Czy wiesz, że już 6-letnie dziewczynki uważają się za mniej mądre od chłopców? Że mniej lub bardziej subtelne sygnały przekazywane przez nauczycieli w szkołach narzucają dziewczynkom przekonanie, że nie mają zdolności matematycznych? Badania udowadniają, że dorosłe kobiety uśmiechają się nawet wówczas, gdy nie mają na to ochoty, ponieważ czują, że tego się od nich oczekuje. Od dzieciństwa żyjemy w klatce ograniczeń i cudzych oczekiwań i często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy…
Dlatego poprosiłam o rozmowę Magdalenę Korczyńską. Magda od kilku lat na swoim blogu i w mediach społecznościowych systematycznie publikuje wyniki badań naukowych, metaanaliz pokazujących podziały pomiędzy „chłopięcymi” i „dziewczęcymi” normami, w które niechcący wtłaczamy nasze dzieci. Poprzez bloga, webinary i szkolenia edukuje nas, rodziców, żebyśmy, po pierwsze, zauważyli nasze przekonania wyniesione z domu, a po drugie, nauczyli się z nimi walczyć. Dzięki temu możemy dać naszym dzieciom szansę, by naprawdę rozwinęły skrzydła i zostały tym, kim chcą. Przekonuje nas, by wychowywać zarówno dziewczynki, jak i chłopców, bazując na wiedzy, a nie na stereotypach.
Chcę, by moje córki były odważne, pewne siebie i niezależne. By kochały i akceptowały siebie oraz postępowały w zgodzie ze sobą. Domagam się, by ich otoczenie NIE podcinało im skrzydeł. To moja odpowiedzialność, by przekazać córkom, że świat dziewczynki nie sprowadza się do różu, zabawy lalkami i bycia „grzeczną”, a rolą kobiety nie jest bycie ozdobą mężczyzny. Niech żyje równość! Dziewczynka i chłopiec są tak samo wartościowi!*
Dorota Mirska-Królikowska: Skąd wziął się pomysł na to, by prowadzić blog, a potem całą akcję edukacyjną „Jak Wychowywać Dziewczynki?”?
Magda Korczyńska: Jestem mamą dwóch córek. Od kiedy pojawiły się na świecie, wielokrotnie myślałam o tym, jak sama zostałam wychowana, jakie problemy ze względu na moją płeć spotykały mnie w życiu i w jakim stopniu wpływa to na mnie nadal. Doszłam do wniosku, że niestety w ogromnym. Z wielu przekonań i ograniczeń wyniesionych z domu, szkoły, pracy muszę się wciąż „leczyć”. Chciałam tego oszczędzić moim dzieciom. Postanowiłam więc zostać bardziej świadomą mamą dla moich córek. Chciałam, żeby one miały łatwiej i lepiej.
Zaczęłam więc prowadzić bardzo osobisty blog „Jak Wychowywać Dziewczynki?”. Przedstawiałam w nim wyniki badań i analiz naukowych poświęconych stereotypom dotyczących płci. Okazało się to fascynujące! Im bardziej się w te badania zagłębiałam, tym bardziej zmieniał się mój sposób myślenia, pogłębiała się świadomość i zmieniał mój sposób wychowania córek i w ogóle styl życia.
Ale chociaż mój „Manifest Mamy Dziewczynek”, który rozpoczął mój projekt, pojawił się 3 lata temu, i chociaż codziennie nad sobą pracuję, nadal z mojej podświadomości automatycznie wychodzi mnóstwo dziwnych komunikatów i stereotypowych przekonań. Łapię się na takim myśleniu, że czegoś nie wypada, albo że takie czy inne zachowanie jest bardziej dziewczyńskie czy chłopięce…
Widzę więc po sobie, jak głęboko jesteśmy ukształtowani przez rodzinne opowieści, kulturę, bajki, książki dla dzieci. Powtarzamy automatycznie schematy dotyczące płci i co gorsza – wierzymy w nie. Sami zgodnie z tą wiarą funkcjonujemy i przekazujemy ją naszym dzieciom. Piszę więc o tym, mówię głośno, bo dopóki sami czegoś w tej materii nie zrobimy, nic się nie zmieni. I na szczęście dołącza do mnie coraz więcej świadomych osób, którym także zależy na dobru dzieci.
