Toksyczne relacje mogą mieć charakter damsko-męski, rodzinny albo służbowy. Tym, co je wyróżnia, jest fakt, że nie są oparte na równouprawnieniu, ale na manipulowaniu w celu podporządkowania jednego z partnerów drugiemu. W tej relacji ktoś „truje”, a ktoś inny jest „zatruwany”, choć często nie zdaje sobie z tego sprawy. Trucizna sączy się małymi dawkami, dlatego ofiara może bardzo długo tego nie zauważać. Często dopiero po latach odkrywa, że była podtruwana. – Ta trucizna to rozmaite rodzaje przemocy, od fizycznej po emocjonalną i ekonomiczną – mówi psycholożka i psychoterapeutka Dorota Minta. Formą przemocy psychicznej jest także negowanie potrzeb albo stwarzanie takiej atmosfery, aby ofiara sama rezygnowała z realizacji własnych potrzeb.
To także gaslighting, czyli wyrafinowana forma przemocy psychicznej oparta na manipulowaniu, której celem jest wmówienie ofierze choroby psychicznej. Nazwa pochodzi od tytułu sztuki Patricka Hamiltona „Gaslight” („Gasnący płomień”), która opowiada historię małżeństwa. Żona podejrzewa, że jej mąż popełnił morderstwo, ale on usiłuje jej wmówić, że jej podejrzenia są oparte na urojeniach. Jego działania są na tyle skuteczne, że kobieta w końcu zaczyna wierzyć, że jest obłąkana.
Toksyczne związki mają zawsze romantyczny początek. Truciciel jest miły, wręcz ujmujący, opiekuńczy i bardzo mu zależy na relacji z ofiarą. Często jest nim osoba bliska, ważna dla ofiary: partner, mąż, matka, ojciec, rodzeństwo albo szef. Ofiara ją kocha, szanuje i ufa jej. Ponieważ nie podejrzewa jej o wrogie intencje, często nie zauważa pierwszych sygnałów świadczących o toksyczności ich relacji.
Spis treści
Co to znaczy być toksycznym?
Osoba toksyczna to taka, która krzywdzi innych w imię swoich własnych celów. Intencją truciciela jest podporządkowanie sobie ofiary. Bardzo powoli oplata ją swoimi mackami, by w końcu całkowicie ją zdominować. Zwykle robi to w białych rękawiczkach, maskując swoje wrogie intencje czułością i miłością. – Mówi na przykład: „Nie rób tego, ja zrobię to szybciej i lepiej”, albo nalega, aby ofiara zrezygnowała z pracy zawodowej, bo on/ona bez problemu utrzyma rodzinę – wymienia Dorota Minta. Te pozorne czułości mają na celu wymuszenie rezygnacji z niezależności i prowadzą do ubezwłasnowolnienia ofiary, odcięcia jej od finansów i możliwości decydowania o czymkolwiek. Dzięki temu ofiara staje się całkowicie zależna od swojego oprawcy.
Ważnym elementem strategii truciciela jest odizolowanie ofiary od środowiska, w którym dotychczas żyła. Dlatego konsekwentnie dyskredytuje i ośmiesza jej bliskich i przyjaciół, dążąc do zerwania tych relacji. To samo robi także z samą ofiarą w oczach ich wspólnych znajomych i bliskich. Podczas spotkań towarzyskich pozwala sobie na komentarze typu: „Jej naprawdę trudno dogodzić, ona sama nie wie, czego chce, kto by się przejmował jej fanaberiami…”. Słysząc takie słowa, osoby postronne czują się bardzo niezręcznie, nie wiedzą, jak reagować, więc rozluźniają kontakty towarzyskie.
Izolacja ofiary służy odcięciu jej od informacji zwrotnych na temat ich związku płynących z zewnątrz. Ktoś mógłby przecież w końcu zwrócić jej uwagę, że coś w ich związku jest nie tak, że jest wykorzystywana czy manipulowana i powinna zacząć się bronić. W końcu ofiara zostaje sama, bez wsparcia bliskich i przyjaciół, którzy mogliby jej pomóc wyrwać się z toksycznego związku. Często dopiero wtedy zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że jest uwikłana w toksyczną relację. Problem w tym, że wówczas zwykle nie ma już siły ani pomysłu, jak się z niej wyplątać. Ma poczucie, że sytuacja jest bez wyjścia, ponieważ jest całkowicie uzależniona od przemocowego partnera. – Często ofiary decydują się odejść dopiero wtedy, gdy zauważają, że przemocowiec krzywdzi także ich wspólne dzieci albo to dzieci nalegają, by tę gehennę niezwłocznie przerwać – zauważa psycholożka.
