Strona główna WellbeingBądź eko Wolne krowy z Deszczna nadal zagrożone! Jak możesz pomóc?

Wolne krowy z Deszczna nadal zagrożone! Jak możesz pomóc?

autor: Magdalena Piwko Data publikacji: Data aktualizacji:
Data publikacji: Data aktualizacji:

Pamiętacie głośną sprawę obrony stada wolnych krów z Deszczna przed wyrokiem śmierci na jesieni zeszłego roku? Wydawało się, że miała szczęśliwy finał – krowom darowano życie. Tymczasem okazuje się, że ma ona swój ciąg dalszy. Ekolodzy nadal toczą batalię o „polskie bizony”. Jako redakcja Naturalnie o Zdrowiu jesteśmy ogromnie poruszeni apelem młodych ludzi broniących praw tych zwierząt, ich odwagą, pasją, determinacją i wielkimi sercami. Publikujemy reportaż, który do nas przysłali. Poznajcie wolne krowy, pomóżcie im godnie żyć!

Strona główna WellbeingBądź eko Wolne krowy z Deszczna nadal zagrożone! Jak możesz pomóc?

Witamy w gminie Deszczno, w województwie lubuskim. Położona jest ona wśród malowniczego krajobrazu pól i łąk, otulona rzeką Wartą płynącą przez Santockie Zakole. Tu właśnie tętni życie natury w rezerwacie …gdzie wiele lat temu zaczęła się historia ”DZIKIEGO STADA” z Ciecierzyc, ..gdzie obecnie trwa walka o wolne życie dla stada krów. Oby zwycięska.

Cofnijmy się parę ładnych lat wstecz: dwójka braci Marian i Paweł Skorupa z Ciecierzyc dziedziczą po rodzicach około dwadzieścia krów. Zdawałoby się, że od tej pory są właścicielami stada oraz rolnikami, jak wielu z okolicznych mieszkańców, że będą tworzyć pewną symbiozę ze swoim stadem na łonie przepięknych, zielonych połaci łąk.

Początkowo wszystko układa się rzeczywiście jak w wielu gospodarstwach hodujących bydło, każdy dzień to praca na roli i hodowla, jednak z czasem w sposób niekontrolowany krówki zaczynają się rozmnażać i bracia tracą panowanie nad swoim stadem. Nie są już w stanie zapewnić im ani wystarczającej ilości pożywienia, ani miejsca do przebywania i schronienia przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Jak mówią, wypuścili krowy na okoliczne pola, aby nie były głodne i mogły się swobodnie paść.

Tak oto zaczęła się smutna historia pięknych krów, których teraz ludzie o wspaniałych sercach ofiarnie bronią i ratują.

Krówki niczym nieskrępowane przemierzały w poszukiwaniu pożywienia rozległe łąki i pola, często wchodząc w uprawy innych rolników, niszcząc plony. Zdarzały się także wypadki na drogach gminnych, przez które stado swobodnie przechodziło. Pozostawione krówki spędzały ciężkie warunki zimowe na terenach zalanych przez rzekę Wartę. Dochodziło do dramatycznych zdarzeń, gdy wpadały do wody kiedy pękał lód, a straż ratowała je przed utonięciem. Tak stado to krążyło w mrozie, deszczu, wietrze i upale po nadwarciańskich okolicach latami… tam żyły i umierały, tam przetrwały do chwili obecnej.

Wegetarianizm – dlaczego warto przejść na zieloną stronę mocy?

Wyrok na wolne krowy

Z czasem trwania exodusu stada w gminie pojawiać zaczęło się coraz więcej skarg rolników i mieszkańców do wójta z żądaniem rozwiązania kwestii dzikiego stada, które nie podlegało już żadnej kontroli weterynaryjnej ani nadzorowi kogokolwiek. Komunikacja wszelkich służb z braćmi Skorupa była utrudniona, ponieważ są to ludzie nieporadni życiowo, zupełnie nie znający się na hodowli zwierząt.

Pod wpływem nacisków rolników i reakcji weterynarii skierowany został do sadu wniosek o wydanie zgody na ubój i utylizację stada. Minister Ardanowski polecił służbom weterynaryjnym zrobienie porządku z tymi krowami, co w efekcie poskutkowało wydaniem w październiku 2018 roku wyroku skazującego stado na śmierć. Na wniosek wojewody Edwarda Dajczaka ministerstwo przeznaczyło na ten cel 350 tysięcy złotych. Tak zamierzano rozwiązać problem.