Możesz się nauczyć pewności siebie! Wywiad z Kasią Malinowską – certyfikowanym coachem i trenerką rozwoju osobistego
– Jednym z pierwszych badań, nad jakim się pochyliłaś, były wyniki eksperymentu opublikowane w „Science” w 2017 r. [1]. Wynikało z niego, że dziewczynki już w wieku 6 lat są mniej skłonne niż chłopcy wierzyć w to, że przedstawicielki ich płci są bardzo mądre…
– Tak, uderzyło mnie to, ponieważ w dzieciństwie miałam problemy z matematyką. Mój tata jest naukowcem. Często zadawał mi zagadki logiczne. Kiedy nie potrafiłam jakiejś odgadnąć, czułam, że nie daję rady, nie rozumiem, że jestem do niczego… I to przekonanie we mnie pozostało.
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam więc opis eksperymentu, w którym badacze zaproponowali chłopcom i dziewczynkom udział w grze przeznaczonej tylko dla bardzo mądrych dzieci. Chłopcy bez problemu postanowili wziąć w niej udział, tymczasem wiele dziewczynek wycofało się już na starcie. Były przekonane, że to ponad ich możliwości i umiejętności. A więc dziewczynki tak naprawdę wcale nie były mniej zdolne, tylko mniej wierzyły w swoje zdolności. Wycofały się już na starcie.
Dlaczego uważamy, że dziewczynki są mniej inteligentne niż chłopcy, skoro na podstawie wyników wielu badań porównawczych stwierdzono, że nie ma istotnych różnic między kobietami i mężczyznami w zakresie inteligencji ogólnej?
Dlaczego tak się stało? Otóż dzieci swoją wiarę w siebie budują na podstawie tego, co się wokół nich dzieje, jakie komunikaty dostają od nauczycieli, dziadków, rodziców czy matek, które mówią na przykład: „Ja też nie byłam dobra z matematyki. Mężczyźni mają ścisły umysł, a my humanistyczny”. A kiedy już się w to przekonanie uwierzy, zaczyna się zgodnie z nim działać.
– I to przekonanie zostaje w nas na stałe?
– Jeśli się z nim nie rozprawimy i nie zdekonstruujemy, to niestety tak. Naukowcy przyjrzeli się kobietom, które zajęły się naukami ścisłymi i trafiły na studia w tej dziedzinie. Okazało się, że o wiele rzadziej niż mężczyźni zajmują się po zdobyciu dyplomu uczelni projektami badawczymi i naukowymi, chętniej zostają nauczycielkami. A nawet jeśli wkraczają na drogę kariery naukowej, to publikują mniej niż ich koledzy, dostają też mniej pieniędzy na swoje projekty. Istnieją więc podwójne standardy wobec kobiet i mężczyzn.
W tym samym środowisku i tych samych okolicznościach w zależności od płci oczekuje się od nas i akceptuje zupełnie co innego. My, kobiety, od najmłodszych lat musimy więc zmagać się z ograniczeniami, zarówno zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi.
Dlaczego, jeśli kobieta i mężczyzna osiągną sukces, uważa się, że kobieta zawdzięcza go ciężkiej pracy lub szczęściu, a mężczyzna swoim zdolnościom?
– Bardzo niepokojące są wyniki eksperymentu przeprowadzonego przez stację telewizyjną BBC , z którego wynika, że nauczyciele w szkole inaczej traktują dziewczynki i chłopców [2]. Zupełnie nieświadomie częściej zwracają uwagę na chłopców.
– To prawda. Od pedagogów, którzy mają pieczę nad naszymi dziećmi w szkole, oczekiwałoby się przecież, że zajmą się podopiecznymi z równą troską i uwagą, bez względu na ich płeć. Tymczasem z wielu badań wynika, że nauczyciele także są przesiąknięci stereotypowym myśleniem. BBC przeprowadziło eksperyment w klasach, do których uczęszczały 8-latki.
Naukowcy, przyglądając się pracy nauczycieli, zaobserwowali np., że częściej przyznają głos chłopcom, poświęcają im więcej czasu i uwagi. Przyczyna była prosta – chłopcy byli bardziej dynamiczni, asertywni, przebojowi i mieli wyższą niż dziewczynki samoocenę. Tymczasem dziewczynkom brakowało pewności siebie i wiary we własną inteligencję, raczej cicho i spokojnie czekały na polecenia wychowawcy. Nauczyciele byli zaskoczeni wynikami. Nie zdawali sobie sprawy, że tak się zachowują.