Choć trudno w to uwierzyć, zdarza się, że osoby toksyczne krzywdzą swoje ofiary nieświadomie. Nierzadko myślą, że sposób, w jaki traktują swoją ofiarę, jest wyrazem troski i miłości, bo takie mają doświadczenia z dzieciństwa. Tak były wychowywane albo tak wyglądał związek ich rodziców. Inaczej nie potrafią. – Przemocowiec może być ofiarą swoich własnych negatywnych doświadczeń z przeszłości, np. nadużyć seksualnych w dzieciństwie – zauważa Dorota Minta.
Coraz więcej badań psychologicznych potwierdza związek agresywnych zachowań z zespołem stresu pourazowego (PTSD). Taka osoba potrzebuje specjalistycznej pomocy w wychodzeniu z roli oprawcy. Nie zawsze jednak krzywdziciela tłumaczy trudna przeszłość. – Są i tacy, którzy od początku zdają sobie sprawę z tego, że krzywdzą drugą osobę, ale mimo wszystko to robią, bo to daje im to poczucie władzy lub podnosi samoocenę – dodaje psycholożka.
Jak rozpoznać toksyczną relację?
Zwykle nie jest to proste. O ile przemoc fizyczna zostawia ślady, o tyle psychiczna nie. Oto kilka przykładów zachowań, które mogą świadczyć o tym, że być może masz do czynienia z toksyczną osobą:
- Oprawca jest miły tylko wtedy, kiedy postępujesz ściśle według jego wskazówek.
- Szydzi z ciebie w obecności bliskich i znajomych, publicznie podważa twoje zdanie.
- Umniejsza twoim potrzebom. Twierdzi, że nie są priorytetem, nie chce o nich rozmawiać, natomiast uparcie forsuje realizację własnych potrzeb.
- Wmawia ci, że rozwiązania, które proponuje, są dobre dla związku.
- Źle się wyraża o twoich przyjaciołach i bliskich, próbując za wszelką cenę zniechęcić cię do kontaktów z nimi i ich do kontaktów z tobą.
- Dąży do uzależnienia ciebie od siebie, np. proponuje rezygnację z pracy, wspólne konto, do którego tylko on ma dostęp.
- Źle traktuje swoich najbliższych (rodziców) oraz współpracowników.
Bardzo wielu cennych informacji na temat osoby, z którą zamierzamy się związać, dostarcza wizyta w jego rodzinnym domu. Warto zaobserwować, jak ojciec traktuje matkę i jaki stosunek do tego ma syn. – Jeśli ojciec traktuje matkę jak służącą, wysługuje się nią, publicznie ją krytykuje i poniża, a jego dorosły syn na to nie reaguje lub wręcz mu wtóruje, to bardzo niepokojący sygnał – zauważa psycholożka. Warto o tym czym prędzej porozmawiać. Oczywiście to nie musi oznaczać, że syn będzie kopiował zachowania ojca. Może się okazać, że jest świadomy problemu i potępia zachowanie ojca, ale nie zwrócił mu uwagi, bo wiedział, że zareagowałby agresywnie. Być może dostrzega błędy rodziców i nie zamierza ich powtarzać, a swój związek wyobraża sobie zupełnie inaczej.
Jak uwolnić się z toksycznej relacji?
– Pierwszym krokiem jest świadomość, że relacja, w której tkwimy, ma toksyczny charakter – zauważa Dorota Minta. Wówczas mamy szansę reagować, bronić swojej niezależności, prawa do własnego zdania i własnych pragnień. Dlatego im wcześniej zorientujemy się, że jesteśmy zatruwani, tym lepiej.
Wiele osób zakłada, że w przypadku toksycznej relacji jedynym rozwiązaniem jest ucieczka. – Taką relację można próbować naprawić, pod warunkiem jednak, że ofiara tego chce, a oprawca widzi problem i wyraża wolę pracy nad jego rozwiązaniem – mówi Dorota Minta. Co robić, gdy zapala się nam czerwona lampka mówiąca o tym, że jesteśmy podtruwani? Najlepiej zwrócić się wspólnie do psychologa, który przeanalizuje sytuację w związku i zaproponuje rozwiązanie.
– Zwykle w pierwszej kolejności przemocowiec musi przejść terapię indywidualną, która odsłoni tło jego przemocowych zachowań, uświadomi mu, że jego dotychczasowe działania były krzywdzące i pomoże zastąpić je nowymi – tłumaczy Dorota Minta. Następnym krokiem jest terapia par, która pomaga stworzyć fundamenty nowego związku opartego na równości i wzajemnym szacunku.
Zobacz również: Czego zazdrościmy innym? Jak sobie radzić z tym destrukcyjnym uczuciem?