Spis treści
Niejedna taka historia
Niedawno znajoma na jednej z fejsbukowych grup napisała roztrzęsiona, że w warszawskim metrze podszedł do niej mężczyzna i zapytał, czy może dotknąć jej włosów. Zaskoczona odmówiła i szybkim krokiem skierowała się do wyjścia. A mężczyzna zaczął iść za nią, natarczywie pytając, czy może ją i jej włosy powąchać.
W komentarzach natychmiast sypnęła się lawina podobnych historii. Ktoś wspomniał krępego mężczyznę w czerwonej kurtce, który masturbuje się, stając przed młodymi dziewczynami w autobusach i tramwajach. Inna kobieta opisała, że właśnie dwóch młodych mężczyzn pod osiedlowym sklepem doprowadziło do płaczu nastolatkę, komentując wygląd jej ciała i wykonując przy niej ruchy frykcyjne. Te historie łączyły dwie rzeczy – ich ofiary długo nie mogły dojść do siebie. I nikt nie stanął w ich obronie.
Według badań przeprowadzonych przez Ipsos tylko 41 proc. świadków reaguje na przypadki molestowania seksualnego w miejscach publicznych. Czemu tak jest? Bo nie wiemy, jak to zrobić, ale też nie zawsze widzimy, że komuś dzieje się krzywda. A dzieje się często, bo jak pokazują dane, skala zjawiska jest niemała. Badania przeprowadzone w 2021 r. w 8 krajach (na liczącej 15 500 osób grupy badawczej) wykazały, że aż 78 proc. kobiet raz lub wielokrotnie doświadczyło molestowania w miejscu publicznym. W Polsce ta liczba jest jeszcze wyższa – 84 proc., a szacuje się, że i tak jest zaniżona.
Stąd wziął się pomysł na kampanię społeczną „Stand up. Razem przeciw molestowaniu w miejscach publicznych”. Stoi za nią marka L’Oréal Paris i Fundacja Centrum Praw Kobiet. Kampania symbolicznie ruszyła 8 marca, w Dzień Kobiet. Wsparł ją Rzecznik Praw Obywatelskich, a honorowym patronatem objął prezydent m.st. Warszawy.
Kobieca rozkosz przez epoki: wstyd, hańba i poświęcenie
Molestowanie w miejscach publicznych, czyli co?
Wbrew temu, co pierwsze przychodzi nam na myśl, molestowanie to nie tylko fizyczna napaść – piszą na stronie kampanii jej twórcy. To także zaczepianie, gwizdanie, zagradzanie drogi, niewybredne żarty, komentowanie wyglądu, wydawanie niedwuznacznych odgłosów. To udostępnianie wulgarnych czy pornograficznych treści, obnażanie się czy wielokrotne składanie propozycji seksualnych.
– Molestowanie to wszystkie zachowania o charakterze seksualnym, na które nie wyrażamy zgody, a które naruszają naszą godność i tworzą atmosferę zagrożenia – mówi Urszula Nowakowska, szefowa Fundacji Centrum Praw Kobiet. Molestowanie wiąże się z manifestacją władzy i kontroli i w naszym patriarchalnym świecie najczęściej dotyczy kobiet. Dlatego też takie napaści najczęściej są lekceważone lub wręcz usprawiedliwiane.
Jak pokazują badania (przeprowadzone przez Ipsos na zlecenie L’Oréal Paris) aż 3 na 4 Polaków uważa, że przejawom molestowania winne są same ofiary. Takie myślenie mamy w języku: „sama chciała”, „po co się tak ubrała”, „po co tam szła”. Stosują je nie tylko mężczyźni, ale i kobiety, w tym same poszkodowane, obwiniające się, że swoim wyglądem, urodą, zachowaniem sprowokowały zajście.
Molestowanie seksualne – co nam robi?
„Gdy pożaliłam się znajomym, że jakiś facet cały czas gapi mi się na piersi, to odparli, że powinnam się cieszyć, to przecież komplement, dowód, że jestem ładna” – pisze dziewczyna z grupy DWW na forum. Nie, to nie jest komplement – twierdzą organizatorzy „Stand Up. Razem przeciw molestowaniu w miejscach publicznych”. Takie zajścia potrafią odebrać kobietom poczucie bezpieczeństwa, a nawet je ranić.
Jak pokazują badania, wiele kobiet z powodu molestowania nie tylko nie może się długo uspokoić, ale zaczyna mieć zaburzenia lękowe, cierpieć na depresję czy zespół stresu pourazowego. Kobiety boją się w pojedynkę wychodzić z domu, iść źle oświetloną ulicą, wsiąść same do pociągu czy wejść do zatłoczonego baru czy sklepu.