Decyzja sądu wywołała masowy sprzeciw obrońców zwierząt jako absolutnie sprzeczna z etyką i niedopuszczalna jako ”ukaranie krów” za błędy i zaniechania właścicieli i służb.

Serce dla zwierząt

W tym miejscu zaczyna się największa walka w historii o życie i wolność krów z Ciecierzyc. Ruszyło pospolite ruszenie serc, na początku maja 2019 roku akcja poszła na FB, stworzyliśmy grupę RATUJEMY KROWY Z DESZCZNA oraz FREECOWS POLAND, organizowaliśmy czuwania i protesty pod urzędami w Gorzowie i Warszawie. 25 maja spontanicznie zebrani ludzie, ekolodzy, aktywiści oraz osoby prywatne założyły na terenie rezerwatu Santockie Zakole tuż przy stadzie krów obóz wolontariuszy pod nazwą #WOLNE KROWY.

Z ogromem emocji, łzami, strachem o każdą krówkę, o to, co będzie jutro postanowiliśmy bronić ich przez cała dobę, aby nikt nie wywiózł ich do rzeźni. Nikt z nas wtedy nie przypuszczał jaki ogromny odzew społeczny w kraju i za granicą to spowoduje, ilu ludzi wesprze naszą akcje i jak długo to będzie trwało. Nikt nie wyobrażał sobie ile pieniędzy będzie potrzeba, żeby stado zaznało wolności…

Rozpoczęliśmy szeroką ofensywę informacyjną, rozsyłając prośby o wsparcie w ratowaniu życia stada w najdalsze miejsca na ziemi, m.in. do Papieża, do Prezydenta USA, do National Geographic… Prasa polska i zagraniczna (Niemcy, Austria, Wielka Brytania, USA, Kanada,…) pisały o naszym stadzie, nazwano je nawet ”POLSKIMI BIZONAMI”. Nie pominęliśmy celebrytów, polityków, fundacji i stowarzyszeń oraz ludzi o otwartych sercach, każdy był na wagę złota, jeśli mógł dać wsparcie i pomoc w naszej sprawie.

Często wyczerpani szliśmy do stada. My, wolontariusze, stawaliśmy pośród krów i płakaliśmy tak po ludzku i nie wstydziliśmy się tego, bo jak można zabić tak piękne i dostojne zwierzęta, które i tak już tyle w życiu wycierpiały… tyle cieląt, krówek cielnych i majestatycznych byków.

W naszych sercach był ogromny strach, bunt ale i moc mobilizacji i oczekiwanie na efekty negocjacji na szczytach władzy. Do naszej akcji dołączali kolejni ludzie z różnych zakątków kraju i świata, fundacje, stowarzyszenia animalsów, każdy wierzył, że to ma sens, że naszym obowiązkiem jest ratowanie krów i ocalenie dziedzictwa natury.

Jeden z miejscowych rolników Grzegorz Piotrowski postanowił nam pomóc: zaproponował że udostępni swoje łąki, aby tam można było umieścić całe stado. Podpisał umowę z wójtem na przeniesienie krów na swoje pola, gdzie stado zostało zabezpieczone i odgrodzone od innych zwierząt. Było to bardzo dobre posuniecie ze względu na to, że uniknięto dalszych wędrówek stada po całej gminie i zapewnienie wszystkim bezpieczeństwa. Krówki przebywają tam cały czas, mają do dyspozycji żyzne łąki, dostęp do rzeki i namiastkę wolności.

Mając na uwadze niespotykany na skalę światową doskonały dobrostan stada, prawo do życia na wolności i w zgodzie z natura, mając przeświadczenie, że krowy mają prawo do godnego traktowania Polskie Towarzystwo Etyczne z Profesorem Elzanowskim i Mecenas Kuszlewicz rozpoczęło trudna walkę o 'nasze krowy”.

Wsparła nas swoją wiedza i autorytetem Profesor Hanna Mamzer, która przyjechała by zaopiniować nasze stado i warunki ich bytowania oraz możliwość pędzenia stada do wywozu na pole rolnika, który sprzyjał naszej sprawie. Profesor była zauroczona tym co zobaczyła, doskonałym ekologicznie stanem krów, bez chemii i antybiotyków, ,,zgodnie z naturą i w symbiozie z otoczeniem”, uznała za niespotykanie dobrze utrzymany dobrostan krówek i pochwaliła warunki w jakich stado obecnie przebywa. Wyraziła także opinię, iż stado nie powinno zostać w żaden sposób rozproszone czy rozdzielone.