Dlaczego według niektórych nauczycieli idealna uczennica jest spokojna, sumienna i obowiązkowa, a idealny uczeń jest aktywny, przedsiębiorczy i asertywny?
Zaangażowani w projekt naukowcy przeprowadzili z nauczycielami warsztaty, dali im wskazówki i porady, co mogą zmienić w swoim zachowaniu, w jaki sposób współpracować z dziećmi, by te czuły się równie ważne i niedyskryminowane ze względu na płeć. Okazało się, że wiele stereotypów można łatwo obalić. Jednym z nich było przekonanie, że chłopcy są silniejsi niż dziewczynki.
Na placu zabaw zamontowano sprzęt, który jest nam wszystkim dobrze znany – uderza się młotkiem w metalowy podest, a szybujący w górę wskaźnik pokazuje, jak duża była siła uderzenia. Dzieci były ogromnie zdziwione, kiedy okazało się, że najwyższy wynik osiągnęła dziewczynka, a nie chłopiec uznawany za najsilniejszego w klasie. Po kolei obalano kolejne stereotypy dotyczące wrażliwości, emocjonalności, tego, kto może być liderem. Efekty eksperymentu były zaskakujące i dla pedagogów, i dla dzieci – klasy zaczęły zupełnie inaczej funkcjonować.
Byłoby wspaniale, gdyby można było także w naszych szkołach przygotować warsztaty i wykłady dla nauczycieli dotyczące stereotypów dotyczących płci. Nie chodzi wcale o to, żeby kogoś piętnować, że coś robi źle. Tylko uświadomić niektóre mechanizmy. Najważniejsze bowiem to zdać sobie sprawę, że się je powiela i podcina dzieciom niechcący skrzydła. Kiedy mamy już taką wiedzę, możemy zacząć nasze zachowanie zmieniać.
– Pamiętam, jak w szkole bardzo mnie denerwowało, kiedy chłopcy ciągnęli mnie za włosy, a nauczyciele nie reagowali. Kiedyś wręcz usłyszałam, że to takie „końskie zaloty” – ciągnie cię za włosy, bo cię lubi.
– Poruszyłaś kolejny ważny problem – stawianie granic. Jeśli nie reagujemy na tego typu powszechne i niestety nadal przemocowe zachowania, robimy dzieciom krzywdę. Uczymy bowiem dziewczynki, żeby nie reagowały na to, gdy ktoś narusza ich granice, a chłopców, że jest to społecznie akceptowalne. Doprowadza to niestety do tego, że dzieci od najmłodszych lat mają zaburzoną umiejętność stawiania granic.
Ktoś mógłby powiedzieć, że takie ciągnięcie za włosy nie jest groźne. No jest! Jeśli tego nie prostujemy, to buduje to w dzieciach określone przekonania, które za parę lat mogą eskalować i stać się naprawdę niebezpieczne. Należy powtarzać dzieciom dosłownie już w piaskownicy, że nie wolno dotykać nikogo bez jego zgody.
Jeśli ktoś tego nie szanuje, masz prawo protestować i głośno powiedzieć, że się nie zgadzasz. A druga strona, przekraczająca granice (nie zawsze jest to przecież chłopiec, może to być także dziewczynka), także powinna otrzymać jasny przekaz – nie wolno tego robić. Nie akceptujemy takiego zachowania.
Dlaczego inaczej traktujemy agresję dziewczynek i chłopców? Zezwalamy na agresywne zachowania chłopców jako „odpowiednie” dla przyszłego mężczyzny, a hamujemy je u dziewczynek, bo „nie przystoi” to ich płci.
– No tak, tylko do obrony swoich granic czasami jest potrzebne stanowcze tupnięcie nogą, czasami okazanie złości i krzyk. A takich zachowań się u dziewczynek nie pochwala. Czujemy, że cokolwiek by się wokół nas działo, powinnyśmy być miłe i się uśmiechać. Bo tego się od nas oczekuje. Czy Tobą też tak wstrząsnęły wyniki badań dotyczące uśmiechania się?
– Tak, te wyniki badań są wstrząsające. Jedna z metaanaliz wykazała, że u dzieci nie występują różnice płci, jeśli chodzi o uśmiechanie się [3]. Dziewczynki i chłopcy uśmiechają się tak samo chętnie i często. To zmienia się od wieku nastoletniego. Kobiety biorące udział w badaniach uśmiechały się częściej niż chłopcy, ale… tylko wówczas, gdy wiedziały, że są obserwowane. Jeśli sądziły, że nikt na nie nie patrzy, różnic w częstotliwości uśmiechania się nie było.