Jak opowiadała Urszula Nowakowska z Fundacji Centrum Praw Kobiet, zapytana przez dziennikarkę Vogue’a: – Znam kobiety, które rezygnowały z pracy, aby nie musieć wracać w nocy do domu, lub jej nie podejmowały, aby uniknąć molestowania. Są takie, które ponoszą koszty codziennej jazdy samochodem, aby tylko czuć się bezpieczniej. A to ma przecież wymierne skutki finansowe i społeczne, ogranicza możliwości wyboru i swobodę poruszania się.
Dlatego tak ważne jest zwiększanie świadomości, czym jest dla ofiar molestowanie w przestrzeni publicznej, jakie są konsekwencje podmiotowego traktowania kobiet – uważają organizatorzy kampanii. I uczą, jak na taką przemoc reagować.
Kobiece piersi w historii i kulturze
Jak reagować na molestowanie seksualne w przestrzeni publicznej?
O tym, że wsparcie jest ważne, mówi niemal każda z dziewczyn, która doświadczyła molestowania. Niestety większość (86 proc.) świadków zajścia zwyczajnie nie wie, jak zachować się w takiej sytuacji. Żeby więc kampania nie była tylko kolejnym nagłośnieniem problemu, a rzeczywiście pomagała, opracowana została metoda 5D, czyli 5 podpowiedzi, jak reagować, gdy jesteśmy świadkami napaści seksualnej w przestrzeni publicznej. Takie reakcje pokażą sprawcy (oraz pozostałym świadkom zajścia), że jego zachowanie nie jest akceptowane, ale będą też odczuwalnym wsparciem dla osoby molestowanej. Jak reagować na molestowanie seksualne w przestrzeni publicznej?
Metoda 5D, czyli jak reagować, gdy jesteśmy świadkami molestowania:
- Pierwsze D to Dekoncentruj – czyli przerwij incydent poprzez odwrócenie uwagi. Może to być zapytanie o drogę, godzinę – cokolwiek, co wybije z rytmu sprawcę molestowania. Pomaga to zakończyć zajście bez piętnowania sprawcy, a więc i bez nakręcania agresji, a daje ofierze napaści poczucie, że nie jest sama.
- Drugie D to Dołączanie Innych – delegowanie na inne osoby działań pozwalających przerwać incydent. „Innym” może być kierowca autobusu, w którym ma miejsce molestowanie, menadżer restauracji czy szef zespołu, jeśli zdarzenie ma miejsce w pracy. Są to osoby mające narzędzia (lub/i autorytet) do zareagowania. Jeśli sytuacja tego wymaga, możemy zadzwonić na policję czy straż miejską z prośbą o interwencję.
- Trzecie D to Dokumentowanie, czyli nagrywanie incydentu. Nagranie może okazać się istotne, jeśli będzie potrzebny dowód rzeczowy. Dobrze będzie, jeśli uda się zarejestrować cechy charakterystyczne miejsca, elementy architektury, tablice z nazwą ulicy i numerem, a także godzinę i dzień. Pamiętajmy jednak, że nagranie nie może trafić w niepowołane ręce, jego rozpowszechnianie bez zgody ofiary będzie dla niej wtórną wiktymizacją. Poza wszystkim może pociągnąć za sobą konsekwencje prawne, zwłaszcza jeżeli molestowanie ma znamiona czynu zabronionego. Poza nagrywaniem pamiętajmy też o udzieleniu bezpośredniej pomocy ofierze.
- Czwarte D to Daj Wsparcie ofierze molestowania, jeśli nie w momencie zajścia, to po fakcie. Okażmy zainteresowanie i współczucie.
- Piąte D to Dojdź do Głosu. To punkt oznaczający reakcję bezpośrednią: nazwanie rzeczy po imieniu, zwrócenie się do sprawcy molestowania i wyrażenie jasno, że jego zachowanie jest raniące, nieakceptowalne. Taka reakcja może jednak oznaczać zwrócenie się agresji przeciwko nam, niesie też ryzyko niebezpiecznego eskalowania zajścia. Jeśli decydujemy się na Dojście do Głosu, pamiętajmy, że najczęściej sprawdza się wyraźna reakcja, ale krótka. Wdawanie się w kłótnie nie kończy sporu, a go zaognia.
Pamiętajmy, że każda z reakcji będzie ważnym sygnałem dla ofiary molestowana w przestrzeni publicznej. Będzie też powolnym, ale realnym krokiem w kierunku zmniejszenia częstotliwości występowania takich zachowań. Bo oczywiście zmiany można przeprowadzać za pomocą ustaw, ale muszą dokonywać się także oddolnie, u podstaw, u każdego z nas. Więcej informacji: standup.pl.