W kuluarach nawet politycy toczyli rozmowy o tym co dzieje się w gminie Deszczno, więc cel był osiągnięty – wzbudzić zainteresowanie i poruszyć serca oraz umysły na samej górze.

Stop hodowli zwierząt na futra – kampania Viva! Otwarte klatki

Obroniliśmy nasze stado!

Niestety początkowe rozmowy i negocjacje nie przyniosły nam pomyślnych wieści. Utrzymano wyrok śmierci na stado. Pojawił się termin spędzenia i wywozu w poniedziałkowy wczesny świt.

Jeśli ktoś potrafi wyobrazić sobie co czuliśmy my tu w obozie, głos się łamie na samo wspomnienie tamtych chwil. Zaczęli przyjeżdżać chętni wspomóc ”pokojowy protest” wobec wywozu krów. Zmobilizowaliśmy się jak nikt, gotowi nawet do blokowania tirów, kłaść się pod koła byle zablokować wywóz i ocalić krowy. Tak, to wydaje się dziś takie odległe, ale wierzcie, psychicznie było to nie do zniesienia, abstrakcja w cywilizowanym narodzie ,,śmierć jako rozwiązanie niewygodnego problemu”.

Wtedy każdy z nas z łomoczącym sercem myślał jak damy radę to wszystko wytrzymać: to pędzenie krów [tratowanie się wzajemne stada, połamane nogi może i śmierć zwierzęcia], jak będziemy na to patrzeć my, którzy mamy serce dla zwierząt. Były to najgorsze chwile w naszym życiu, szczególnie że PTE poprosiło o pokojowy protest, byśmy nie wywołali sytuacji kryzysowej czy interwencji policji. Na rzeczony ranek ściągnęliśmy kogo się dało: ludzi, telewizje, prasę… na szczęście do wywozu nie doszło, na pewno takie ruszenie społeczeństwa podziałało. Była moc w rekach obrońców zwierząt!

Kolejne dni to dalsze, nieustające szukanie wsparcia na szczytach władzy, tysiące smsów, emaili, zdjęć, wywiadów, programów w tv i radio i masa wolontariuszy.

Negocjatorzy na górze rozmawiali , a a my dawaliśmy im wsparcie tu na dole, graliśmy w jednej drużynie i do jednej bramki… aż dało to pierwszy zwycięski efekt: DECYZJĘ O TYM, ŻE KROWY BĘDĄ ŻYŁY!

Minister Ardanowski podkreślał, że nie ukrywa, że w sprawie krów interweniował sam prezes Kaczyński i Prezydent Duda. Euforia i radość zapanowała w naszym obozie. Zgodnie z decyzją ministra Ardanowskiego krowy miały trafić do gospodarstw państwowych.

Pozornie wydawać by się mogło, że będzie dobrze, ale nauczeni doświadczeniem, w jakich warunkach umierały zwierzęta w państwowym instytucie w Falentach stanowczo zaprotestowaliśmy. Nie bylibyśmy w stanie w żaden sposób skontrolować co dzieje się z krowami, a tym bardziej zapewnić im życia w takich warunkach jak do tej pory. Tak oto na nowo zaczęły się trudne rozmowy o wydanie zgody na przewiezienie stada do rezerwatu Czarnocin, gdzie pan Bieschke zapewniłby utrzymanie krów, gdzie nie byłyby zabijane, gdzie razem w krowiej rodzinie dożyłyby naturalnej śmierci.

Uzyskaliśmy darowanie życia krowom, ale to zbyt mało jeśli nie trafią do rezerwatu CZARNOCIN, więc znowu kolejna batalia z urzędnikami o zgodę na to właśnie miejsce.

Wolne krowy z Deszczna - jak możesz pomóc?

Wolne krowy z Deszczna

Pozwólmy polskim bizonom żyć na wolności!

Od tej pory przyświecało nam hasło WOLNE KROWY DO CZARNOCINA. Uruchomiliśmy szybko zbiórkę pod patronatem PTE. Wypuszczamy obozowe raporty, abyście wiedzieli co robimy, jak pilnujemy stada. Jest nas już tysiące walczących o piękne życie dla naszych ”POLSKICH BIZONÓW”. Mamy także w tym wszystkim radosne wieści, przybyło nam cielaczków, inne są w drodze a stado liczy 173 sztuki – bardzo zacna liczba, zważywszy na to, że krowy żyją same, bez pomocy i nadzoru ludzi, wśród natury. Mamy tu niezłe przedszkole i jest się o co bić, o zachowanie wspaniałego „ruchomego pomnika przyrody ze świata zwierząt”.