Badania te potwierdzają, że oczekiwania wobec ról społecznych prowadzą do wykształcenia się niektórych różnic płci. A my, wywołane do tablicy, perfekcyjnie wpasowujemy się w role uśmiechniętych dziewczynek i kobiet. Odgrywamy stereotypowe, napisane dla nas scenariusze płci. Stereotyp jest taki – ładna kobieta jest pogodna, miła i uśmiechnięta. Niezależnie od tego, co naprawdę czuje…
Ale co ciekawe, kiedy opublikowałam artykuł na ten temat, wiele osób zupełnie nie zrozumiało, o co mi chodzi. Kobiety pisały: „Ale to przecież dobrze, że częściej się uśmiechamy”. A mężczyźni: „Przecież to w waszym interesie jest, żebyście ładnie wyglądały, były zadowolone. Co w tym złego, kiedy ktoś ci powie: »Uśmiechnij się«?”.
Zobacz, jak głęboko w tym siedzimy, nie widzimy nawet same tego absurdu, że ważniejsze od tego, co czujemy, jest to, jak się prezentujemy na zewnątrz… Ile razy słyszymy w swoim życiu: „Złość piękności szkodzi!”, „Nie krzyw się tak, bo zmarszczki ci się zrobią”. Dziesiątki! Każde takie zdanie utrwala stereotyp dotyczący tego, że dla dziewczynki wygląd jest bardzo ważny. Chłopcy mogą się przecież krzywić i złościć, ile tylko chcą…
Tak się zmieniłyśmy – współczesne kobiety
– Czyli „powinnyśmy” być nie tylko miłe i uśmiechnięte, ale także ładne… Otrzymujemy ten komunikat od najmłodszych lat. Ale masz śliczne kręcone włoski! Pięknie wyglądasz w tej sukience! Takie komplementy słyszą już nawet kilkulatki.
– Tak, to kolejny punkt zapalny – wiele osób nie widzi w tym nic złego. „Co może taki jeden komunikat zmienić w życiu takiej dziewczynki?” – obruszają się. Tylko że to wcale nie jest jeden komunikat. Ona słyszy tego typu hasła na każdym kroku. W bajkach królewny są piękne, mają długie rzęsy i gładką cerę, lalki mają szczupłą talię Barbie.
W reklamach, w mediach, w opiniach bliskich i rodziny – dziewczynki wszędzie słyszą, jak ważny jest wygląd. Wokół urody buduje się cały mechanizm osaczający dziewczynki. I co się dzieje, gdy śliczna kilkulatka zaczyna dojrzewać? Kiedy jej ciało zaczyna się zmieniać i dziewczynka zauważa, że daleko mu do ideału, który widzi wokoło? Nastolatka traci pewność siebie, zaczyna myśleć, że coś jest z nią nie tak. Efekt? Jak wynika z raportu HBSC (Health Behaviour in School-aged Children) z 2014 roku polskie dziewczynki mają najgorszy obraz ciała wśród rówieśniczek z 43 krajów świata…
Dlatego naprawdę warto się czasem zastanowić, w jaki sposób chcemy pochwalić dziewczynkę. Jeśli już koniecznie chcemy odnieść się do jej wyglądu, lepiej zwrócić uwagę na to, na co ona ma wpływ. Czyli zamiast mówić, że ma piękne oczy czy długie nogi, lepiej powiedzieć, że ładnie kolorystycznie dobrała bransoletkę do swetra. Jeśli ktoś przychodzi do nas do domu i komplementuje wygląd moich córek, staram się przekierować rozmowę na to, co one zrobiły: np. jakie mają osiągnięcia w sporcie.
– Jestem mamą dwóch synów. Oni też wychowują się w świecie przesiąkniętym wieloma stereotypami, takimi jak te, że chłopaki nie płaczą i że powinni być „twardzi”.
– Oczywiście. Dlatego zaczęłam pisać także o wychowaniu chłopców. Mój wpis „Jak wychować chłopca na feministę” wywołał niezłą burzę, zwłaszcza wśród ojców. Pisali oburzeni, że gdyby zastosowali się do porad z mojego tekstu, to wychowaliby gejów, maminsynków i „ciapy”, które sobie w życiu nie radzą. Tatusiowie często bowiem są „genderowymi policjantami”, którzy pilnują „męskości” swoich synów.
