stopą w pewnych momentach. W trakcie wywiadu sprawdzam gotowość na terapię ruchem. Są tacy, dla których w ogóle myślenie o ciele jest zagrażające. Nawet zwykła rozgrzewka – dla osób, które są oswojone ze swoim ciałem, całkowicie naturalna – dla niektórych pacjentów może być trudna. Wprowadzam więc ruch w minimalnym stopniu, np. ograniczam się do stóp, żeby pacjent przypomniał sobie, że ma ciało, gdzie są jego granice. Psychoterapia tańcem i ruchem jest tu jednak szczególnie przydatna, ponieważ pomaga na nowo odbudować bezpieczeństwo i zaufanie do własnego ciała.
Na terapię DMT przychodzą też często osoby, które tańczą od lat i ruch jest dla nich ważny. Dla nich wejście w taniec, improwizację ruchową jest czymś naturalnym. Wolą przemawiać poprzez ciało niż po prostu siedzieć i mówić. Wtedy też częściej proponuję pracę poprzez Ruch Autentyczny – szczególnie bliskie mi podejście, głęboko kontaktujące ze sobą samym, konfrontujące z prawdziwym „ja”.
– Czym różni się taniec od Ruchu Autentycznego?
– Małgorzata Wiśniewska: Granice pomiędzy różnymi rodzajami ruchu, które wykorzystujemy w terapii DMT, są płynne. Wykorzystujemy różnego rodzaju aktywności, doświadczanie ciała, które zgodnie z naszą najlepszą wiedzą pomoże pacjentowi w jego wewnętrznej przemianie. Jeśli wybierzemy taniec – uczestnik terapii może swobodnie poruszać się / tańczyć w rytm muzyki lub w ciszy. Muzyka bywa pomocna i lecząca np. przy pracy z traumą – pomaga domknąć to, co się wydarzyło, powrócić do danego rytmu. Podczas terapii grupowej możemy tańczyć wspólnie w kręgu lub każdy porusza się po swojemu, wchodząc w relacje z innymi osobami lub też ich unikając.
Natomiast Ruch Autentyczny to metoda zapoczątkowana przez tancerkę, pionierkę Terapii Tańcem i Ruchem oraz kontynuatorkę myśli Junga – Mary Whitehouse. Jest bliski sposobowi pracy z aktywną wyobraźnią w ruchu, przez niektórych określany jest jako mindfulnes w ruchu. Proponując tego typu sposób pracy, terapeuta jest świadkiem – milczącym, nieruchomym, ale współprzeżywającym każde poruszenie pacjenta. Daję znak np. dzwoneczkiem, że zaczyna się czas na ruch – taki, jaki się „sam” pojawi. Osoba poruszająca się wie, że to czas na podążenie za wewnętrznym impulsem do ruchu, bez planowania, bez kierowania. Czyli, mówiąc naszym terapeutycznym językiem :-), osoba pozwala na bycie poruszaną przez swoją nieświadomość. Po umówionym czasie znowu daję sygnał dzwoneczkiem, kończąc czas na ruch. Pacjent opowiada mi wówczas o swoich wrażeniach, jakie odczuwał w ciele, np. ciężar w jakimś obszarze, ciepło lub chłód, rozluźnienie i swobodny oddech albo przyspieszone bicie serca w którymś momencie. Albo może miał na plecach gęsią skórkę, czuł gdzieś ucisk… Mówi także o tym, co działo się w jego emocjach – jakie uczucia go ogarniały, może pojawił mu się pod powiekami jakiś obraz. Ja też włączam się do rozmowy i opowiadam, co ja zauważyłam, np.: „Widzę cię, jak zamykasz oczy, pochylasz głowę na prawy bok, kładziesz się na podłodze, oddychasz w szybkim tempie, dotykasz palcami twarzy…”. Ten sposób pracy, skupiający się czasem na krótkim momencie ruchu, któremu się przyglądamy i pogłębiamy, otwierając całą głębię przeżyć, niesie ogromną moc i potencjał do rozumienia siebie i zmiany.
„Terapia relacyjna, a tym jest Dance Movement Therapy, czasem korzysta z ciała jak z instrumentu; zarówno ciała terapeuty, jak i pacjenta, które pozostają wobec siebie w ruchu. (…) To rozmowa niewerbalna. Badania pokazują, że w ten sposób przekazujemy sobie aż 90 proc. informacji”*.
Penelope Best
Ustalona struktura ruchu, uważnej rozmowy po nim i moja rola (czyli rola świadka) daje poczucie bezpieczeństwa i tzw. kontenera (kontenerowanie to znaczy pomieszczanie emocji). Nawet jeśli spotykamy się z trudnymi tematami – ponieważ ktoś może pracować z żałobą, stratą, z trudną decyzją – to pokazanie siebie w swoich najróżniejszych prawdziwych emocjach, w obecności wspierającego świadka, a potem usłyszenie o sobie, zyskanie dodatkowej perspektywy sprawia, że wszystko może być pomieszczone. Może pojawić się poczucie ulgi czy radość doświadczenia bliskości. Praca z Ruchem Autentycznym ma duże znaczenie dla zaspokojenia potrzeby bycia widzianym. Bo z jednej strony wielu osobom oczywiście trudno jest po prostu zacząć się poruszać, gdy ktoś patrzy, a z drugiej – potrzebujemy, aby ktoś nas widział.