Kiedy uzyskaliśmy w końcu zapewnienie ministra, że po badaniach krowy trafią do Czarnocina, byliśmy niezwykle podekscytowani i ryczeliśmy ze szczęścia. Ale urzędnicza machina mieli wszystko, jak chce: decyzje, dokumenty….brak konkretów.

Aby konkretnie działać BIURO OCHRONY ZWIERZĄT uzyskało na mocy pisemnego porozumienia z Marianem Skorupą status DYSPONENTA stada, od tej pory krówki mają swojego opiekuna i można zacząć regulować sytuację stada. I tu wrzuceni w przepisy i ustawy, rozpoczęliśmy bitwę z lokalnymi urzędami. Szybko okazało się, że miejscowi urzędnicy nie są przychylni sprawie ratowania krów, wydają sprzeczne decyzje, komunikaty, lekceważą BOZ…

Sprawa najważniejsza na te chwilę to koszty związane z całym utrzymaniem, badaniami i infrastrukturą do wywozu krów. Spadają one na BOZ i stronę społeczną. Niestety 350 tysięcy, które chciano przeznaczyć na ubój i utylizacje nie jest dla krów żywych, nie ma zgody do tej pory na wsparcie ze strony ministerstwa tej ogromnej akcji, nie jesteśmy w stanie zdobyć sami takiej sumy.

Musimy zbudować zagrodę by przebadać stado, a potem je przeprowadzić do transportu, trzeba płacić za każdy dzień pobytu krów na terenie prywatnym: 2160 zł dziennie od 01.06.2019, nie udźwigniemy takiego wydatku! Ale wierzymy, że są na świecie i tu blisko nas ludzie o wielkich i szczodrych sercach.

Zbliża się jesień, kolejny miesiąc krów na łące – potrzebna jest mobilizacja i pomoc BOZ w nagłaśnianiu zbiórki pieniędzy na ratowanie stada w kwocie 300 tysięcy złotych. Nie mamy na kogo liczyć oprócz was PRZYJACIELE. Potrzebujemy wsparcia finansowego i otuchy w walce z urzędniczym blokowaniem naszej sprawy. Na przekór im musimy dać radę. Czekamy na nadanie numeru dla stada…..kiedy to będzie nikt nie wie.

My jako OBÓZ WOLNE KROWY DO CZARNOCINA zwani przez oponentów ekoterrorystami trwamy dalej, pilnujemy stada przed wszelkim zagrożeniem. Jesteśmy fizycznie wyczerpani, ale nie możemy się poddać! POTRZEBUJEMY WOLONTARIUSZY, wsparcia finansowego, jeśli nie będzie pieniędzy krowy stracą możliwość przebywania na ogrodzonej łące, będą znowu ”dzikie”, co na pewno w tym wypadku spowoduje szybka reakcje w postaci odebrania stada… a potem to już dla niego droga w jedna stronę…

Prosimy o każdą złotówkę, otwórzcie serca, wesprzyjcie tę unikatowa akcję ratowania tych wspaniałych zwierząt. Bądźcie z nami, przyjeżdżajcie! Zakochacie się w zielonych łąkach, dobrodziejstwie ptaków, koni, bobrów…

Poprośmy razem Ministerstwo o pomoc w sfinansowaniu naszej akcji ratowania stada, szybkiego i bezpiecznego przeniesienia „wolnych krów” do Czarnocina.

Czy jedzenie mięsa ma wpływ na naszą planetę?

 

Link do zbiórki: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/wolnekrowyzdeszczna?fbclid=IwAR3YAa5UKsfgxQsSCwUnyxpqqvmH98pmQHnZvOW8SbJlBuFH3NjJJ7hDWSY

 

Do zagranicznych przelewów:

BIURO OCHRONY ZWIERZĄT
ul. Łukasiewicza 11A/2 65 -012 ZIELONA GÓRA

IBAN: PL 57 1140 2004 0000 3102 7675 1055

BIC/SWIFT

BREXPLPWMBK

Z dopiskiem: „Wolne krowy z Deszczna”

 

Link do grupy FB Ratujemy krowy z Deszczna:

https://www.facebook.com/groups/2837600606464555/?hc_ref=ARQ6F8yxno3TFv7n_xlPaC7QzikXVGxZpt1Pxvr64OlOiai4YUp9ItvcWzlSB1Epb3E

 

Czy ten artykuł był pomocny?
TakNie

Podobne artykuły