Wynika to zwykle z tego, że sami byli tak wychowywani. Słyszeli od dziecka, że mają być silni, twardzi, nie poddawać się słabościom. Kiedy więc widzą syna, nawet kilkuletniego, który płacze, że rozbił kolano, starają się przywołać go do porządku. Niestety niesie to okropne konsekwencje. Dziewczynki i kobiety akceptują płacz i strach, za to wypierają złość i agresję, ponieważ jest to bardziej kulturowo akceptowane.
Natomiast u chłopców jest dokładnie na odwrót – złość i agresja są akceptowane, za to okazywanie strachu i smutku już nie. Co więc się dzieje, kiedy chłopiec czuje smutek? Chcąc rozładować emocje, staje się agresywny lub zaczyna się złościć. A my, dziewczyny, czując złość, płaczemy lub… uśmiechamy się. Wygląda więc na to, że chłopcy i dziewczynki są wychowywani jak gdyby w dwóch różnych światach. Jedno wie, że może płakać, drugie – złościć się.
– Jak więc mają stworzyć harmonijny, oparty na porozumieniu związek?
– Nie jest to łatwe, jak wiemy. Dlatego nie ustaję w obalaniu stereotypów i ograniczeń, które przeszkadzają naszym dzieciom żyć w zgodzie ze sobą.
– Masz poczucie, że coś się zmienia? A właściwie, że TY dużo zmieniasz?
– Tak. Nawet muszę powiedzieć, że jestem trochę przestraszona siłą, jaką wygenerowałam – mój profil na Instagramie obserwuje 170 tys. osób. I to jest zupełnie niesamowite. Pokazuje, że tematy, jakie poruszam, są ważnym i niezaopiekowanym dotąd obszarem. Ludzie doskonale widzą, że jeśli nie zaczniemy zmieniać wychowania naszych dzieci teraz, to w kolejnych latach będziemy budzić się w tej samej rzeczywistości.
Potrzebujemy świadomych, odpowiedzialnych dorosłych, którzy zaczną do dzieci inaczej mówić i inaczej się wobec nich zachowywać. Dzięki temu następne pokolenie będzie coraz bardziej świadome, aż wreszcie dojdziemy do punktu, w którym dla wszystkich będzie oczywiste, że wszyscy ludzie, bez względu na płeć, kolor skóry, wygląd, są sobie równi. Wierzę, że to się kiedyś zadzieje. I cieszę się, że dorzucam do tej zmiany swój kamyczek.
Co możemy zrobić dla córek, czyli rady Magdaleny Korczyńskiej, w jaki sposób możemy wzmacniać pewność siebie dziewczynek, znajdują się w drugiej części tekstu:
7 wskazówek Magdaleny Korczyńskiej – Jak wychowywać dziewczynki? – Część 2
* Cytaty w ramkach są fragmentami „Manifestu Mamy Dziewczynek” opublikowanego na blogu Magdaleny Korczyńskiej – https://jakwychowywacdziewczynki.pl/manifest-mamy-dziewczynek/
Więcej:
- Wyniki badań opublikowanych w czasopiśmie „Science” w 2017 r. (Bian, L., Leslie, S., Cimpian, A. (2017). Gender stereotypes about intellectual ability emerge early and influence children’s interests. Science, 355(6323), 389-391. https://www.science.org/doi/full/10.1126/science.aah6524) przywołane w tekście Magdaleny Korczyńskiej – https://jakwychowywacdziewczynki.pl/juz-6-letnie-dziewczynki-wierza-w-stereotypy-plci/
- W 2018 roku telewizja BBC wyemitowała dwuodcinkowy program „No more boys and girls: can our children go gender-free?” („Koniec z podziałem dziewczynki vs chłopcy: czy nasze dzieci mogą nie zwracać uwagi na płeć?”). Film do obejrzenia na YT: https://www.youtube.com/watch?v=wN5R2LWhTrY&t=9s&ab_channel=chickenpox, tekst na profilu Magdaleny Korczyńskiej: https://jakwychowywacdziewczynki.pl/jak-walczyc-ze-stereotypami-plci-w-szkole/
- Brown, C.S. (2014). Parenting beyond pink and blue: how to rise your kids free of gender stereotypes. Berkeley: Ten Speed Press.