Większość z nas wyniosła z dzieciństwa poczucie braku – tego, że rodzice nas niewystarczająco widzieli, poświęcali nam za mało uwagi albo nie takiej uwagi, jakiej potrzebowaliśmy. Na różne sposoby to w nas tkwi i oddziałuje na to, jakimi jesteśmy ludźmi, jak realizujemy się w życiu. I to, że terapeuta – świadek patrzy na nas z otwartym sercem i uważnością, jest niesamowicie ważne i wypełniające. Z naszych doświadczeń wynika, że regularna praktyka Ruchu Autentycznego pomaga bardzo wielu osobom.
– Coraz częściej pojawiają się warsztaty, także jednodniowe, podczas których można uczestniczyć w terapii tańcem i ruchem. Czy takie krótkie doświadczenie ma sens?
– Małgorzata Wiśniewska: Oczywiście! Nawet kwadrans poruszania się, wsłuchując się w siebie, nie narzucając ruchu, a podążając za przyjemnością ruchu, przynosi korzyść. Może zaskoczę kogoś, ale działa uspokajająco. A podczas warsztatów oprócz korzyści indywidualnych dodatkową wartością są relacje, które powstają pomiędzy uczestnikami. DMT łączy w sobie nieraz odległe sposoby pracy: od wspomnianego Ruchu Autentycznego, poprzez improwizację ruchową, wzorce i rytmy rozwojowe, po tańce w kręgu. Niezależnie jednak od formy, poruszając się ze sobą, tworzymy relacje w ruchu, co otwiera w nas mnóstwo nowych obszarów, w tym relacyjnych. Często, a właściwie w tym przypadku mogę powiedzieć zawsze (choć w niewielu sytuacjach użyłabym tego słowa), jestem świadkiem powstającej bliskości wśród uczestniczek warsztatów DMT. Po ruchu we wspólnej przestrzeni i dzieleniu się wrażeniami z tego doświadczenia pojawia się, nawet wśród zupełnie nieznanych sobie wcześniej osób, rodzaj bliskości, otwartości i wzajemnej ciekawości. Uczestniczki warsztatów to często w większości kobiety, często mówią o tym, jak im brakuje takich spotkań i jak od siebie czerpią. Dają sobie w tym również mnóstwo akceptacji i wzajemnie inspirują. To jeden z najbardziej poruszających aspektów mojej pracy warsztatowej – towarzyszyć temu, współtworzyć tę przestrzeń.
I oczywiście równie ważny aspekt, z myślą o którym większość uczestników warsztatów na nie przychodzi – czyli nawiązanie lepszej relacji ze swoim ciałem. Po warsztatach wiele uczestniczek i uczestników docenia zmianę, jaka pojawia się poczuciu siebie w ciele. Nawet jeśli po jakimś czasie to poczucie minie, to „ciało już pamięta”, a my wiemy, jaki ruch służy takiemu poczuciu. Wiele osób przyznaje, że na co dzień zazwyczaj bardzo mało czasu poświęca swojemu ciału. Rzeczywiście nadal pewnie bardziej regularnie chodzimy do fryzjera, do kosmetyczki, smarujemy skórę kremem czy balsamem, robimy makijaż. To są zabiegi pielęgnacyjne, które mają utrzymać nasze „zewnętrze” w dobrej kondycji. W podobny sposób warto dbać o kontakt z ciałem jako ważną częścią siebie na głębszym poziomie, słuchając tego, co do nas mówi. Zdarza się, że różne większe czy mniejsze bóle, blokady, które wyczuwamy, łagodzimy lekami albo wręcz ignorujemy. Na szczęście coraz popularniejsza jest joga czy medytacja, które przenoszą naszą uwagę na to, co odczuwa nasze ciało, na ograniczenia, jakie w nim tkwią, i na połączenie ich z emocjami.
Mam wielką nadzieję, że terapia tańcem i ruchem również będzie coraz bardziej popularna i doceniana, zarówno jako wartościowa forma psychoterapii, jak i pogłębienia samoświadomości. Praca w grupie, na warsztatach, daje nieco inne korzyści i stawia sobie inne cele niż regularnie odbywane sesje terapeutyczne, ale każdemu z nas może przynieść wiele informacji o nas samych. O naszych potrzebach, brakach – albo po prostu da przyjemność i spokój płynące ze swobodnego kontaktu z własnym ciałem.
– Dziękuję za rozmowę
*Wszystkie cytaty pochodzą z wywiadu, którego udzieliła Penelope Best miesięcznikowi „SENS” (wydanie sierpniowe, 2019 r.).
Zumba – taniec, który pokochasz